Jakość działania komórek (na przykładzie Plus).

Dziś dotarł do mnie pewien fakt: jakość (bardziej: niezawodność) sieci komórkowych spada. Przynajmniej Plusa, przynajmniej w Poznaniu. Kiedyś jak chciałem zadzwonić, to po prostu wybierałem numer i dzwoniłem. Mogłem się nie dodzwonić, jeśli odbiorca akurat rozmawiał i było zajęte, albo po prostu nie mógł odebrać telefonu. Dziś tak nie jest. Od pewnego czasu regularnie zdarza mi się komunikat w stylu (niedokładnie) sieć tymczasowo niedostępna, natychmiast po wybraniu numeru. I faktycznie, po chwili zwykle działa, więc tymczasowe.

Coraz częstsze są też problemy połączenia z internetem w komórce. Początkowo zwalałem na Operę mini i jej serwery proxy, ale dziś w drodze do pracy najpierw nie łączył internet, po chwili spróbowałem zadzwonić, raz się nie dodzwoniłem (nieodebrane), po chwili znajomy komunikat. Czyżby zajęte wszystkie kanały na BTS? W końcu liczba urządzeń GSM rośnie stale rośnie (i nie tylko o komórki i rozmowy chodzi). Ciekawi mnie, czy to tylko przypadłość Plusa i/lub Poznania, czy u innych operatorów i w innych miastach to samo się dzieje?

Z innych, pochodnych obserwacji. Kiedyś rozważałem komórkę jako dostęp backupowy na wypadek padu podstawowego łącza. Obserwacja jednego z użytkowników w momencie awarii popularnej kablówki na większym obszarze (powiedzmy dzielnica): w bardzo krótkim czasie łączność z internetem za pośrednictwem sieci GSM stała się praktycznie nieużywalna z powodu spowolnienia.

P.I.W.O. 2012 – wrażenia z imprezy.

Jestem w miarę regularnym bywalcem Poznańskiej Imprezy Wolnego Oprogramowania, więc dotarłem i w tym roku. W tym roku udało mi się być na praktycznie wszystkich prezentacjach – ostatnią odpuściłem na rzecz rozmów w kuluarach. Czego zresztą potem trochę żałowałem, ale odrobiłem na afterparty. W przeciwieństwie do poprzednich edycji nie tylko pojawiły się wykłady z maksymalną oceną, ale było ich nawet kilka. Średnia ocena wykładu ponad 8, więc było naprawdę dobrze.

Trochę mam wrażenie, że wciąż ci sami ludzie z tych samych firm występują na kolejnych edycjach (m.in. PCSS, Wikia, Allegro), ale w sumie po pierwsze, pretensje mógłbym mieć do siebie najwyżej (bo nie wystąpiłem), a po drugie było ciekawie. Zresztą wśród publiczności też sporo znajomych twarzy.

Poszczególnych prezentacji omawiać nie będę, przynajmniej nie teraz – być może w ciągu paru dni napiszę parę słów o każdej. Praktyka AKA Linux/Android przewijała się z polityką/ideologią, ale było i ciekawie, i inspirująco. I to zarówno prywatnie, jak i „służbowo”. Więcej mam nadzieję wkrótce.

Na koniec miły akcent – udało mi się wygrać koszulkę w konkursie wiedzy o CLI linuksowym. Cztery osoby zdobyły równą ilość punktów, ale jedna już wcześniej wygrała koszulkę w losowaniu, więc zrezygnowała (dzięki! :-)). W sumie trochę się zdziwiłem bo o ile samo polecenie zwykle kojarzę, to składni z przełącznikami – niekoniecznie. Chyba jury podeszło mocno liberalnie. Albo dość intuicyjne te polecenia się porobiły i nie trzeba podawać parametrów. I tak, przewijanie wstecz w konsoli crtl+pgup było moją odpowiedzią, a odpowiedź jest błędna. Co ciekawe akurat shift+pgup używam na co dzień. Czeski błąd.

Miejski regał książkowy.

Miejski regał książkowy - napis.

Źródło: fot. własna.

Co prawda i tak nie mogę przeczytać wszystkiego, co bym chciał, więc raczej uważnie wybieram lektury do przeczytania (np. korzystając ze sposobu opisanego we wpisie jak znaleźć książkę wartą przeczytania), ale co jakiś czas lubię pójść na żywioł. Zwykle pójście na żywioł następuje, gdy stwierdzam, że nie mam nic do czytania w pociągu, a jeszcze kwadrans do przyjazdu i kupuję książkę na dworcu. Zwykle jakaś sensacja lub okolice, rzadziej SF.

Jakiś czas temu zauważyłem w Poznaniu w okolicy Zamku miejski regał książkowy. Początkowo był mocno pusty i jedyne pozycje, które dało się zauważyć, były zdecydowanie spadowe. Potem ilość książek wzrosła nieco, ale nadal nie znalazłem nic, po co chciałbym sięgnąć. Do tego dołączyła literatura w stylu propagandy religijnej.

Miejski regał książkowy w Poznaniu.

Źródło: fot. własna.

Ale ostatnio zauważyłem książkę, która mnie zainteresowała, czyli Tajemnice wysp południowych M. Smolarskiego. W sumie nie wiem dlaczego. Może widziałem ją kiedyś u rodziców w domu? Może gdzieś o niej czytałem? Może po prostu okręt na okładce i słowo tajemnica? W każdym razie skusiłem się i wziąłem. Nie wiem, czego się spodziewać. Sprawdzałem na Biblionetce – brak ocen.

Idea miejskiego regału książkowego.

Źródło: fot. własna.

Ponieważ ideą miejskiego regału książkowego jest wymiana książek, to prawdopodobnie niebawem puszczę parę moich książek w obieg. Z umiłowania do statystyki postaram się śledzić ich losy. Pomysł jest prosty – do każdej trafi w formie wklejki QRcode oraz (dla tych, którzy się nie domyślą OCB) link kierujące na stronę, na której będzie podany adres email z prośbą o wysłanie maila, jeśli ktoś dostanie tę książkę. Dość dobre statystyki z tego mogę zrobić – po pierwsze będę miał czasy wejść na stronę, po drugie – maile. W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, by każda książka miała swój unikatowy adres URL… Muszę to jeszcze przemyśleć. A tymczasem biorę się za lekturę.