abcc3.py

Wieki po projekciku, który robiłem w ramach projektu DSP2017, po którym chyba już nic w sieci nie zostało, doznałem natchnienia. Stwierdziłem, że teraz jest łatwo, można popytać LLMa, więc może łatwiej będzie znaleźć bibliotekę do ping pod Pythonem. Ostatnio opornie to szło…

Nie zawiodłem się, podał od ręki, wraz z kodem. Oczywiście przerobiłem, by bardziej pasowało. Przy okazji przy testowaniu (w zasadzie: testach uruchamiania) wynikło trochę błędów, które poprawiłem.

Po co to zrobiłem? Nie wiem. Chyba dla porządku. Drażnił mnie ten Python 2 w wymaganiach. A wyrzucić szkoda było. Chociaż raczej nikt nie używa. Choć IIRC ktoś się przymierzał, ale nie chciał poświęcić czasu, tylko „zrób mi”. Oczywiście za darmo. Trochę nie miałem czasu, weny i… to tak nie działa.

Warto po latach przypomnieć czym jest abcc? Na dzień dzisiejszy to rzeźbiarstwo figurowe – program do wybierania najlepszego łącza z kilku dostępny z wykorzystaniem zadanych wag, na podstawie strat i opóźnień. W sumie kiedyś, w czasach routerów na Linuksie miało to sens. Chociaż nic nie stoi na przeszkodzie by i dziś podpiąć dowolny skrypt i sterować np. przy pomocy SNMP routerem operatorskim. Istniało komercyjne rozwiązanie, które mniej więcej robiło to samo. Oczywiście z ładnym inferfejsem i opakowaniem.

Albo można użyć na jakimś OpenWrt do balansowania łącza czy też raczej wyboru lepszej ścieżki do danej sieci. Bez BGP, na podstawie wyżej wspomnianych metryk. Przy LTE itp. może być użyteczne.

Wrażenia z P.I.W.O. 2025

Zgodnie z informacjami ze strony, samo P.I.W.O. miało 7 lat przerwy. Dla mnie ta przerwa była dłuższa, bo jeśli wierzyć notkom, ostatnio byłem na tej imprezie trzynaście lat temu. I pewnie tak było, choć nie pamiętam czemu. Kolizja terminów jakaś? Zapewne tak.

Jednak w tym roku dotarłem. I od razu powiem, że nie żałuję. Trochę się pozmieniało w stosunku do tego, co zapamiętałem z poprzednich edycji, muszę przyznać. Jakby większa impreza się zrobiła. Przede wszystkim, były dwie równoległe ścieżki. Czyli z rozmachem, bo z tego co pamiętam kiedyś była tylko jedna ścieżka. Sporo przyjezdnych, nie tylko ludzie z Poznania – czyli znowu, większa impreza. Podobno było niemal dwustu uczestników i choć nie mam danych z poprzednich edycji, to też wydaje mi się, że więcej. Sale, choć duże i dwie, nie sprawiały wrażenia pustych.

Organizacyjnie dobrze, mimo zmiany miejscówki w ostatniej chwili. Dobra strona z agendą. Lekkie problemy ze sprzętem (raczej dotyczyły streamingu), trochę za bardzo dmuchająca klima w jednej sali[1], lekki poślizg na początku, ale – poza tym – OK. No właśnie, był streaming na żywo, więc jeśli ktoś nie mógł dotrzeć, to mógł oglądać. Kolejna zmiana – kiedyś tego nie było. Było też LAN party, ale zupełnie odpuściłem.

Wykłady o bardzo różnej tematyce. Nie miałem oczekiwań w stosunku do tematów i raczej chodziłem na te „dalsze” tematycznie, żeby posłuchać o czymś nowym. Trochę nowego softu i rozwiązań poznałem. Liczę, że będą nagrania, pewnie będę musiał nadrobić. Duże wrażenie zrobiły na mnie lightning talks – niesamowita dawka energii, duże zaangażowanie.

Z obserwacji wysokopoziomowych: mało było o systemach operacyjnych, więcej o sofcie. Rust zyskuje popularność. Tematy raczej zaawansowane/geekowe/niszowe.

Był quiz, tym razem aż 4 błędy na 30 pytań, więc bez nagrody.

Po jednym z wykładów ciekawa – choć IMHO niezbyt optymistyczna – rozmowa o tym, jak kiedyś zamknięte oprogramowanie, prawa autorskie, patenty, planowane postarzanie, a w końcu model subskrybcyjny na wszystko służą do zwiększania zysku korporacji, kosztem ograniczania praw ludzi. Pewnie temat na dłuższą notkę, która nigdy nie powstanie.

Fun i ciekawostki: pierwsze zdanie ze sceny to „przepraszam za Windowsa” i faktycznie jeden z komputerów na których były prezentacje działał pod kontrolą Windows. Tegoroczne P.I.W.O. można było od biedy pomylić ze zlotem użytkowników Mastodona – już w drodze widziałem, że na wydarzeniu meldują się kolejne osoby. Była więc okazja do dewirtualizacji, choć nie ze wszystkimi udało się zbić piątkę. Może za rok? Bo mam nadzieję, że będzie, super impreza.

[1] Początkowo myślałem, że niefortunnie siadłem, ale później słyszałem, że ktoś narzekał, że zimno w sali. Nie wiem czy organizatorzy mieli w ogóle wpływ na to.

Głodny wilk

We wpisie o optymalizacji strony pisałem tym, że wilk może być syty, i owca cała. Czyli, w kontekście reklam AdSense, można mieć reklamy i nie mieć reklam. Zarabiać i nie psuć strony wolnymi reklamami.

Dawno temu pisałem co prawda, że wyłączyłem reklamy AdSense. Przynajmniej na podstawowym blogu. Jednak było zgromadzone sporo środków, ale poniżej progu wypłaty. Co skłoniło mnie do salomonowego rozwiązania – włączenia reklam na wybranych stronach. Dokładnie na tych, które mają najwięcej wejść z wyszukiwarki.

Uznałem rozwiązanie za mało inwazyjne z jednej strony, a z drugiej okazało się zaskakująco dochodowe. To nawet nie było słynne 80/20, to bardziej 95/5. Znaczy się kilka(naście) najpopularniejszych stron robiło praktycznie cały dochód. A skoro nie widać różnicy, to po co spowalniać resztę? Brak inwazyjności objawił się także względnie dopasowanymi reklamami. Może nie były tematyczne, ale gdy zerknąłem parę razy, widziałem reklamy po polsku, bez paramedycznych itp. Raczej duże sklepy itp. Czyli jakby znośnie.

Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych stwierdziłbym, że Google specjalnie zwiększa dochód po włączeniu reklam, a potem steruje tak, żeby się wyświetlały, ale żeby jak najdłużej nie można było wypłacić środków. Bo wykres przychodów z reklam AdSense w czasie wygląda tak:

wykres zarobków AdSense w latach 2023-2025. widoczny wyraźny trend spadkowy
Zarobki AdSense, 2023-2025

Nie trzeba doktoratu ze statystyki, żeby zobaczyć, że zarobki spadają. Systematycznie. I to pewnie mimo dodania reklam na jednej czy dwóch popularnych wpisach w tzw. międzyczasie. Próg wypłaty środków znowu jest blisko ale… jakoś ciągle jest to „za parę miesięcy”. Od paru miesięcy. Czyli ewidentne gotowanie żaby. Czy też bardziej: głodzenie wilka.

Dla jasności, mimo pewnych chwilowych aberracji w pozycji, ilości wejść i odsłon, jest stabilnie. Nic się istotnie nie zmienia – ani ilość wejść, ani pozycja. W panelu AdSense też niby wszystko na zielono. A może to globalny trend?

Cóż, skoro tak to ma wyglądać, to jednak nie będzie połowicznego rozwiązania, tylko reklamy AdSense wylecą. Tym razem zupełnie i na dobre. Ale najpierw chcę uzbierać do progu wypłaty…

Zamiast tego[1] uruchomiłem możliwość postawienia kawy. Zupełnie nieinwazyjne, całkowicie dobrowolne. Czy działa? Za wcześnie, by wnioskować. No ale bez złudzeń, przy blogach tego typu raczej sprawdziłyby się mikropłatności, coś w stylu tego, co próbował kiedyś wdrożyć Brave.

To, co mi jeszcze chodzi po głowie to jakaś sieć, która wyświetla „reklamy” non-profit. Społeczne, jakiś open source itp. I czasami, rzadko, tak 1:20 reklamy stron, które należą do sieci. Znacie coś takiego? A może to pomysł na biznes/startup?

[1] W sumie to nie do końca zamiast, bo trochę szerzej i trochę inna motywacja. Więc to „zamiast” to tylko w kontekście „jest blog i są pieniądze”.