Piwik, czyli fajne darmowe statystyki na stronę

O statystykach dla stron Piwik usłyszałem dawno temu. Idea wolnego odpowiednika Google Analytics[1] bardzo mi się spodobała, ale do instalacji nie doszło. Powód prozaiczny – nie miałem maszyny 24/7 działającej na sensownym łączu i posiadającą sensowną moc obliczeniową. Sensowną, tj. taką, żeby instalacja MySQL nie wydawała mi się zabójstwem na maszyny. Niedawno o statystykach przypomniał mi wpis ryśka, a obecne na blogu statystyki stat4u są coraz bardziej niewystarczające, głównie ze względu na brak aktualizacji od dłuższego czasu (ostatnia zmiana kilkadziesiąt miesięcy temu). Szczególnie, że chciałem się pobawić w referral fun.

Postanowiłem zaryzykować i zainstalować Piwika na Dockstarze. Co prawda miałem wrażenie, że 128 MB RAM i dysk 2,5″ 5400 RPM, na dodatek w kieszeni USB to nie jest to, co MySQL lubi najbardziej, ale spróbować można. Instalacja Piwika na lighttpd jest prosta i nie ma czego tak naprawdę opisywać. Ku mojemu zdziwieniu MySQL zajął tylko ok. 10% pamięci, a statystyki się zbierały.

Niestety, kliknięcie czegokolwiek w dashboardzie było męczarnią – skrypty PHP na serwerze mieliył po procku (niby 1,2 GHz, ale ARM, poza tym jakieś drobiazgi do łapania spamerów na Blox tam działają) nieprzyzwoicie intensywnie i nieprzyzwoicie długo. Znaczy dziesiątki sekund. Ale to co zobaczyłem było bardzo obiecujące, więc wrzuciłem Piwika na tymczasowego VPSa, który zasadniczo się nudzi (hell yeah, spojrzałem i prawie drugi rok mija darmowego testu, ale to offtopic, więc spuśćmy zasłonę miłosierdzia).

Po prostu rewelacja. Piwik pokazuje wiele rzeczy, których w stat4u nie ma (o statystykach wbudowanych w Blox nie wspominam, bo trudno to nazwać statystyką). Skąd ktoś przyszedł, gdzie poszedł, ile czasu spędził na stronie, rozbicia na systemy operacyjne, wykorzystywane pluginy, aktywność, powracający użytkownicy. I do tego wszystko estetycznie podane. Niby nic kluczowego się nie dowiedziałem, ale zdecydowanie bardziej mi się to podoba. I mam nad wszystkim kontrolę. Próbka jest mała, ale już mogę stwierdzić, że stat4u ma parę błędów (pewnie skutek braku aktualizacji).

Z drobnych poprawek, które warto wykonać: mimo, że to nie high traffic site, warto doinstalować APC, jest szybciej. Być może spróbuję wrócić na Dockstara z doinstalowanym APC, ale może nic z tego nie wyjść – może PHP wisiał na zapytaniach do baz – mało czasu miałem, nie wnikałem. Poza tym, wolałbym to jednak mieć na czymś porządniejszym, niż ADSL.

W każdym razie, w ramach popularyzacji tego oprogramowania, jeśli ktoś chciałby zobaczyć jak Piwik wygląda na jego własnych realnych danych, a nie ma warunków/ochoty na stawianie go samodzielnie, to może podpiąć na swojej stronie na dłuższą chwilę[2] u mnie (free, no strings attached). Chętnych zapraszam do kontaktu mailowego. Warunki są trzy. Pierwszy: nie więcej niż powiedzmy 10k UU miesięcznie (nie apteka) ze względu na wydajność maszyny. Drugi: best effort, czyli nie gwarantuję działania systemu, mogą być przerwy, nie gwarantuję przywrócenia z backupu itp. Oczywiście można dawać znać jak coś nie będzie działać i postaram się poprawić (bo mam tam własne niekrytyczne zabawki), ale wiecie jak jest. Na ten moment uptime system to 4 m-ce. Trzeci: zastrzegam sobie prawo do absolutnie subiektywnego wyboru chętnych (zwł. znajomi (jeśli się pojawią – nie jest to warunek konieczny) mają pierwszeństwo, podobnie jak nietechniczni/nieadmini – zakładam, że techniczni jakby chcieli, to by sami sobie postawili), wyłączenia usługi w dowolnym momencie wybranym serwisom itp. Jasne, postaram się uprzedzić wcześniej. Jeśli są jakieś wątpliwości co do warunków/coś pominąłem – proszę o pytania w komentarzach.

[1] Google Analytics odpada. I tak za dużo wiedzą, więc staram się unikać produktów ze stajni Google.

[2] VPS będzie działał jeszcze jakiś miesiąc. Potem, jeśli wszystko pójdzie dobrze, planuję przeniesienie się (z gratami) na jakieś 3 m-ce na testowego dedyka, a potem… Albo będzie działać na Dockstarze, albo przedłużę dedyka, albo zawinę zabawki.

World of Tanks – gra prawie doskonała.

Od jakiegoś czasu pogrywam w World of Tanks. Przeczytałem o grze na necie, wydała mi się interesująca, ale nie zainstalowałem. Często tak mam. Nawet bardzo często. Wolę poczytać instrukcję itp., niż instalować i grać. Bodźcem do instalacji była dopiero wizyta u szwagra, który też niedawno zaczął grać, naprawienie grafiki w tejże grze (wystarczyła aktualizacja sterowników), krótka przejażdżka czołgiem i… gra miażdży.

Zawsze lubiłem „wolne” FPS, czyli takie, które mniej polegają na refleksie i trickach, a bardziej na taktyce. Sporo czasu spędziliśmy ze znajomymi grając na lan party w Counter-Strike (1.5), potem podobało mi się mod do Enemy Territory o nazwie True Combat: Elite. Miałem też bardzo krótki, przelotny epizod z America’s Army. Wielkim fanem grania nie jestem (i nie samymi FPS człowiek żyje), przynajmniej nie na tyle, by inwestować dla każdej nowej gry w sprzęt, a Radeon 9200 SE, którego kupiłem pod CS nie do końca wystarczał na dwie ostatnie pozycje, w związku z czym nie chodziły rewelacyjnie, więc nie wciągnąłem się. Może to i lepiej?

WoT screenshot

Źródło: http://worldoftanks.eu/en/media/3/1933/

Wracając do WoT – łączy cechy FPS (bardziej TPS, that’s complicated…), ale ma też cechy RPG i trochę symulatora. W skrócie – czołg ma załogę, załoga zdobywa doświadczenie i umiejętności. Do tego – również za doświadczenie – badamy nowe moduły. Doświadczenie zdobywamy w bitwach, czyli klasycznych rozgrywkach (tu część symulatorowo-FPS-TPS). Trybów rozgrywki jest kilka, ale ogólnie sprowadzają się do tego, że albo trzeba wytłuc wszystkich przeciwników, albo zająć bazę (coś jak CTF). Do tego mamy różne klasy pojazdów (czołgi lekkie, średnie i ciężkie, niszczyciele czołgów, działa samobieżne), całkiem przyjemną fizykę i kilka rodzajów amunicji.

Fajnie jest rozwiązany system zdobywania doświadczenia – im lepiej wyszkolona załoga, tym lepsze osiągi ma czołg (szybkość, szybkość obrotu wieży, celowania, zasięg widzenia), ale nie zmienia się opancerzenie i siła ognia. Dobre połączenie, bo doświadczenie daje przewagę, ale nie czyni czołgu z doświadczoną załogą niezniszczalnym dla pojazdów bez doświadczenia czy początkujących graczy.

Gra dostępna jest jako freemium, czyli podstawa za darmo, ale za pieniądze można dokupić bonusy. W przypadku WoT bonusy to więcej miejsca w koszarach, garażu, niektóre modele czołgów oraz… trochę doświadczenia i niektóre dodatki poprawiające lekko charakterystykę pojazdu podczas bitwy. Bez problemu da się grać za darmo (i tak robię), większość rzeczy i tak będzie osiągalna, tylko wymaga więcej „pracy” w postaci grania. Wymagania sprzętowe – bardzo umiarkowane i można z wysoką miodnością grać na niskich detalach (da się grać na Nvidii 8200M).

Do pełni szczęścia brakuje mi trochę tego, żeby pojedynczy gracz nie sterował całym czołgiem, tylko pełnił rolę określonego członka załogi. Ale to już zupełnie inna gra – nawiązująca do tego pomysłu – by była. No i nie ma niestety natywnej wersji na Linuksa. Na Wine nie udało mi się uruchomić w sposób umożliwiający granie, choć niby powinno działać. Gra się instaluje i startuje, ale w losowym momencie na początku (intro/menu) następuje zwis. Podejrzewam sterowniki grafiki. W sumie mam już nowsze, ale instalacja jest dość upierdliwa (kolosalna ilość danych do pobrania i czas trwania instalacji). Ciekawostką jest to, że gra do pobierania aktualizacji domyślnie korzysta z p2p. Poza tym – miód i bardzo polecam.

Smssender 0.8.

Nowa wersja skryptu do wysyłki SMSów z poziomu konsoli dla Linuksa. Dodana obsługa długich SMSów dla Mobitex (nie testowałem, ale wg forka z GitHub i dokumentacji wystarczyło zmienić typ, by dzieliło na kilka części) i – przede wszystkim – podstawowa obsługa kolejnego providera, czyli REDLINK. Okazuje się, że choć niezbyt się tym chwalą, to wspierają wysyłkę w podobny sposób jak Mobitex, czyli wywołanie URLa z parametrami.

Trochę obsługa na zasadzie if-ujmy co wymagane i niezbyt mi się to podoba, ale dla tak podstawowej obsługi wystarczy, a w sumie dość zbieżnie jest. Nie ma pełnej obsługi błędów, tak naprawdę w przypadku REDLINK ludzki komunikat zwracany jest tylko dla statusu OK, w pozostałych przypadkach na żywca leci odpowiedź od providera (też czytelna, na szczęście).

REDLINK ma parę fajnych funkcji, których na razie nie obsługuję – planowanie czasu wysyłki SMSa, email na który przychodzi finalny status dostarczenia. Bo to, co otrzymujemy przy wysyłce to tylko potwierdzenie poprawnego skolejkowania do wysyłki, nie oznacza wcale, że SMSa faktycznie udało się dostarczyć do odbiorcy (tak, zdarzyło mi się tak raz dla dość ważnego SMSa).

Zapraszam do testów i jak zwykle feedback mile widziany.