Patrzę na poprzedni wpis i wychodzi, że narzekam, i skrypty pisałem. A przecież wcale nie. Parę hintów dla wybierających się nad morze ogólnie, a na zachodnie wybrzeże szczególnie.
Przede wszystkim, wydaje się, że na plaży jest zimno i nie ma pogody. Niezupełnie jest to prawdą. Faktycznie, zachmurzenie i zmienność pogody są większe (zwł. przelotne chmury, i oby były, bo w pełnym słońcu idzie IMVHO zwariować) i temperatura odczuwalna jest niska i nie zachęca do rozebrania się, ale tak naprawdę po prostu nad morzem wieje. Dlatego należy zdobyć (np. pożyczyć) parawan plażowy. Zwykła płachta materiału na drewnianych kołkach. Po użyciu parawanu nagle na plaży robi się ciepło i przyjemnie.
Kąpiących się nie było w tym roku wielu, ale jak najbardziej byli. Też się kąpaliśmy, nawet parę razy. Nie, żebym miał ochotę czy nawet dało się siedzieć dłużej w wodzie, ale zawsze. Zresztą pozorny chłód jest zdradliwy. Raz uznałem, że słońce nie świeci, potem, że ledwo, więc ten jeden jedyny raz się nie posmarowałem kremem z filtrem. I czytałem książkę na kocyku. Ależ oczywiście, że się przypiekłem. Na szczęście na koniec pobytu, więc tylko lekko, bo organizm przywykł już do słońca.
Bardzo mi się spodobała wioska Wikingów, czyli skansen na wyspie Wolin. Jest naprawdę fajne i ciekawe, przy tym w porównaniu do nadmorskich atrakcji – tanie. Różnica między tym tworem, a typowym muzeum/skansenem jest taka, że wszystkiego można dotknąć, przymierzyć, położyć się w łóżku itd. Oczywiście odkładamy wszystko na miejsce, ale poza tym – hulaj dusza. Z racji rozrzutu zwiedzaliśmy jako niezorganizowani i bez przewodnika, więc pewnie nie na wszystko zwróciliśmy uwagę, ale są gry i zabawy „z epoki” (łowienie drewnianych ryb, huśtawki, zarzucanie metalowych obręczy na kijki), łuk i tarcza, do której można postrzelać. Widziałem, że jakąś zorganizowaną grupą zajmował się „człowiek z epoki”, a dzieciaki wyglądały na szczęśliwe. Wygląda, że zapaleńcy robią i wychodzi bardzo fajnie. Poza tym, warto zajrzeć w kalendarium – jest trochę imprez, które zapowiadają się ciekawie. Festiwal Słowian i Wikingów widziałem (dawno temu) i był fajny. Może i w tym roku się wybiorę? Zdecydowanie polecam skansen.
W rezerwacie żubrów (poprawnie nazywa się to Zagroda Pokazowa Żubrów) jest dostępny w tym roku multimedialny przewodnik. Wygląda na urządzenie z Androidem plus aplikację, która odtwarza stosowne video, traktujące o mieszkańcach rezerwatu. Bardzo mieszane uczucia mam co do tego rozwiązania. Z jednej strony pomysł fajny, z drugiej – trochę za cicho gada, nawet na maksymalnej głośności. Dookoła zwiedzający przecież i gadają… Poza tym, czemu nie zrobili z tego ogólnodostępnej aplikacji w sklepie Google Play i linka (QRcode!), tylko dedykowany sprzęt, bramki do wykrywania, czy ktoś nie wynosi itd.? IMHO potężne marnotrawstwo środków. No i w obecnym rozwiązaniu nie można obejrzeć filmów przed wizytą w rezerwacie, by wiedzieć na co zwrócić uwagę… Nawiasem, jakby ktoś się wybierał, to polecam dojście od strony miasta, nie z dedykowanego parkingu. Zdecydowanie bliżej.
Jakby zrobili aplikację i kod QR to z kolei ja bym narzekał że mi jakieś badziewie każą instalować. Nie boisz się instalować takich wynalazków niewiadomego pochodzenia?
Taki już klimat mamy, że blogi w większości do narzekania właśnie głównie służą ;o)
Dzięki za opis skansenu. Co do multimedialnej części + QR to wiesz, nie wszyscy mają Srajfony. Ja wiem, że jest moda, itepe, no ale jednak to nadal nie jest „100% must have” i nigdy nie będzie. Wkurzyło by mnie gdybym zwiedzał jakiś obiekt a tam plakat z kodem albo adres www „i weź se zobacz potem” – skoro wejściówka jest płatna to nie za kody i odsyłacze, IMHO. To samo mnie wkurza gdy w TV wszystkie programy i spikerzy odsyłają do http://www... lub FB, i co z tym mają zrobić np. moi Rodzice? Efekt jest taki, że jak zdążą zapisują sobie adres i potem ja muszę szukać, klikać, drukować i zdawać relacje. Dziwne czasy gdzie rządzi domniemana większość a mniejszości są w czarnej doopie.
Też nie lubię smażalni. Od leżenia jestem daleki, wytrzymuję godzinę i koniec. Wolę pozwiedzać okolice, nałykać się klimatu, połazić. W Międzyzdrojach było kiedyś muzeum figur woskowych jeszcze, ale nie wiem jak to wygląda dzisiaj.
Srajfony może nie każdy, ale biedfony z Androidem są już tak powszechne (bo tanie), że można się pokusić. Aplikacja nie powinna wymagać żadnych dodatkowych uprawnień, no może poza dostępem do external storage jeśli ma być kompatybilna ze starszymi urządzeniami i korzystać z OBB. Więc czego się tu bać? Chyba tylko zbyt dobrych chęci potencjalnych autorów takiej prezentacji, którzy chcieli by napakować zbyt dużą ilość ficzerów wymagających jakiś dziwnych i podejrzanych uprawnień, ale takich po prostu trzeba uświadamiać i z drugiej strony kopać mocniej Google po tyłku żeby w końcu zrobili możliwość zarządzania uprawnieniami, choćby tak jak jest to robione na iOS-ie
Osobiście nie bardzo rozumiem fenomen info kiosków w muzeum i ograniczonych tylko do muzeum. Po to się idzie do muzeum aby poobcować z analogami, obejrzeć sobie w czasie rzeczywistym eksponaty, pochylić się, obejrzeć z każdej strony bez ograniczeń typowych dla czerstwych prezentacji multimedialnych. No i czytanie na stojaka przez kilka godzin jest męczące, zwłaszcza jak trzeba się garbić nad każdym info kioskiem. Takie wnioski wyciągnąłem po wizycie w lubelskim muzeum Piwnica pod Fortuną tutaj jedyną fajną rzeczą był wstęp do piwnicy z malunkami (gdzie dawny właściciel lubił sobie popić ze świtą ówczesnego miasta) i opowiadanie przewodnika.
@GDR! Czemu niewiadomego pochodzenia? Twórca (zleceniodawca) byłby znany. A appka normalnie w Google Play… Uprawnienia minimalne są potrzebne.
@Monter Wejściówka jest płatna, owszem. Ale przewodnik multimedialny jest bezpłatny (przynajmniej na razie, może testują system, to pierwszy sezon…) i AFAIK nie jest wliczony w cenę (nie zmieniły się od zeszłego roku). Zresztą to dotowana instytucja, tak czy inaczej…
Jeśli chodzi o podawanie linków: dostęp do Internetu jest w Polsce bezpłatny dla wszystkich obywateli w tej chwili (BDI; Aero2), więc jego brak jest brakiem z wyboru. Czym innym jest wykorzystywanie niepublicznych, 3rd party portali typu Twitter czy Facebook przez instytucje państwowe, ale jakby nie o tym mowa.
Muzeum figur woskowych – jest. Kolejka przez i komentarze wychodzących skutecznie nas zniechęciły, zresztą stawiam, że dzieci by się koszmarnie wynudziły.
@Sebastian Widzę inny problem jeszcze. Aplikacja miała dużo głosu i video, więc pewnie kilkadziesiąt albo i kilkaset MB. Oczywiście można postawić darmowe wifi, ale to też komplikuje sprawę. Niemniej – IMHO overkill.
> […] więc jego brak jest brakiem z wyboru […]
Sorry, ale IMHO chędożysz w tym miejscu, jak potłuczony. Może i są ludzie po 80’tce którzy są aktywni komputerowo, Srajfonowo, pływają jak ryby w Internecie, mają konta na FB czy Twitterze – ale według mnie to mniejszość. Moi nie są tępi, ale na własne łącze i sprzęt ich średnio stać, a także mieliby problemy na każdym kroku z ich obsługą. Jak ktoś przez całe życie zawodowe i później nie używał komputera (bo go nie potrzebował) to nie dziwota. Takich wykluczonych jest całe mnóstwo i nie jest to wybór, tylko realia dzisiejszego świata. Jeszcze z 3-4 lata temu, gdy nie było takiego pierdolnika w sieci (w sensie złośliwego kodu, wirusów, antywirusów, malware, trojanów, ton reklam i rzeszy naciągaczy) to może bym się pokusił o sprezentowanie im laptopa i poświęcił z pół roku na podstawową naukę oraz pomoc. Dziś jest to według mnie nierealne (jak ktoś ma wypróbowany sposób na takie sytuacje to słucham). To smutne, ale niestety tak wygląda duży skok cywilizacyjny. Sami ledwo nadążamy z nowinkami technicznymi, to jak ktoś ma nadrobić w krótkim czasie całe lata?
@Monter Nie mówimy o biegłym poruszaniu się w portalach społecznościowych, tylko o posiadaniu komputera. Temat łącza poruszyłem wcześniej – jest dostępne za darmo dla każdego obywatela posiadającego numer PESEL. Sprzęt „do netu” kosztuje grosze[1]. I nadal uważam, że to jest wykluczenie z wyboru. Podobnie będą mieli problem z obsługą bankomatu, biletomatu. Być może także samochodu, TV czy pralki, choć tu producenci starają się faktycznie bardziej standard w dół trzymać. Także telefonu (zwykłego), stąd telefony „dla seniora”.
BTW jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do mobilków, to z obsługą istniejącego rozwiązania też sobie nie poradzi – to ma touchscreen i jest czymś wielkości smartfona o możliwościach tabletu. Trzeba nawigować (a’la strona WWW czy apka androidowa) włączać (play) mulitmedia…
Jeśli chodzi o „jak to zrobić” – u mnie ojciec ma Linuksa (administruję ja, SSH) i korzysta w zasadzie głównie (99% czasu?) z przeglądarki. Ale jak były w użyciu dyskietki, to też korzystał (i psioczył na konieczność odmontowywania, musiałem ikonkę na pulpicie ze skryptem spreparować). Reklamy itp. załatwia AdBlock (lub okolice), wirusy – Linux. Pewne rzeczy musiałem pokazać, pewnych sam się nauczył (np. przelewy – w ogóle szlag mnie trafia jak widzę starszych ludzi płacących przelewy na poczcie i minimum kilkanaście zł opłaty za to).
Oraz: ludzie po sześćdziesiące (a może i po siedemdziesiątce? nie wiem, nie patrzyłem w metryki), korzystają z komputerów, social media, blogują. W Polsce. Nie twierdzę, że to norma, ale chcieć to móc.
[1] Nie mówię, że sami mają zainstalować i skonfigurować system czy łącze, bo to inna bajka.
Z ludźmi starszymi jest ten problem, że często już im się nie chce i po prostu zasłaniają się różnymi wymówkami że stary, że nie potrafi, że zaraz i tak umrze Wirusy to nie jest wcale tak duży problem dla człowieka, który nie potrzebuje komputera do nie wiadomo czego można przygotować system, którego nie da się uszkodzić i nie musi to być laptop, tablet z wyjściem HDMI też zrobi swoją robotę i jest praktycznie nie do uwalenia.
@Rozie, z filmami racja ale lektora często zastępuje się już syntezatorem, pod Fortuną był syntezator, a filmów tyle co kot napłakał. 🙂