Alternatywa dla VirtualBox – AQEMU.

Zachciało mi się zmiany kernela z 3.2 na 3.5. Inspiracją był znajomy, który zaobserwował spadek zużycia prądu na laptopie przy zmianie z kernela 3.2 do 3.4 z 28W do 19W (pomiar wg powertop). VirtualBox po zmianie kernela oczywiście przestał działać. Nic nowego i nawet pisałem o tym, że debianowa paczka dla VirtualBox jest pod konkretny kernel robiona. Pisałem też, jak uruchomić VirutalBox na Debianie z własnym kernelem.

Co prawda u mnie kernel 3.5 nic nie daje w kwestii zużycia energii, ale skoro już pojawił się temat, to trzeba go pociągnąć. Mogłem użyć poprzednio opisanego sposobu z uruchomieniem VirutalBox na Debianie z własnym kernelem, ale jakoś nie uśmiechała mi się zmiana VirtualBox na wersję z repozytorium Oracle (poza tym, kiedyś różniły się licencją – w Debianie było OSE, nie żeby miało to jakiekolwiek znaczenie w tym przypadku), ściąganie plików nagłówkowych i kompilacja kernela, więc postanowiłem się rozejrzeć za alternatywami dla VirtualBox.

Ludzie podszepnęli KVM, który jak najbardziej znam i używam, ale w innym, serwerowym zastosowaniu. Okazuje się, że KVM ma także, obok narzędzi do zarządzania CLI i webowych, także narzędzia desktopowe, czyli GUI. Na stronie z listą frontendów dla KVM znaleźć można trzy frontendy typu desktop: AQEMU, virt-manager oraz GKVM. W pierwszym podejściu przeoczyłem virt-managera i wziąłem się za AQEMU. Już miałem orzec, że bootowanie z obrazu iso płyty CD nie działa, ale dogrzebałem się do ustawienia, które pozwala wybrać medium (i które nie jest zapamiętywane, bug zgłoszony).

Po tym było już z górki. Wirtualizacja desktopu z użyciem KVM generalnie po prostu działa. Nie testowałem jakoś specjalnie mocno, bo służy mi to głównie do zabaw z różnymi systemami liveCD, ale sieć działa, bootowanie z CD-ROM działa, przeglądarka działa. Zarządzanie, wygląd i dostęp do opcji też wygląda też sensownie, co można zobaczyć na screenshocie poniżej.

AQEMU screenshot

Źródło: strona projektu AQEMU

Zrobiłem, po przebootowaniu do 3.2, rzecz jasna, krótki benchmark, a w zasadzie namiastkę benchmarku, dla AQEMU i VirtualBox, w postaci zmierzenia czasu uruchamiania systemu z liveCD (padło na T(A)ILS – akurat nowe wydanie jest; 1GB RAM dla wirtualki, 1 CPU, parę uruchomień, ustawienia zbliżone do domyślnych). Dla AQEMU bootowanie (do momentu pierwszej interaktywności) trwało zwykle 44,9 sekundy, dla VirtualBox – 45,2 sekundy. Różnica pomijalna. Co ciekawe, dołożenie drugiego procesora nie wpływa na wynik i to w żadnym z przypadków.

Przy okazji, gdyby ktoś się brzydził frontendami i był hardcore’owym użytkownikiem wiersza poleceń, to do uruchomienia liveCD z w pliku o nazwie plik.iso użyciem KVM wystarczy:

kvm -m 1024 -vga vmware -boot d -cdrom plik.iso

Chwilowo to wszystko nt. wirtualizacji na desktopie. Szybki wniosek VirtualBox nie jest jedynym rozwiązaniem, AQEMU daje radę i wygląda na rozwiązanie wygodniejsze, jeśli ktoś używa Debiana niekoniecznie z dystrybucyjnym kernelem, lub kernelem z innej wersji. Nie będę testował GKVM – projekt wygląda na porzucony. Prawdopodobnie niebawem szansę dostanie virt-manager – na razie nie uruchomił się OOTB i krzyczy o niemożności dostania się do libvirtd. Nie miałem czasu bliżej się przyjrzeć sprawie. Jak uruchomię, to nie omieszkam opisać. Stay tuned.

Android na tablecie – spotkanie drugie.

Poprzednio opisywałem tablet Go Clever A73 i wspominałem o problemach z baterią. Tablet w ramach reklamacji trafił do Biedronki, gdzie został zakupiony, a tam od ręki został wymieniony na nowy. Fajnie. Mniej fajne jest to, że drugi egzemplarz ma identyczny problem, po opisaniu na Blipie usłyszałem, że komuś to samo zrobił to samo. Stawiam zatem na błąd w samym Androidzie, szczególnie, że do samego czasu działania nie mam większych zastrzeżeń. Nie sprawdzałem dokładnie, ale grając w jakieś gry łącznie na pewno ponad 2h jest.

Tym bardziej, że błędów tego typu jest jakby więcej – ostatnio jakaś gra pytała się, czy włączyć dźwięk. Dałem wyłącz i od tej pory cały system nie ma dźwięku. W ustawieniach jest mute i nie mogę zmienić. Czyżby kolejny bug? Zastanawiam się teraz, jak włączyć ten dźwięk… Pomogło wyłączenie tabletu, a następnie włączenie odtwarzacza muzyki. Co ciekawe, przed wyłączeniem nie reagował na włączanie aplikacji z dźwiękiem.

Zacząłem doceniać chmurę – co prawda nie mam pełnej synchronizacji włączonej, nawet rzekłbym, że wszystko mam wyłączone, ale sklep Play (fatalna nazwa i będzie się z operatorem komórkowym mylić…) pamiętał aplikacje, które miałem zainstalowane i były pod ręką. W sumie miłe, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę mało intuicyjne wyszukiwanie. Gdyby któryś producent zrobił tego typu integrację z jasnym podziałem, które dane mają być w chmurze, a które lokalnie, to pewnie się przekonam. Póki co, coraz bliżej mi do wrzucenia w chmurę danych poddanych szyfrowaniu, najlepiej dwukrotnemu, różnymi aplikacjami i algorytmami. Tyle, że to raczej typowe dane, a nie same ustawienia, i nie z tableta, a z komputera.

Poza tym, tablet Go Clever A73 faktycznie ma słabe WiFi. W niewielkim mieszkaniu odejście od AP na kilka metrów powoduje zauważalne zmiany sygnału, podobnie zmiana położenia urządzenia, jeśli jest w dalszej odległości. Wszystko odkryte dzięki aplikacji Wifi Analyzer (wymyślna nazwa, prawda? ;-)), która pokazuje poziom sygnału w czasie, pomaga wybrać kanał, na którym należy skonfigurować router itp. Bardzo fajny programik, ciekawe czy jest jakiś odpowiednik na Linuksa? Przy okazji okazało się, że sąsiedzi mają za router jakiegoś smoka, prawdopodobnie rozkręconego na full, który w całym moim mieszkaniu ma praktycznie równy sygnał, momentami silniejszy od mojego routera.

Tablet Go Clever A73, czyli Android po raz pierwszy.

Tablet Go Clever A73

Źródło: http://ebloog.pl/tablet-goclever-tab-a73-tani-i-solidny-tablet

Tak się składa, że i tak chciałem kupić kolejne urządzenie z ARM pod Linuksa i niekoniecznie Raspberry Pi. Co prawda nieco inne i do nieco innych zastosowań, ale pomysł kupna tabletu i sprzedania ekranu dotykowego też się w dyskusji pojawiał (bateria, czyli UPS gratis, albo też na sprzedaż – co kto lubi), bo płytka z ARM to płytka z ARM, więc zawsze będzie można pobawić się Linuksem, jak się Android nie spodoba. No i nie ma co ukrywać, tablet ma szansę być nieco bardziej funkcjonalny w wersji z Androidem, a do czytania książek w wersji elektronicznej w domu też by się coś przydało.

Ponieważ znowu pojawiły się w Biedronce tablety Go Clever A73, tym razem za 299 zł, postanowiłem dać mu szansę, tym bardziej, że niektóre książki występują raczej tylko w wersji elektronicznej, a czytania książek na komputerze szczerze nienawidzę i nie wyobrażam sobie siedzenia przy klawiaturze i czytania książki. No i w końcu laptop, nawet 14″, nie jest szczytem wygody, jeśli chodzi o zabranie go do łóżka. No i wreszcie trzeba trochę poznać nowoczesną technologię (tak, do tej pory nie używałem ani urządzeń z Androidem, ani tabletów).

Nie będę pisał kolejnej recenzji tego sprzętu – było ich mnóstwo, więc zainteresowani na pewno coś bez trudu znajdą. Natomiast Android (przyszedł w wersji 4.0.4) jest specyficzny. Dziwnie się to na początku obsługuje (nic wspólnego z intuicyjnością nie ma, choć trudne nie jest), dziwnie się instaluje oprogramowanie. Nawigacja paluchem jest mało wygodna, szczególnie trudno jest trafić – ku memu zdziwieniu – w linki w przeglądarce. Pisanie też niczego nie urywa, choć nie da się ukryć, że na ekranie dotykowym pisze się wygodniej niż na klawiaturze telefonu, ale od klawiatury laptopa jednak dzieli go jednak przepaść.

Nie wnikałem specjalnie w recenzje softu, tylko samodzielnie buszowałem po sklepie Play i… ciężko jest coś sensownego bezpłatnego znaleźć. Z jednej strony mnogość, z drugiej brak sensownych kryteriów oceny. W końcu wybrałem jakiś czytnik ebooków, ale drugi, z podobną oceną był IMVHO nieużywalny.

Słowo o przeglądarkach WWW na tablety – doceniam Operę mini na telefonie. I w sumie Opera mini (tak, mini, nie mobile, tej drugiej nie testowałem) najlepiej mi przypasowała na tablecie (testowane także Firefox beta – AdBlock rulez!, bo reklam na tablecie zatrzęsienie oraz chyba Chrome – przyszło z tabletem i nazywało się Internet).

W A73 brakuje potencjalnie najciekawszych rzeczy, czyli GPS i możliwości wpięcia karty SIM bezpośrednio. Zasięg WiFi jakby słaby (porównuję z laptopem) i mocno zależny od pozycji tabletu. Tam, gdzie laptop działał bez żadnego ale, tablet potrafił okazjonalnie tracić łączność. No i trochę duże ilości danych toto przewala i trochę muli, szczególnie przy wciśnięciu przycisku cancel/cofnij (bo chyba tak to działa) albo przy instalacji programu w tle. Albo zwyczajnie 1 Mbps to już trochę za mało. Przetestuję na szybszym łączu, niebawem.

Ale najpierw będzie okazja do przetestowania serwisu Go Clever, niestety – mój egzemplarz działał nazwijmy to normalnie do 50-40% stanu baterii, a następnie wskaźnik spadał w jednej chwili do 3-15%. Albo bateria walnięta, albo sensor baterii…

Tak czy inaczej, gadżet ten wygląda raczej na zabawkę i nie dziwię się, że raczej dla dzieci go ludzie kupują. Być może zda egzamin jako pilot do komputerów, czytnik ebooków i notatnik (plus programy do treningu). No i do gier (szukanie słówek przez chwilę przy porannej kawie było wciągające, przyznaję). Przy czym totalnie rozczarował mnie brak lub brak wyeksponowania w Play gier strategicznych i RPG.

Chwilowo wpis w kategorii Inne, być może jak wróci i zacznę regularnie korzystać, to pojawi się kategoria Android.