Rockbox 3.12

Po bardzo długiej przerwie opublikowana została kolejna wersja Rockbox, czyli 3.12. Wielkich zmian – przynajmniej dla mnie – nie ma, warto odnotować, że z powodu problemów z obsługą USB Ipod Nano 2g został przeniesiony z wersji stabilnej do niestabilnej. Pełna lista zmian Rockbox 3.12 tutaj.

Przy okazji, pojawiła się też nowa wersja Rockbox Utility. Nie wiem, czy wina samego Rockboksa, czy Utility, ale przy końcu instalacji dostaję wersję o błędzie. Co prawda przy fontach i wszystko działa, ale nie wygląda to budująco.

Najpopularniejsza bateria.

Battery lithium CR2032
Bateria CR2032

Bateria CR2032. Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Battery-lithium-cr2032.jpg

Czasem człowiekowi się wydaje, że wie całkiem sporo i mało co jest go w stanie zaskoczyć. Tymczasem zupełnie niedawno zaskoczył mnie temat, po którym zaskoczenia się w sumie nie spodziewałem: bateria. Zaczęło się od tego, że w wadze kuchennej coraz częściej widoczne były objawy słabej baterii. A to nie bardzo chciał się pomiar wagi załączyć, a to po załączeniu pomiaru wagi znikał czas. Czasami wręcz przygasał wyświetlacz w charakterystyczny dla dogorywającej baterii sposób.

Otworzyłem klapkę i ujrzałem to, czego się obawiałem, czyli wynalazek podobny do stosowanych w zegarku. Fachowo fachowo, za angielską Wikipedią: button cell lithium battery. Z zegarkiem do tej pory zwykle było tak, że sam nie wymieniałem baterii, tylko grzecznie do zegarmistrza nosiłem. Co prawda ostatnio wątpię w sensowność takiego postępowania, bo wymiana kosztuje coraz więcej, a wystarcza na coraz krócej. Ale to temat na zupełnie inny wpis.

Wynalazek okazał się mieć napis, który głosił CR2032. Czyli wynalazek to bateria CR2032. Szybkie sprawdzenie, za ile można to kupić w sieci i trafiam na stronę Wikipedii poświęconej baterii CR2032. I okazuje się, że to dobrze znana mi z komputerów bateria do BIOSu (w zasadzie CMOS). I w ogóle jeden z najpopularniejszych rodzajów baterii we wszelkiego rodzaju elektronice w ogóle.

Na koniec jeszcze tip dla kupujących, bo początkowo rozważałem zakup przez sieć. Głównie ze względu na koszt przesyłki, który dla jednej czy dwóch baterii jest miażdżący, a w sumie mam parę wiekowych płyt głównych, a jak się kiedyś przekonałem wymiana baterii w płycie głównej potrafi zdziałać cuda. Ostatecznie kupiłem jedną sztukę w sklepie z elektroniką. Zakup przez sieć może się opłacać przy naprawdę dużych ilościach. Jednak Ikea również posiada takie baterie o nazwie Solviden w przyzwoitej cenie. Pakowne po 8 (co też nie jest małą ilością, ale w sklepie z elektroniką tyle zapłacimy za 2-3 sztuki). Niestety, mało który producent podaje pojemność baterii, więc ciężko jednoznacznie określić, który wariant jest korzystniejszy w dłuższym okresie.

Miejski regał książkowy.

Miejski regał książkowy - napis.

Źródło: fot. własna.

Co prawda i tak nie mogę przeczytać wszystkiego, co bym chciał, więc raczej uważnie wybieram lektury do przeczytania (np. korzystając ze sposobu opisanego we wpisie jak znaleźć książkę wartą przeczytania), ale co jakiś czas lubię pójść na żywioł. Zwykle pójście na żywioł następuje, gdy stwierdzam, że nie mam nic do czytania w pociągu, a jeszcze kwadrans do przyjazdu i kupuję książkę na dworcu. Zwykle jakaś sensacja lub okolice, rzadziej SF.

Jakiś czas temu zauważyłem w Poznaniu w okolicy Zamku miejski regał książkowy. Początkowo był mocno pusty i jedyne pozycje, które dało się zauważyć, były zdecydowanie spadowe. Potem ilość książek wzrosła nieco, ale nadal nie znalazłem nic, po co chciałbym sięgnąć. Do tego dołączyła literatura w stylu propagandy religijnej.

Miejski regał książkowy w Poznaniu.

Źródło: fot. własna.

Ale ostatnio zauważyłem książkę, która mnie zainteresowała, czyli Tajemnice wysp południowych M. Smolarskiego. W sumie nie wiem dlaczego. Może widziałem ją kiedyś u rodziców w domu? Może gdzieś o niej czytałem? Może po prostu okręt na okładce i słowo tajemnica? W każdym razie skusiłem się i wziąłem. Nie wiem, czego się spodziewać. Sprawdzałem na Biblionetce – brak ocen.

Idea miejskiego regału książkowego.

Źródło: fot. własna.

Ponieważ ideą miejskiego regału książkowego jest wymiana książek, to prawdopodobnie niebawem puszczę parę moich książek w obieg. Z umiłowania do statystyki postaram się śledzić ich losy. Pomysł jest prosty – do każdej trafi w formie wklejki QRcode oraz (dla tych, którzy się nie domyślą OCB) link kierujące na stronę, na której będzie podany adres email z prośbą o wysłanie maila, jeśli ktoś dostanie tę książkę. Dość dobre statystyki z tego mogę zrobić – po pierwsze będę miał czasy wejść na stronę, po drugie – maile. W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, by każda książka miała swój unikatowy adres URL… Muszę to jeszcze przemyśleć. A tymczasem biorę się za lekturę.