Etyka AdBlocka?

Widzę, że ostatnio znowu głośno się zrobiło z powodu blokowania reklam AdBlockiem. W sumie wiele hałasu o nic, bo sprawa jest prosta – reklamy na stronach to dołączona, niezamówiona treść i transakcja wiązana. Jeśli czytam wpis na blogu, to nikt nie wymaga, bym przeczytał wszystkie wpisy, prawda? Jeśli czytam maile, to nikt nie wymaga ode mnie czytania spamu, prawda? Użytkownicy przeglądarek tekstowych i bez kompletu pluginów (flash) też pewnie korzystają „nieuczciwie”, bo mogą coś zablokować… Idiotyczne podejście.

Blokowanie reklam i inne sposoby zwiększania czytelności treści to nic złego, więc na moim komputerze mogę oglądać strony, które chcę, nie oglądać stron, których nie chcę. Mogę surfować po Internecie w trybie tekstowym, z wyłączonym Flash, zmienionym CSS, wyłączonym dźwiękiem, blokowaniem fragmentów stron, albo wyciętą literką a, jeśli mi się to zamarzy. Tak długo, dopóki to mój komputer i mój dostęp do Internetu. Jeśli ktoś dostarczy mi komputer i łącze za darmo i w warunkach korzystania będzie zapis, że do korzystania wymagane jest oglądanie czegoś tam (patrz FreeM), to będziemy rozmawiać inaczej (jacyś chętni?). Wszystko inne to zamach na wolność użytkownika Internetu.

Nie ma się co dać zwariować ludziom twierdzącym, że nasz komputer i łącze to nie do końca nasz komputer. Oni mają na względzie wyłącznie własny interes i przypuszczam, że reprezentują raczej firmy emitujące reklamy, niż właścicieli stron (no chyba, że uznamy SEO spamerów za właścicieli stron…). Podobnie jak przy prawach autorskich dotyczących muzyki – nie chodzi o interes artystów (muzyków), tylko o interes wytwórni.

Poza tym, większość stron obwieszonych reklamami jest zwyczajnie słaba. Ich jedyną „zaletą” jest dobre spozycjonowanie się w wyszukiwarkach i ew. chwytliwe tytuły. No i dostarczanie zysku właścicielom i pośrednikom. Jeśli ktoś naprawdę uważa, że warto docenić autora, to można skorzystać chociażby z Flattr, który póki co jest niestety mało popularny, a który jest prostym, uczciwym i świadomym sposobem na wynagradzanie autorów (niekoniecznie stron – każda twórczość może zostać wynagrodzona).

Tymczasem (sam emitując reklamy – kto chce, niech ogląda, kto chce, niech się wystawia, komu przeszkadza, niech blokuje; nie wnikam i szat nie drę, że komuś wygodniej bez reklam) polecam AdBlock Plus, moje filtry Adblock i dodawanie wszelkich inwazyjnych sieci i reklam. I mam nadzieję, że niebawem będzie moduł udający, że Adblocka nie ma.

A wszelkie rozmowy nt. etyki w kontekście AdBlocka i blokowania reklam w Internecie uważam za grube nieporozumienie. Jeśli ktoś żąda wynagrodzenia za treść, to robi płatny dostęp i tyle. Reszta jest darmowa i nie ma co się dać zwariować.

Nie pora na Flattr.

Jak pisałem jakiś czas temu, Flattr jest dostępny dla każdego jako open beta. Liczyłem na szybki wzrost użytkowników i contentu i… zawiodłem się. Wzrost nie jest szybki. Czyli pozostają w mocy ostatnio opisane wady – brak contentu (szczególnie brak contentu polskiego) i stosunkowo wysoka cena. Szczególnie, że jest to cena za możliwość testowania (czytaj: wykonywania pracy na rzecz serwisu, aspekt mojej zabawy pomijam ;-)) – w takim wypadku 2 euro to IMO za dużo.

Jasne, mógłbym to potraktować jako przelewanie pieniędzy na projekty opensouce’owe, ale… na razie zagłosuję nogami, a raczej portfelem – zależy mi na funkcjonalności pt. możliwość przeznaczenia dowolnej kwoty (OK, z dokładnością do pełnych dziesiątek eurocentów, ew. nawet 1 euro jako minimum, jeśli musi być minimum) na dany miesiąc i bez niej nie do końca widzę sens. Osobiście wolałbym opłatę minimalną za flattrnięcie typu 1 eurocent, bo w tej chwili można dać 2 euro i nabić $BIGNUM flattrnięć, co też IMO nie jest dobre, jeśli Flattr miałby być konkurentem Wykopu.

Nie przekreślam w całości projektu, bo sama idea okrutnie mi się podoba, ale z dalszą zabawą z tym projektem wstrzymuję się minimum do końca roku (chyba, żeby jakieś gwałtowne zmiany zaszły). Button zostaje (nieaktywny) – przynajmniej na razie, jako reklamówka serwisu, może kogoś zainteresuje. Przy okazji przypominam opis jak uruchomić Flattr na Blox, może się komuś przyda.

Flattr wystartował.

Flattr wszedł wczoraj w fazę open beta, czyli dostępny jest dla każdego, bez zaproszeń. Myślę, że to dobry moment, żeby napisać o swoich odczuciach (chociaż używam aktywnie raptem parę tygodni).

Bezpieczeństwo.

W trakcie korzystania nie zauważyłem żadnego potwierdzania klikania linku. Jeśli jesteśmy zalogowani do Flattr w którejkolwiek zakładce i klikniemy na odpowiedni widget (ten bardziej skomplikowany, wyświetlający ilość flattrnięć), to automatycznie dostanie on punkt i oznaczy się jako flattred. Nie widziałem potwierdzania, nie ma możliwości prostego cofnięcia flattrnięcia (przycisk typu undo). Jest tylko możliwość zgłoszenia nadużycia, więc prosto można popełnić nadużycie. Z drugiej strony daną stronę możemy kliknąć tylko raz na miesiąc, więc oszukujący kokosów nie zbije i pewnie zostanie zbanowany. Pewnie pojawią się ataki XSS lub oparte na ramkach – wyświetlanie cudzego contentu pod swoim widgetem. Póki co szanse powodzenia mają znikome – ilość użytkowników i kont jest do ogarnięcia i skontrolowania.

Funkcjonalność.

Przydzielanie punktów tylko raz ma swoje wady. Nie mamy żadnej możliwości różnicowania przekazywanych kwot – każdy dostaje tyle samo. Chyba, że flattrniemy znalezisko w kolejnym miesiącu. Niezbyt to wygodne. Za to jest – jak przewidziałem – funkcjonalność analogiczna do Wykopu. Są tagi – określane przez autora rzeczy, jest wyszukiwanie po nich, są rankingi. Trochę jest spełniona funkcjonalność serwisu z bookmarkami – możemy przeglądać rzeczy, które nam się podobały. Podpiąć Flattr można do praktycznie każdego serwisu. W najgorszym wypadku trzeba będzie dodawać rzeczy samodzielnie do Flattr, a na stronie będzie tylko przycisk przenoszący klikającego dalej do serwisu i umożliwiający flattrnięcie. W przypadku Blox – można go zintegrować Flattr w pełni, czyli tak, że wystarczy, że odwiedzający kliknie na widgecie. Rzeczy można dodawać do katalogu ręcznie, albo pojawią się w nim po pierwszym flattrnięciu przez widget (z przypisanymi tagami).

Wady.

Największa wada, to mała ilość użytkowników i contentu. Póki co użytkowników jest ok. 30 tys. (ale jest szansa, że teraz, bez upierdliwego procesu zdobywania zaproszenia, ich ilość będzie szybko rosła – dla wielu brak zaproszeń był barierą). Druga wada, związana z pierwszą, to praktycznie zupełny brak treści po polsku. Jeśli ktoś nastawia się na odbiór i zna angielski (lub mniej zależy mu na tekstach, bardziej na oprogramowaniu, muzyce czy grafice), to nie ma to znaczenia. Jeśli ktoś pisze po polsku, to może – póki co – zapomnieć o flattrnięciach – polskich użytkowników jest garstka. Trzecia wada, to koszt. Niestety, narzucona jest miesięczna kwota minimalna (czemu, ach czemu?) i jest ona IMO spora jak na polskie warunki. 2 euro to obecnie 8 zł. Okolice psychologicznej bariery w postaci papiera. Jeśli się to nie zmieni, to sądzę, że popularność w Polsce Flattr będzie miał co najwyżej umiarkowaną.

Dla kogo?

Prawie dla każdego. Szczególnie dla anglojęzycznych (i twórców, i odbiorców). Aktualnie jest silny trend wiązania Flattr z wolnym oprogramowaniem i możliwości prostego wyrażenia wdzięczności twórcom. Widać, że działa – są pierwsze efekty w postaci uzyskiwania ok. 25 euro tygodniowo przez twórców wolnego oprogramowania. Być może jest to odpowiedź, jak zarobić na wolnej kulturze i wolnym oprogramowaniu. Trochę przeszkadza tu sztywny podział miesięcznej kwoty, ale za to narzut zarówno pracy, jak i finansowy przy flattnięciach jest – w porównaniu z obecnie dostępnymi metodami przekazywania wynagrodzenia – minimalny.

Przyszłość.

W Polsce nie wróżę w najbliższym czasie wielkiej popularności, przynajmniej nie ze strony twórców polskojęzycznych. Ci, którzy tworzą rzeczy niezależne od języka są w znacznie lepszej sytuacji. Twórcy Flattr przygotowali integrację z Facebookiem i Twitterem (nieoficjalnie Identi.ca wkrótce – API jest to samo co twitterowe i spore zapotrzebowanie jest zgłaszane na integrację z tym serwisem), więc jest szansa, że o serwisie będzie głośniej. Jeśli chodzi o twórców open source i wolnej kultury – myślę, że do końca roku będzie z serwisu korzystała spora część z nich. Konkurencji dla Wykopu raczej nie będzie, bo do Wykopu można dodać cokolwiek, do Flattr tylko to, na co zezwoli autor (umieszczając rzecz w katalogu lub dodając widget). Sam serwis raczej nie zniknie – model jest taki, że zawsze Flattr zarabia 10% wpłat użytkowników. Być może (mam nadzieję!) zmieni się to wraz ze wzrostem liczby użytkowników – przy dużej liczbie wystarczyłoby automatyczne jedno flattrnięcie w miesiącu od każdego użytkownika na rzecz Flattr i kwota będzie spora.