Głodny wilk

We wpisie o optymalizacji strony pisałem tym, że wilk może być syty, i owca cała. Czyli, w kontekście reklam AdSense, można mieć reklamy i nie mieć reklam. Zarabiać i nie psuć strony wolnymi reklamami.

Dawno temu pisałem co prawda, że wyłączyłem reklamy AdSense. Przynajmniej na podstawowym blogu. Jednak było zgromadzone sporo środków, ale poniżej progu wypłaty. Co skłoniło mnie do salomonowego rozwiązania – włączenia reklam na wybranych stronach. Dokładnie na tych, które mają najwięcej wejść z wyszukiwarki.

Uznałem rozwiązanie za mało inwazyjne z jednej strony, a z drugiej okazało się zaskakująco dochodowe. To nawet nie było słynne 80/20, to bardziej 95/5. Znaczy się kilka(naście) najpopularniejszych stron robiło praktycznie cały dochód. A skoro nie widać różnicy, to po co spowalniać resztę? Brak inwazyjności objawił się także względnie dopasowanymi reklamami. Może nie były tematyczne, ale gdy zerknąłem parę razy, widziałem reklamy po polsku, bez paramedycznych itp. Raczej duże sklepy itp. Czyli jakby znośnie.

Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych stwierdziłbym, że Google specjalnie zwiększa dochód po włączeniu reklam, a potem steruje tak, żeby się wyświetlały, ale żeby jak najdłużej nie można było wypłacić środków. Bo wykres przychodów z reklam AdSense w czasie wygląda tak:

wykres zarobków AdSense w latach 2023-2025. widoczny wyraźny trend spadkowy
Zarobki AdSense, 2023-2025

Nie trzeba doktoratu ze statystyki, żeby zobaczyć, że zarobki spadają. Systematycznie. I to pewnie mimo dodania reklam na jednej czy dwóch popularnych wpisach w tzw. międzyczasie. Próg wypłaty środków znowu jest blisko ale… jakoś ciągle jest to „za parę miesięcy”. Od paru miesięcy. Czyli ewidentne gotowanie żaby. Czy też bardziej: głodzenie wilka.

Dla jasności, mimo pewnych chwilowych aberracji w pozycji, ilości wejść i odsłon, jest stabilnie. Nic się istotnie nie zmienia – ani ilość wejść, ani pozycja. W panelu AdSense też niby wszystko na zielono. A może to globalny trend?

Cóż, skoro tak to ma wyglądać, to jednak nie będzie połowicznego rozwiązania, tylko reklamy AdSense wylecą. Tym razem zupełnie i na dobre. Ale najpierw chcę uzbierać do progu wypłaty…

Zamiast tego[1] uruchomiłem możliwość postawienia kawy. Zupełnie nieinwazyjne, całkowicie dobrowolne. Czy działa? Za wcześnie, by wnioskować. No ale bez złudzeń, przy blogach tego typu raczej sprawdziłyby się mikropłatności, coś w stylu tego, co próbował kiedyś wdrożyć Brave.

To, co mi jeszcze chodzi po głowie to jakaś sieć, która wyświetla „reklamy” non-profit. Społeczne, jakiś open source itp. I czasami, rzadko, tak 1:20 reklamy stron, które należą do sieci. Znacie coś takiego? A może to pomysł na biznes/startup?

[1] W sumie to nie do końca zamiast, bo trochę szerzej i trochę inna motywacja. Więc to „zamiast” to tylko w kontekście „jest blog i są pieniądze”.

Googlowe rozdwojenie jaźni

Zawsze, gdy sprawdzam szybkość działania strony, zastanawiam się, czy Google cierpi na rozdwojenie jaźni. Z jednej strony bowiem promuje szybkie strony i dostarcza narzędzia do badania szybkości stron WWW. Z drugiej strony największym spowalniaczem stron są… reklamy AdSense od Google.

Nic nie generuje tylu ostrzeżeń o spowolnieniu strony, co umieszczenie reklam AdSense. Także w samych narzędziach Google. Spójrzmy na wyniki z GTmetrix (dla porządku: to nie narzędzie Google) dla strony na tym blogu z reklamami oraz strony bez reklam:

Wynik GTmetrix dla strony z AdSense
Wynik GTmetrix dla strony bez AdSense

Różnica powyżej nie jest może powalająca, ale jeśli spojrzymy na wyniki waterfall, robi się ciekawiej:

OK, trafiło się pechowo, bo jakieś video było w reklamie. Niemniej, trend jest jasno widoczny.

Narzędzie od Google pokazuje, że cierpią głównie użytkownicy mobilni. Dla powyższych URLi wyniki PageSpeed Insights wyglądają następująco:

PageSpeed Insights z AdSense
PageSpeed Insights bez AdSense

Widać, że cierpi głównie wydajność, ale nie tylko. Dostępność też się pogorszyła.

Czyli mamy sprzeczność. Z jednej strony szybsze strony lepiej się indeksują i są odwiedzane przez większą ilość użytkowników. Czyli lepiej nadają się do wyświetlania reklam. Z drugiej strony włączenie reklam AdSense spowolni je, co w dłuższym okresie może spowodować pogorszenie pozycji w wyszukiwarce i mniej odwiedzin. Albo rezygnację użytkowników z oczekiwania na załadowanie strony.

Jak żyć? Oczywiście jeśli chodzi o szybkość działania strony, to oczywiście najlepszy efekt da całkowite usunięcie reklam. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie chcemy całkiem rezygnować z wyświetlania reklam AdSense, a chcemy, by witryna działała szybko, to można ograniczyć ich wyświetlanie tylko do wybranych stron. Na przykład takich z największym ruchem z wyszukiwarki. Jest to oczywiście jakiś kompromis, w dodatku niezbyt wygodny utrzymaniu. Jednak dzięki temu co do zasady jest szybko, a zachowujemy większość dochodu z reklam. To oczywiście jakieś grosze. No i człowiek nie traci kontaktu z tym ekosystemem.