Kalenji Run Active Grip

Ostatnio zacząłem się zastanawiać, jak długo już biegam w nowych butach. Ustaliłem, że blisko rok minął, odkąd kupiłem Kalenji Run Active Grip. Kupiłem je zachęcony tym wpisem, w Decathlonie, za ok. 120 zł. Pora opisać wrażenia.

Wcześniej biegałem w butach z Lidla jakoś o połowę tańszych, czyli zupełny entry level. Wydawały mi się OK. Od razu dodam, że chodzi o okazjonalne bieganie na dystansie do paru km (podsumowanie biegania za 2020). Teren mieszany – trochę asfaltu, trochę gruntówki, trochę trawy lub piachu. Z czasem zaczęły trochę się zużywać. Ponieważ miały gładkie podeszwy, w trudniejszych warunkach, np. po deszczu, na błocie, potrafiłem się w nich poślizgnąć.

Przesiadkę na Kalenji Run Active Grip pamiętam dokładnie, bo za krótkie skarpetki w połączeniu z nowymi butami zaowocowały obtartymi stopami. Jednorazowy wypadek i zdecydowanie moja wina. Pamiętam też, że noga zupełnie inaczej leżała. I jeszcze w porównaniu do poprzednich butów zauważyłem znacznie lepszą amortyzację. Tamte jej po prostu nie miały.

Przyczepność bardzo dobra, jednak delikatne zdawałoby się wypustki na podeszwach robią robotę. Nadal oczywiście uważam biegnąc po mokrym, ale nie kojarzę poślizgów, nawet na błocie. Z drugiej strony wypustki są na tyle delikatne, że zupełnie nie przeszkadzają na asfalcie.

Po krótkim przyzwyczajeniu, rzędu dwa lub trzy biegi – buty są wygodne, biega się dobrze. Jeśli chodzi o trwałość, to wyraźnych oznak zużycia brak. Czyli generalnie jestem zadowolony i gdybym miał dziś kupować buty, to zdecydowanie jest to pierwszy kandydat do zakupu.

Gdyby ktoś szukał, trzeba zwrócić uwagę na nazwę, bo tak nieszczęśliwie się składa, że producent oferuje też różniące się jedynie brakiem Grip w nazwie buty, z gładką podeszwą. Niby logiczne, ale w sklepie miałem moment zawahania. Na szczęście szybkie sprawdzenie na telefonie rozwiało wątpliwości.

Bateria w laptopie

Jakoś tak zeszło ze znajomymi na rozmowę o komputerach. Dokładniej o laptopach wykupionych z pracy. No i mówię, że wszystko fajnie, ale bateria chyba będzie wymagała wymiany u mnie, bo nie trzyma jak dawniej. Oczywiście gdyby laptop był zbudowany jak kiedyś, zwyczajnie wymieniłbym ją i zapomniał o temacie. Jednak teraz zamiast osobnej baterii, którą można wpiąć z zewnątrz, są zabudowane, w środku laptopa. Czyli z prostego wypięcia starej i wpięcia nowej zrobiła się trochę bardziej skomplikowana operacja, co trochę zniechęca.

Tym bardziej, że bateria nadal trzyma tylko… krócej. W zasadzie określenie „trzyma krócej” to nadużycie, bo nie wiedziałem, ile naprawdę trzyma. Zauważyłem, że komunikat o niskim stanie naładowania pojawia się wcześniej. I miałem wrażenie, że nagle. Trochę sfera domysłów, ale po pierwsze raczej rzadko korzystam z tego sprzętu na baterii, a po drugie raczej nie śledzę wtedy stanu naładowania, bo robię coś innego.

Pomiar

W każdym razie rozmowa skłoniła mnie, żeby sprawę zbadać dokładniej. Żeby zobaczyć, ile trzyma bateria, popełniłem szybki skrypt:

#!/bin/bash
OUT='/home/rozie/battery.log'
while :
do
date >> $OUT
acpi >> $OUT
sleep 60
done

Po uruchomienu, co minutę w pliku dodawane są dwie linie. Data i stan baterii. Na przykład:

nie, 30 maj 2021, 19:49:52 CEST
Battery 0: Discharging, 95%, 09:06:51 remaining

Nie jest to idealna wersja do parsowania, ale widać co się działo i kiedy.

Odłączyłem laptopa od zasilania i czekałem. W sumie nie doczekałem się wyłączenia, bo usnąłem. No ale po to właśnie był log.

Okazało się, że laptop działał długo. Stwierdziłem, że do określenia wszystkie wystarczy tak naprawdę sam stan naładowania baterii. W końcu próbki są robione dokładnie co minutę, więc czas będzie znany.

Wynik

Przerzuciłem do CSV i zrobiłem wykres:

Wizualizacja raportowanej pojemności baterii w procentach

Jak widać potwierdziło się wszystko, co mi się wydawało. Bateria trzyma długo, bo prawie 6h. Co prawda to raczej okolice idle, ale nadal sporo, zwłaszcza jak na kilkuletni sprzęt. Widać też, że zgłaszana pojemność gwałtownie spada po ok. 3,5 h.

Czyli jest problem. Szukałem jak go rozwiązać i póki co wyczytałem tylko tyle, że system ma tu niewiele do powiedzenia. Na razie znalazłem taką radę. Rozładowałem do zera, choć miałem opory, bo coś mi się kojarzy, że to niezbyt zdrowe dla baterii. Chyba nie pomogło. Ewentualnie hibernacja coś tu ma do rzeczy.

Za to znalazłem lepsze narzędzie do pomiaru stanu baterii laptopa w czasie. Battery-stats, bo o nim mowa, jest ładnym rozwinięciem prostej idei z powyższego skryptu dostępnym w repozytoriach Debiana. Jest i porządny plik, czytelny dla człowieka, i skrypt w bashu, który z pomocą gnuplot generuje wykres.

Gdyby ktoś miał pomysł, jak sprawić, aby cały czas pokazywana była rzeczywista pojemność i pozostały czas pracy, chętnie przyjmę rady. Wymieniać nie będę. Nawet gdybym miał wyłączać laptopa po tych 3,5 h, to w zupełności mi to wystarcza.

Przyspieszenie

Słuchawki

Wpadłem na pomysł, by kupić słuchawki. Douszne. Przyczyna była trywialna – zacząłem słuchać audiobooków na spacerach. W dotychczasowych słuchawkach, typu „tanie douszne, niech leżą w plecaku na wypadek jakbym chciał posłuchać” silniejsze podmuchy wiatru powodowały szum, niemal zagłuszający audiobooka.

Stwierdziłem, że to dobra okazja, by kupić słuchawki, które miałem w obserwowanych od jakiegoś czasu. Chyba ktoś polecił i tak leżały. Raz są opisywane jako dokanałowe, raz jako douszne. Zdecydowanie wchodzą głębiej, więc uznałbym, że dokanałowe. I od razu mogę powiedzieć, że spełniają swoje zadanie, tj. odcinają znacznie lepiej otoczenie i wiatr nie przeszkadza.

Krótko o słuchawkach po jednodniowym używaniu: lżejsze od dotychczasowych, wyglądają na delikatniejsze, kabel bardziej miękki. Bardzo mi pasują. Siedzą pewnie w uchu, nie wypadają, słucha się OK. Przyzwoicie odcinają otoczenie. Audiofilskich testów nie robiłem, ale jak na chwilę włączyłem muzykę, to zastrzeżeń brak.

Dostawa

Jednak nie o tym miało być. Kupiłem z linkowanej oferty ze względu na darmową dostawę. Nie chciało mi się dobijać do Smart!, by wziąć paczkomat czy coś podobnego. Nie zależało mi na czasie, poczekanie paru dni to nie problem. I tu pojawia się moje zdziwienie. Kupiłem chwilę przed 7:00 w środę 19 maja. Jak odstawę wybrałem darmowy list polecony ekonomiczny. W piątek, 21 maja, dostałem powiadomienie, że kurier podejmie próbę doręczenia. WTF? Faktycznie znalazłem je w piątek po południu w skrzynce. Przez chwilę myślałem, że sprzedawca sobie zoptymalizował i wysłał firmą kurierską, ale nie. Dostawa Pocztą Polską (naklejka „umowa z Pocztą Polską”), przesyłka w skrzynce.

Teraz się zastanawiam, czy takie tempo to teraz norma, czy fart. Oraz czy przesyłki Pocztą Polską dostarczają kurierzy, czy to tylko prezentacja w panelu Allegro. W każdy razie takie przyspieszenie mi się podoba.

UPDATE: Kumpel jak usłyszał, jakie słuchawki kupiłem, to stwierdził, że miał, bardzo fajne tylko… mają jedną wadę: kable się plączą. Wspominałem, że są bardziej miękkie? No to i o poplątanie łatwiej, potwierdzam. Mi zbytnio nie przeszkadza.