Będzie o minionym jakiś czas temu urlopie, a w zasadzie dojeździe i powrocie. Ponieważ był to wyjazd w góry™, to uznany został za odległy. Ponieważ został uznany za odległy, to pociąg odpadał – mała nie da rady. Samochód jest jednak i bardziej wygodny, i bardziej elastyczny. I – koniec końców – przydaje się na miejscu, bo zawsze można gdzieś podskoczyć. To, że lubię jeździć pomijam.
Okazało się, że Poznań nie tylko w stronę Szczecina nie ma porządnej drogi. W stronę Wrocławia też jest bieda. Za pierwszym razem Google wybrało trasę przez Jarocin (odradzam), za drugim wracałem czymś niby trochę lepszym, ale tak naprawdę miało być o tym, czego nie ma, czyli o autostradach. Stan autostrad w Polsce widać na wiki i specjalnie nie ma co dywagować nad jego oczywistą niedolą. W każdym razie wynika z niego, że z Poznania do stolicy porządną drogą się nie dojedzie (a ze Szczecina i owszem ;->) i że autostrad jest w Polsce… niewiele.
Zapewne z niewielkiej ilości wynika fakt, że przeciętny Polak nie umie jechać po autostradzie. Albo się wlecze (czytaj: jedzie poniżej 120), albo gna na złamanie karku (czytaj: jedzie ponad 180), ale zawsze jedzie nierówno i wymusza nierówną jazdę innych. Nierówną, czyli z dużymi zmianami prędkości. Wręcz z hamowaniem. A przecież every time you use breaks on highway, God kills a kitten.
Czemu piszę Polak? Tak sądząc po blachach. Jakoś Niemcy jeżdżą u nas po autostradach sensowniej. Nawet jeśli jadą nieco szybciej, to widząc, że kogoś wyprzedzasz lub powinieneś zacząć wyprzedzać, żeby samemu nie hamować, zwolnią delikatnie (nie w ostatniej chwili) i wpuszczą, pozwalając bezstresowo wykonać manewr. Z drugiej strony sami też nie czekają z wyprzedzaniem do ostatniej chwili.
Specjalnie zacząłem zwracać na to uwagę w drodze powrotnej i praktycznie zawsze samochody na niemieckich blachach jechały płynnie i umożliwiały płynną jazdę innych w granicach 130-150 km/h (absolutnie bezpieczna prędkość, choć wg przepisów za szybko), natomiast na naszych blachach – loteria i brak myślenia kilkadziesiąt sekund naprzód. A przecież tak naprawdę jazda po autostradzie z taką prędkością to prawie szachy – spokojnie można przewidzieć kolejność samochodów i potrzebne manewry na kilkadziesiąt sekund naprzód dla wszystkich aut w zasięgu wzroku.
Oczywiście nie mówię o sytuacjach awaryjnych – takie się zdarzają, podobnie jak dziwne manewry innych i wtedy hamować po prostu trzeba, ale następnym razem jak wyjedziesz na autostradę pamiętaj: every time you use breaks on highway, God kills a kitten. I ogólnie, że świetny refleks przez 99,999% (tak, pięć dziewiątek i wiem co to znaczy) czasu kierowcy się nie przydaje do niczego, za to wyobraźnia i myślenie – jak najbardziej.
PS. Przy podanych prędkościach zakładam, że samochód jest sprawny technicznie, nie jest czterośladem i ma normalne ogumienie, a jazda nie odbywa się w nietypowych warunkach. Kupowanie auta, a na opony nie starczyło jest u nas dość popularne, niestety. Czteroślady chyba jeszcze też.
No, mam podobne obserwacje. O dziwo ci Polacy których spotyka się na niemieckich autostradach jeżdżą zazwyczaj poprawnie.
Nie mam niestety danych dotyczących narodowości prowadzących pojazdy – opierałem się wyłącznie na blachach. Ale jeśli jest jak piszesz, to dobrze – brak umiejętności może wynikać z braku stosownych warunków do ćwiczeń po prostu. 😉