Wczoraj w Poznaniu były puszczane lampiony. Wygląda to przepięknie, przynajmniej w trakcie puszczania, jak widać w powyższym linku. Niestety, what goes up, must come down. I już następnego dnia możemy podziwiać takie „piękne” obrazki w miejscu puszczania lampionów:
Źródło: fot. własna.
Źródło: fot. własna.
Wygląda, że lampiony spadały w okolicach Malty, bo leżała ich tam cała masa, niektóre nawet w uczęszczanych miejscach, na środku stosunkowo ruchliwych ulic.
Źródło: fot. własna.
Te wyżej to godziny poranne, okolice dziewiątej. Później było lepiej, ale nadal widoczne były pozostałości:
Źródło: fot. własna.
Ostatnie zdjęcie to znowu okolice Malty, tym razem lekko na uboczu, okolice godziny osiemnastej, za płotem widoczna posesja prywatna. Dawno takiego syfu nie widziałem na mieście (OK, przyznaję, że w trakcie rozgrywanych podczas Euro 2012 spotkań nie było mnie w mieście).
Ciekawostka – wygląda, że rozrzut spadania lampionów był dość niewielki. Tym łatwiej było wysłać ekipę sprzątającą…