Spotify

W końcu się skusiłem na Spotify. Co prawda do tej pory największy portal z pirackim contentem, czyli YouTube, dawał radę, ale inni członkowie rodziny byli innego zdania. W sumie rozumiem. YouTube na telefonie to nieporozumienie. Wymaga włączonego ekranu i focusa na odtwarzającej aplikacji. To do słuchania muzyki jest zupełnie zbędne, a tylko rozładowuje baterię.

Na razie korzystam z wersji free, ale kupno wersji family[1] jest postanowione. W zasadzie mógłbym mieć wersję premium, bo dają, chyba na trzy miesiące[2], ale odkryłem ciekawostkę. Przy korzystaniu z przeglądarki internetowej, z ublockiem, nawet wersja free nie ma reklam. Co prawda korciło wypróbowanie ficzerów dostępnych w wersji płatnej, ale ponieważ i tak chwilowo nie mam czasu, gram z przeglądarki. I oznaczam ulubione.

Jeśli chodzi do ficzery to jest najważniejsze – możliwość pobierania muzyki do słuchania offline. Przyda się do zrobienia składanek do słuchania w aucie. Co prawda i tak mało jeżdżę ostatnio, ale składanki się przydadzą. Do tej pory nastawiałem się na album splitter opisany przy okazji tego wpisu.

Kolejna sprawa: jest aplikacja na Linuksa. Niejedna, bo widziałem jakieś nieoficjalne, działające w konsoli. Nie testowałem, bo ta oryginalna nawet działa, ale ponieważ miała reklamy, to wróciłem do przeglądarki. Sama aplikacja posiada ciekawą funkcjonalność – pozwala sterować odtwarzaniem na innych podłączonych urządzeniach. Wygląda bardzo interesująco, tym bardziej, że widziałem np. głośniki WiFi, które potrafią same odtwarzać Spotify. Może kiedyś na coś podobnego się skuszę.

Dostępność muzyki bardzo dobra. W sumie chyba nie zdarzyło mi się nie znaleźć czegoś z mainstreamu. Niszowych kapel garażowych nie ma, ale tego się spodziewałem. Raczej zdziwiłbym się, gdyby były. W końcu nie miały oficjalnych wydań albumów. Trochę brakuje mi danych o utworze i płycie z której pochodzi. Zdarzyło mi się trafić na wersje koncertowe, gdy szukałem podstawowych, z albumów.

To, co najbardziej mnie rozczarowało, to funkcja podpowiadania muzyki. Gdzie te ML i AI, się pytam? Nie no, oczywiście, coś tam się znalazło. Ale nadal, spodziewałem się czegoś, co zareaguje na like czy skip na utworze. Tymczasem nic takiego się nie dzieje, podpowiada wg swojego widzimisię. W dodatku zauważyłem, że ma tendencję do zapętlania się na tych samych utworach. Znaczy nic, czego nie było w YouTube. Szkoda, bo przydałby się tryb odkrywania nowej muzyki, czyli polecania utworów albo wykonawców w jakiś sposób podobnych, ale różnych. W wersji idealnej – ze sterowaniem poziomem losowości. Wygląda jednak, że Spotify skupiło się na radiach i różnego rodzaju listach itp. grupach tematycznych.

No nic, spróbuję zrobić na razie własne składanki… dlatego oznaczam ulubione utwory.

[1] Wersja family kosztuje aktualnie 30 zł. Jestem praktycznie pewien, że przed chwilą było to 25 zł.
[2] Też co chwilę się zmienia. Były trzy m-ce, są cztery.

UPDATE Z miejsca obok pojawiły się godne odnotowania sugestie dotyczące YouTube na Androidzie, rozwiązujące problem świecącego ekranu: LibreTube, Newpipe. Obie appki niedostępne w oficjalnym sklepie Google, wymagany F-Droid.

Płomień i krzyż

Jakiś czas temu skusiłem się na Empik Premium. Co prawda z cashback Empik się wycofał, ale nadal uważam, że w sumie warto, bo głównie o dostęp do audiobooków w ramach Empik Go mi chodziło. W każdym razie 50 zł[1] za rok wydawało się niewygórowane. I choć mam wrażenie, że na początku dostępnych było więcej tytułów, to nadal uważam, że to fajna opcja.

W każdym razie szukałem jakiegoś audiobooka do posłuchania na Empik Go. Jakoś padło na Płomień i krzyż autorstwa Jacka Piekary. Niczego tego autora nie znałem, choć nazwisko kojarzyłem. Polska fantastyka, ilość tytułów, ocena w okolicy 4 i do tego opowiadania nie nastrajały zbyt optymistycznie. Jednak stwierdziłem, że dam szansę. Pozytywne zaskoczenie: lekko się czyta (słucha!), ciekawy pomysł i na dobrą sprawę, z uwagi na powiązania, spokojnie można uznać te niby opowiadania za kolejne rozdziały powieści.

Disclaimer po rozmowie ze znajomymi: nie zwracałbym większej uwagi na krótkie opisy traktujące o alternatywnej historii w religii. Tzn. to jak najbardziej ma miejsce, ale – przynajmniej z tego co dotychczas czytałem – jest bardziej tłem zdarzeń, nie ich osią.

Jestem po lekturze tomu pierwszego[2] i wyrażam umiarkowany zachwyt. Intryga zgrabnie się rozwija, jeśli w kolejnych tomach będzie utrzymany poziom, to gdzie jest serial, ja się pytam? Bo z tego co do tej pory poznałem, to aż się prosi o ekranizację.

I jeszcze taka zabawna sytuacja. W polu wyszukiwania w Empik Go wpisałem płomień i krzyż, wybrałem tom drugi z podpowiedzi, zatwierdziłem wyszukanie i ujrzałem coś takiego:

Wyszukanie płomień i krzyż tom 2 w Empik Go - screenshot
Wyszukiwanie tomu II w Empik Go, smartfon Android

Pytania konkursowe (nagród nie przewiduję, ale konkurs może być, prawda?):

  1. Co kryją poszczególne pozycje?
  2. Którą z pozycji należy wybrać, aby otworzyć wyszukiwany tom 2?
  3. Co się stanie po zmianie położenia smartfona z prezentowanego na poziome?

Rozwiązanie za jakiś tydzień w formie aktualizacji wpisu. Podpowiem tylko, że kto w IT pracuje, ten w cyrku się nie śmieje.

UPDATE Pora na nieco spóźnione rozwiązanie zagadki.

  1. Są to kolejne trzy tomy cyklu. Skoro wyszukuję tom 2 to pewnie jestem zainteresowany także 1 i 3. Logiczne.
  2. Nie wiem. Trzeba próbować. Ale jest pozytyw: po powrocie pozycje się nie zmieniają, więc czekają nas najwyżej trzy próby.
  3. Nic. Skoro se user przechyla smartfona, to chce oglądać ekran bokiem, a ustawienia systemowe kłamią. Oczywiste.

[1] Świta mi, że wtedy było 40 zł. Nieistotne w sumie, historii płatności sprawdzać nie będę.
[2] Przynajmniej wg Biblionetki bo wg Wikipedii wygląda nieco inaczej. W każdym razie niczego nie brakuje i wszystko się spina.

UPDATE Jakoś rok później dotarłem do końca, przynajmniej istniejących pozycji. Czyli przeczytałem Przeklęte przeznaczenie. Jak miałem wrażenie w pewnym momencie, że robi się nieco wtórnie, tak ta pozycja mi się bardzo podobała. Z posłowia można dowiedzieć się, że powstaje gra oraz coś filmowego się dzieje. I bardzo to cieszy.

Udostępnianie internetu z telefonu

Niedawno usłyszałem pytanie o setup dla abcc, które zawierało ciekawy element – jedno z dostępnych połączeń było przez USB[1]. Zaintrygowało mnie to, bo tak się złożyło, że zupełnie nie znałem tematu. Zawsze udostępniałem internet z Androida wykorzystując WiFi i tworząc access point. Nie byłem pewien jak takie połączenie w ogóle jest widoczne pod Linuksem.

Poczytałem, sprawdziłem i sprawa jest prosta. Aby udostępnić internet z telefonu z Androidem należy najpierw podłączyć kabel USB. Dopiero wtedy aktywna staje się opcja USB tethering. Po jej aktywacji na telefonie, w systemie powinno pojawić się urządzenie usb0. Traktujemy jak zwykłą przewodową kartę sieciową.

Takie proste, a nigdy nie korzystałem. Czy warto udostępniać połączenie z Androida po USB, zamiast po WiFi? Jedna zaleta jest oczywista – podczas udostępniania połączenia telefon zużywa więcej prądu. Podłączenie kablem do komputera zapewnia od razu ładowanie. Z kolei oczywista wada to mniejsza swoboda ruchów – kabel jest zawsze jakimś ograniczeniem.

Pora sprawdzić wydajność. Szybki zgrubny test, po prostu fast.com, w dodatku pojedynczy pomiar dla każdej konfiguracji.

Operator nr 1
42 Mbps download 10 Mbps upload, latency 32 ms unloaded, 462 ms loaded na WiFi 2,4 GHz
42 Mbps download 15 Mbps upload latency 30 ms unloaded, 420 ms loaded na USB

Operator nr 2 (IPv6)
78 Mbps download 11 Mbps upload, latency 30 ms unloaded 321 ms loaded na WiFi 5 GHz
71 Mbps download 14 Mbps upload, latency 28 ms unloaded 446 ms loaded na USB

Wielkich różnic jak widać nie ma. Wariancie optymistycznym, czyli nieobciążonym łączu na kablu zyskamy nieco na opóźnieniach sieciowych. Lepsze powinien też być upload. Czyli domyślnie warto podłączyć kabel USB. Nie są to jednak wielkie różnice, więc jeśli nie gramy w gry online albo nie zależy nam na prędkości uploadu, wygląda, że może decydować wygoda.

UPDATE I jeszcze dla porównania wyniki z mojej kablówki, nominalnie 60/10:
62 Mbps download 7 Mbps upload, latency 6 ms unloaded 50 ms loaded na WiFi 5 GHz

Oczywiście inny serwer, pomiar dzień później itd. Ale i tak widać, jak bardzo LTE dogoniło, albo wręcz przegoniło kablówkę opartą o miedź. Światłowód zapowiadany był dwa lata temu, ale nadal nic nie wskazuje, by miał się pojawić.

[1] Sprawa w toku, może zasłuży na osobny wpis jak skończę.