Wtyczki do WordPressa

Przesiadka na WordPressa była dobrym posunięciem. Jednak ku mojemu zdziwieniu goły WordPress nie ma możliwości zrobienia – przynajmniej w prosty, cywilizowany sposób – wielu podstawowych rzeczy. Musiałem doinstalować pewne wtyczki, a po bliższym zapoznaniu się z tematem okazało się, że trafiają się tam naprawdę rewelacyjne narzędzia.

Wtyczki WordPress podzieliłem – bardzo subiektywnie – na dwie grupy – trzeba mieć oraz warto mieć. Zwykle będą to najniezbędniejsze narzędzia do podstawowych funkcjonalności, zdrowego SEO oraz narzędzia do optymalizacji bloga, zwł. czasu ładowania strony. Pora na grupę pierwszą, czyli pluginy IMO niezbędne:

BackWPup


Niezależnie od tego, czy masz własny serwer, korzystasz z hostingu który „robi backupy” czy kupujesz gotowca, warto mieć własną kopię zapasową. BackWPup robi robotę, ma sporo opcji konfiguracyjnych co backupować i gdzie przesyłać backup (tu akurat średnio jestem przekonany, IMO lepiej zaciągać backup, niż go wysyłać z backupowanej maszyny). Potrafi działać cyklicznie, bez ingerencji, umie zrobić pełną kopię, wraz ze zdjęciami. Przypadł mi do gustu, więc nie testowałem alternatyw.

UPDATE Polecam, choć ostatecznie przesiadłem się na kopię plików + dump bazy realizowane z poziomu systemu operacyjnego.

Advanced noCaptcha & invisible Captcha


Że spam na blogu może się zdarzyć – wiadomo. Miałem włączoną moderację, więc nic się nie prześlizgnęło, ale spamu wpadała cała masa. W przeciwieństwie do mniej popularnych platform blogowych, blogi oparte o WordPress są narażone na automatyczne znajdowanie przez boty, a wtedy… przychodzi nawet po kilka spamów dziennie. Moderowanie szybko mi się znudziło, różnego rodzaju rozwiązania antyspamowe mnie nie do końca przekonywały, postawiłem na standardowe rozwiązanie od Google. Ujęło mnie tym, że potrafi zabezpieczyć nie tylko formularz komentarzy, ale także logowanie. Znacznie utrudnia to atak brute force (chociaż nie powstrzyma zdesperowanego atakującego, są rozwiązania do łamania CAPTCHA od Google). Prosta, standardowa konfiguracja, do wyboru różne warianty captcha, w tym wersja niewidoczna. Spam niemal zniknął, pojedyncze sztuki w miesiącu to raczej robota ludzi.

UPDATE Działało do czasu, potem przestało.

hCaptcha for WordPress

Zamiennik reCAPTCHA. Dzielnie radził sobie ze spamem, gdy ten zaczął przechodzić rozwiązanie od Google. Do czasu, aż znowu spamerzy zaczęli wygrywać. Ale i tak uważam plugin za bardzo dobry i polecam.

Antispam Bee

Ta wtyczka, jak nazwa wskazuje, służy do wycinania spamu. Gdy hCaptcha przestała dawać radę, zainstalowałem i jestem zadowolony. Sporo opcji, można pozwolić tylko na komentarze w danym języku, powiadomienia na maila, usuwać wykryty spam po zadanym czasie. Działa przed moderacją, więc może skutecznie odciążyć moderatora.

Download External Images In Posts


Znalazłem go poszukując sposobu na zaimportowanie obrazków podczas migracji z Blox i w sumie zrobił mi dzień. Działa w ten sposób, że pobiera zdalne obrazki i zapisuje je lokalnie, następnie serwuje z naszego serwera. Dzięki temu blog ładuje się szybciej (brak odwołań do wielu domen), mamy pełną kontrolę nad treścią i gwarancję jej niezmienności. Warto tu przypomnieć, że należy podawać źródło, skąd pochodzi dany obrazek na naszym blogu. Jeśli mamy ten plugin to odwiedzający nie może nawet „po prostu” zajrzeć w źródło, żeby to sprawdzić. Drobną wadą jest to, że nasz blog zajmuje nieco więcej miejsca. W końcu wszystkie zasoby są przechowywane u nas. Jednak przy dzisiejszych pojemnościach i cenach hostingu nie powinien być to żaden problem.

Najważniejsze wtyczki za nami, pora na mniej istotne.

Insert Headers and Footers


Potrzebowałem dodać statystyki Matomo (dawniej Piwik) i… okazało się, że w gołym WordPressie nie bardzo można to zrobić. Oczywiście do wszystkiego są dedykowane pluginy, ale jeśli ktoś – podobnie jak ja – przywykł do tego, że sam robi odpowiednie wklejki w stopce, to jest to plugin w sam raz dla niego. Nie szukałem alternatyw.

Cache Enabler


Z tym pluginem jest śmieszna historia. Tak naprawdę nie chodziło mi o cache czy różnego rodzaju funkcje optymalizacyjne (to już miałem zrobione, czy to natywnie w serwerze WWW, czy ręcznie), tylko o funkcję ukrytą pod nazwą create an additional cached version for WebP image support. Okazało się, że jest to – a przynajmniej był – najprostszy sposób, by zmusić WordPressa do serwowania grafik w formacie WebP przeglądarkom, które ten format umieją.

EWWW Image Optimizer


Narzędzie do optymalizacji grafik przechowywanych lokalnie. Mocno konfigurowalne, klikalne, potrafi bezstratnie (oraz stratnie, jeśli ktoś woli i wybierze taką opcję) optymalizować rozmiar zdjęć, dzięki czemu blog zajmuje mniej miejsca i wczytuje się szybciej. Potrafi też dokonywać przeskalowania grafik, dzięki czemu wysyłana jest nie tylko zoptymalizowana, ale najbliższa danemu rozmiarowi ekranu wersja. Domyślnie korzysta z zainstalowanych dodatkowych programów, więc nie jestem przekonany, czy będzie działał na shared hostingach. Jeśli ktoś ma swój VPS – polecam.

Google XML Sitemaps


Goły WordPress posiadał szczątkową sitemapę, albo wręcz jej nie posiadał. Plugin załatwia sprawę generowania sitemapy, która ułatwia poprawne zaindeksowanie treści. Jest sporo alternatyw w różnych wtyczkach do SEO, ten plugin spodobał mi się, bo nie jest kombajnem, robi tylko sitemapę.
UPDATE Aktualnie zrezygnowałem z tej wtyczki na rzecz kolejnej, czyli Yoast SEO.

Yoast SEO

Kombajn do SEO, któremu dałem szansę w wersji darmowej. Potrafi zwrócić uwagę zarówno na jakość wpisów pod kątem czytelności, jak i SEO. Brak podziału długiego wpisu przy pomocy nagłówków, za długie zdania – ta wtyczka WordPress pomaga rozwiązać tego typu problemy. Można zaznaczyć kolorowanie problematycznych zdań, zdefiniować frazy kluczowe. Ponadto umie zrobić sitemapę, podgląd wpisu w mediach społecznościowych i wiele innych rzeczy. Nadal testuję, ale wygląda dobrze, żałuję, że nie znałem wcześniej.

Subscribe to Comments Reloaded


Chciałem dać czytelnikom często spotykaną na innych blogach i często przeze mnie wykorzystywaną możliwość subskrypcji komentarzy do danego wpisu, stąd jego obecność. Zachwalana funkcjonalność nie spotkała się z szerszym zainteresowaniem, ale samo rozwiązanie wydaje się działać OK. Na niedziałanie nikt się nie skarżył, alternatyw nie szukałem.

Asset CleanUp: Page Speed Booster

Wtyczka WordPress pomocna przy odchudzaniu strony. Pozwala łatwo, bez grzebania w CSS, określić które elementy chcemy wyłączyć. Konfiguracja jest zaawansowana, można wyłączać tylko określone elementy na określonych typach stron.

Tyle jeśli chodzi o wtyczki WordPress, jeśli znasz inne ciekawe, podziel się nimi w komentarzach. Jeśli potrzebujesz pomocy z konfiguracją WordPressa – zapraszam do działu kontakt.

Kalkulator okresu zwrotu wymiany urządzeń elektrycznych

Jakoś rok czy dwa temu wdałem się w dość bezsensowną dyskusję, czy warto przechodzić z żarówek zwykłych na LED. Albo, patrząc szerzej, czy pobór prądu przez urządzenie (np. router) może być przesłanką do jego wymiany. Oczywiście stałem na stanowisku, że może. Zdarzyło mi się to już kiedyś policzyć i choćby router między innymi z tego powodu wymieniłem. Argumenty drugiej strony były, że ludzi nie stać na żarówki LED, że to inwestycja i że zwraca się długo. Tu nie ma co dyskutować i gdybać, to można zwyczajnie zmierzyć i policzyć.

Wpadłem wtedy na pomysł, że warto zrobić kalkulator ułatwiający tego typu szacunki[1], bo to pięć minut roboty, a będzie można łatwo porównać i żarówki, i router, i dowolne inne urządzenie. A także łatwo sprawdzić przed zakupem, czy bardziej opłaca się w określonym horyzoncie czasowym kupić tańszy sprzęt AGD klasy A czy droższy A++, co również zdarzało mi się liczyć, zgrubnie[2].

Okazało się, że roboty jest znacznie więcej, niż pięć minut, jeśli się nie zna JavaScriptu. Całość działała, ale wyglądała bardzo koślawo i… zapomniałem o tym mini projekcie. Dziś, korzystając z zapowiedzianych podwyżek cen energii, które nie spowodują wzrostu wydatków na energię (haha) uznałem, że kalkulator opłacalności wymiany urządzeń elektrycznych warto odświeżyć. Czyli doprowadzić do stanu pozwalającego na jego publikację. Nadal nie jest to zgrabne, ale da się używać bez bólu oczu. Pewnie będą drobne aktualizacje.

Jednocześnie chciałem, żeby wpis o kalkulatorze oszczędności energii i zaletach LED pojawił się chronologicznie wcześniej, niż nadchodzący wielkimi krokami wpis o różnicach między deklarowanymi wartościami poboru prądu żarówek LED, a zużyciem rzeczywistym.

Użycie kalkulatora energii jest proste – podajemy ile średnio godzin dziennie używane jest urządzenie. Podajemy też aktualną cenę 1 kWh (wraz z przesyłem), cenę zakupu urządzeń (jeśli już posiadamy, podajemy zero). W odpowiedzi otrzymujemy miesięczny koszt użytkowania urządzeń oraz okres zwrotu. Jeśli podajemy wartości ułamkowe, należy użyć kropki jako separatora dziesiętnego.

Na podstawie podanego przykładu, po otwarciu strony jest żarówka zwykła 60W za 1 zł oraz 6W LED za 10 zł. Przy użyciu 2h dziennie i cenie 55gr/kWh (jakoś tak teraz jest) zwraca się w 5 m-cy. Ogólnie jeśli ktoś chce oszczędzać pieniądze, to warto wymienić wszystkie istniejące żarówki starego typu. Zupełnie nie przejmując się przy tym częstotliwością zapalania i gaszenia…

Korzystając z okazji przypomnę adres mojego nieco zapuszczonego bloga dotyczącego realnego poboru prądu przez różne urządzenia.

[1] Oczywiście działający po stronie przeglądarki, napisany w JavaScript – nie pobieram żadnych danych na serwer. Mocno poza strefą komfortu, jeśli chodzi o język. Totalnie zmarnowane szanse na produktyzację. Ale uważam, że tak się powinno robić tego typu kalkulatory.

[2] Wtedy wyszło mi, że w perspektywie pięciu lat, bo na tyle szacowałem żywotność sprzętu, nie ma sensu dopłacać kilkuset zł za urządzenie bardziej energooszczędne.

Szybkość polskich stron internetowych cz. 2

Opisywany w poprzednim wpisie nt. badania szybkości polskich stron internetowych system trochę okrzepł, skończył się miesiąc, więc pora na konkrety. Co prawda listę badanych serwisów było widać na zrzucie ekranu, ale nie było dostępu do danych , więc teraz to naprawiam.

Zdecydowałem, że nie będę się bawił w wyciąganie średnich miesięcznych itp.  Jeśli ktoś jest zaintersowany, to w historii są linki do danych źródłowych (CSV), można sobie wyciągnąć samodzielnie. O ile ktoś będzie potrzebował, bo to, co domyślnie daje GTmetrix, z ładną wizualizacją, jest IMO w zupełności wystarczające.

Tak więc badanie wywoływane jest dla 10 wybranych serwisów (najpopularniejsze polskie oraz ecommerce, przy czym znaczenie miała domena) co 12h. Wykonywane z Londynu, przy pomocy Chrome, bez AdBlocka i na nielimitowanym paśmie.

Oto serwisy, po kliknięciu linka dostęp do wszelkich zebranych danych:

Jest jeszcze pomysł na uruchomienie testów za pośrednictwem innego serwisu. Jednak na razie pozostaje to w sferze pomysłów, póki co bez planów na implementację.

UPDATE: Pomysł na sprawdzanie szybkości polskich stron internetowych wyglądał fajnie, ale tylko przez miesiąc. Po pierwsze, okazało się, że dostępne są dane tylko z miesiąca, mimo obiecujących wartości „1y” i „all” w historii. Po drugie, skrypt wymaga poprawki – przez parę dni dane się nie zbierały, potem samoistnie zaczęły. Pewnie do poprawy obsługa wyjątków plus dodanie wysłania powiadomienia. Przy czym założenie, że mógłbym coś zrobić i że by mi się chciało jest mocno optymistyczne. Po trzecie i najważniejsze, zmieniły się linki do raportów. Powyższe już nie działają, co oznacza, że nawet wersja miesięczna jest średnio używalna dla kogokolwiek poza mną. Pomyślę jak to wszystko rozwiązać, pewnie skończy się na powrocie do oryginalnego pomysłu i zbierania danych samodzielnie.