Terroryści wszystkich krajów, łączcie się!

Parę dni zauważyłem wiadomość na stronach Debiana, że zatrzymano jednego z developerów, Dmitry’ego Bogatova. Przez moment zastanawiałem się, cóż takiego mógł zrobić. I czy przypadkiem nie chodzi o zbieg okoliczności, działalność poza projektem Debian i pozainformatyczną w ogóle. Trochę nie mieściło mi się w głowie w jaki sposób projekt Debian może powodować aresztowanie. Nawet w Rosji.

Sprawa się wyjaśniła, chodzi o terroryzm[1]. Dokładniej, o prowadzenie węzła Tor. W dodatku wyjściowego, czyli tzw. exit node. Projekt Tor uruchomił akcję, w której wzywają do uruchomienia węzła wyjściowego lub jakiegokolwiek węzła Tor w geście solidarności z aresztowanym. Uruchomione w ramach akcji węzły powinny mieć w nazwie Bogatov lub KAction.

O ryzyku prowadzenia węzła Tor pisałem jakiś czas temu. Dodatkowo miałem też notkę o konfiguracji relay node, czyli wersji bezpiecznej, w wersji z eleganckim monitoringiem w konsoli.

[1] Gdyby ktoś miał wątpliwości: w dzisiejszych czasach każda nieprawomyślność względem rządzących może być podciągnięta pod terroryzm. Niezależnie od miejsca na świecie.

Dlaczego wyłączyłem reklamy AdSense?

Z niewiadomych dla mnie powodów sporą popularność zyskał ten artykuł nt. wyłączenia reklam AdSense. Sprawdziłem fakty i niemal dwa lata temu pisałem o odchudzaniu bloga, w tym o wyłączeniu reklam Google. Przeczytałem jeszcze raz, skonfrontowałem z ww. artykułem i stwierdziłem, że warto dodać parę słów.

We wpisie poruszyłem tylko jeden aspekt – niskie zarobki. Tak niskie, że trudno tu mówić o zarobkach – tu polecam artykuł, bo ja zupełnie niekomercyjnie i amatorsko podchodziłem do tematu. Ale powodów było tak naprawdę więcej i uważam Google AdSense za bardzo słaby produkt. Po pierwsze, notoryczne problemy z pojawianiem się reklam w językach innych, niż polski i ew. angielski. Jeśli nawet nie robią detekcji języka, to deklaracja języka jest jasna czy to w samym HTML, czy w Google webmaster tools. O ile „międzynarodowy” angielski jeszcze bym od czasu do czasu zrozumiał, to notorycznie pojawiały się języki takie jak niemiecki, turecki czy jakieś skandynawskie. Nie pomagało ani blokowanie reklam, ani dostawców. Czyli z mojego widzenia wyświetlane były śmieci.

Druga sprawa, to niedostosowane tematycznie reklamy połączone z brakiem jakiegokolwiek uczenia się, których kategorii nie chcę widzieć na blogu. Oczywiście można wybrać kategorie wrażliwe. Jednak nawet przy wyłączeniu wszystkich notorycznie pojawiały się na blogu preparaty na łysienie itp. paramedyczne atrakcje. Jawnie zablokować tego nie sposób, przy blokowaniu pojedynczych żadna korelacja nie jest stosowana. Czyli znowu śmieci.

Kolejna sprawa to reklamy wprowadzające w błąd. Przede wszystkim chodzi o reklamy krzyczące na urządzeniach mobilnych o tym, że na urządzeniu są wirusy. Raczej nie widziałem tego u siebie, ale widać to zwykle na urządzeniach mobilnych, a tak raczej nie zdarzało mi się oglądać bloga. Natomiast temat znam zarówno z innych stron, jak i aplikacji ze sklepu Play. Zupełnie nie wiem, czemu nie jest to blokowane na wejściu globalnie. Żeby było weselej, chyba korzystał z tego któryś bardziej znany producent antywirusa. Albo po prostu domena była podobna… Problem jest taki, że ktoś to w końcu kliknie (mi się zdarzyło) i zainstaluje jakiś syf na telefonie. Czy to świadomie, czy nieświadomie…

Z punktu widzenia Google, na krótką metę, nie ma znaczenia, czy reklamy wyświetlają z sensem, czy bez sensu. Bardziej opłaca im się wyświetlić reklamę zupełnie niedopasowaną, niż nic nie wyświetlić. Jeśli nikt nie kliknie, to nie płacą, jeśli ktoś kliknie, nawet przez pomyłkę to zarabiają. A że Internet wygląda coraz bardziej jak zawalone bez ładu i składu reklamami polskie miasta? Nie ich problem…

Wskaźniki jakości łącza

Dumałem trochę nad parametrami łącza internetowego, które abcc mógłby mierzyć, poza tym, komentarze pod wpisem o założeniach abcc trochę pomieszały mi szyki, jeśli chodzi o chronologię, więc najwyższy czas przejść do rzeczy.

Techniczne wskaźniki jakości łącza internetowego to:

  • Opóźnienie – czyli potocznie lag albo ping, zrozumiała chyba dla każdego miara i dość powszechnie używana do określenia, czy łącze jest sprawne. Im jest mniejsze, tym lepiej. Ma znaczenie przy korzystaniu interaktywnym, czyli SSH/remote desktop albo graniu w gry online (zwł. FPP). Niezbyt istotne przy pobieraniu danych czy strumieniowaniu.
  • Straty pakietów – na sprawnym łączu strat nie ma. W przypadku łącz bezprzewodowych lub awarii, straty mogą się pojawiać. Wiążą się z koniecznością retransmisji pakietów lub utratą danych. Mają znaczenie praktycznie wszędzie. Im niższa wartość, tym lepiej.
  • Jitter – zmienność opóźnienia pakietów, czyli dokładniej statystycznie, wariancja opóźnienia pakietów. Ma znaczenie przy korzystaniu interaktywnym, szczególnie przy transmisji głosowej/video. Im niższa wartość, tym lepiej.
  • Prędkość pobierania – określa, jak szybko można pobierać dane. Ważne przy pobieraniu danych.
  • Prędkość wysyłania – określa, jak szybko można wysyłać dane. Ważne tylko przy wysyłaniu większych maili itp.

W wariancie minimum planuję mierzyć tylko dwie pierwsze miary. Waham się nad jitterem – prawdopodobnie kiedyś zaimplementuję, ale wymagałoby zmiany bibliotek i/lub liczenia wszystkiego samodzielnie. Wykonalne, ale na początek mało istotne. Z uwagi na pierwotne zastosowania (GSM) i możliwość opłat za transfer, rezygnuję z badania prędkości pobierania i wysyłania. Zresztą, jest szansa, że same pomiary mogłyby tu wpłynąć na funkcjonowanie łącza, szczególnie słabszego. Dodatkowo wymagany jest host zdalny, udostępniający określoną zawartość (w przypadku downloadu) lub pozwalający na wysyłanie treści (w przypadku uploadu). Nie skreślam zupełnie, ale zdecydowanie nie pojawi się w pierwszej wersji, a jeśli się pojawi, to domyślnie będzie wyłączony.

Na koniec pozostała część zasadnicza, czyli formuła określająca jakość łącza. Ponieważ dla większości parametrów im niższa wartość, tym lepiej, stwierdziłem, że najprościej jest liczyć tylko koszt, czyli sumować „punkty karne”, łącze o najniższej wartości „wygrywa”. W przypadku dwóch ostatnich parametrów łatwo zamienić je na analogiczne miary – im niższy czas przesyłania znanej ilości danych, tym lepiej.

Ostatecznie na razie wyszło coś takiego:

f(route)= suma(mnożnik_IP * (mnożnik_strat_route * straty_IP + mnożnik_opóźnień_route * opóźnienie_IP))

Dodatkowo całość należałoby przemnożyć przez mnożnik dla danego łącza[1] i wprowadzić, czy to do wzoru, czy przy podejmowaniu decyzji o przełączeniu, koszt przełączenia. Docelowo przydała by się pewnie jeszcze jakaś normalizacja względem ilości IP, żeby dodanie dodatkowych IP do sprawdzania nie powodowało zmiany wartości, bo to zmienia rolę kosztu przełączania. Najprostsza byłaby średnia, ale gryzie się z mnożnikami dla poszczególnych IP. Te z kolei chciałem mieć, bo wyobrażam sobie sytuację, że ktoś chce sprawdzać jakość łącza do różnych IP docelowych, ale niektóre (np. IP firmy) są bardziej istotne przy podejmowaniu decyzji.

Mnożniki dla route wprowadziłem z uwagi na możliwość ustawiania nie tylko routingu domyślnego, ale dla poszczególnych tras. Może się zdarzyć, że do sieci, do której łączymy się przez SSH ruch będzie wysyłany innym łączem, niż podstawowe, ze względu np. na mniejsze opóźnienia. Raczej na wyrost w tej chwili, ale kiedyś pewnie się przyda.

Przechodząc do spraw praktycznych: pobawiłem się chwilę w weekend, jest PoC – czytanie konfiga, część przykładowego konfiga, przepingowanie IP, liczenie kosztu (niedoskonałe). Czekam na zamówiony modem GSM. 56 linii kodu, commit do repo pewnie w tym tygodniu, ale o tym następnym razem. 😉

[1] Koszt łącza miałby być dodatkowym parametrem, dzięki któremu użytkownik może w jakiś sposób odwzorować parametry pozatechniczne, choćby koszt transmisji za pośrednictwem danego łącza.