Internet w Play – opinia.

Dla tych, co tl;dr – będzie klasyczna hejtnotka.

Od dość dawna mam jeden numer telefonu w Play. Taki „stacjonarny”, za 5 zł/rok. Tylko na przychodzące. Jest sobie i działa, w różnych miejscach w kraju. Zresztą znajomi też mówili, że Play ma OK zasięg. Niedawno potrzebowałem modemu do Aero2. Padło na Huawei e3131. Stwierdziłem, że kupię w Play, będzie z gwarancją. Przy okazji będzie starter Play, można go użyć do awaryjnego dostępu do netu. Opisywałem już, jak to nie było zasięgu w sieci Play na urlopie (starter doładowany za 30 zł), ale wielkich testów nie robiłem.

Dziś wybrałem się na kolejną wycieczkę. Chciałem coś sprawdzić – nie ma netu. Znowu w smartfonie (karta Play internet prepaid) wykrywa sieci – natywny Play 2G, Play via Orange, Play via Plus. Z żadnym z nich nie mogę się połączyć – karta SIM nie pozwala. I tak się złożyło, że tym razem miałem kartę od Aero2 ze sobą. Przekładam do smartfona i… 2 kreski zasięgu. Ręczne dokonfigurowanie APN i jest łączność z Internetem.

Podzieliłem się na Blipie, że zasięg Play ssie w porównaniu z Aero2 i dostałem ciekawą informację: Play nie korzysta z nie swoich nadajników dla dostępu do internetu w przypadku taryf bez rozmów głosowych. Zrobiłem małe śledztwo i faktycznie, znajomi z dobrym zasięgiem (pokryciem kraju) mają w Play taryfy głosowe. Zacząłem grzebać na stronie Play. W FAQ dotyczącym roamingu krajowego znalazłem potwierdzenie (nie wprost) tego stanu rzeczy:

Czy Internet też będzie działał w sieci partnerskiej (Play Online i Internet przez smartfona) ? czy będzie to dodatkowo płatne?

Połączenia będą realizowane w ten sam sposób, jak dotychczas, tj. Play Online będzie niedostępny za pośrednictwem sieci partnerskich, a smartfony korzystające z transmisji danych w taryfach głosowych będą ten dostęp miały zapewnione.

Podkreślenie moje.

Czemu natywne 2G nie łączyło pozostaje zagadką (szybkie sprawdzenie w wyszukiwarce sugeruje, że internet w Play jest tylko na 3G). Efekt jednak jest taki, że internet z Play działa wyłącznie w większych miejscowościach. I nie ma o tym żadnej informacji na stronie o usłudze Play internet na kartę. Sama usługa jest w tym wydaniu totalną porażką, gorszą od darmowego(sic!) dostępu do Internetu oferowanego przez Aero2. Zdecydowanie odradzam wybór Play, jeśli chodzi o dostęp do internetu.

Opera Mini 7.0 na starszym telefonie.

Na mojej dość leciwej[1] już Nokii 3110c korzystałem do tej pory z teoretycznie niewspieranej na nim Opery Mini w wersji 5. Działało to całkiem przyzwoicie, nawet na więcej niż jednym tabie[2], a na jednym (standardowy sposób korzystania) wręcz bezproblemowo.

Jakiś czas temu zauważyłem, że przy wejściu na stronę przeglądarka krzyczy, że jest dostępny update. Do tej pory nie krzyczała, więc uznałem, że jakiś security i spróbowałem zrobić upgrade. Zgodnie z przewidywaniami, Opera wiedziała lepiej czego chcę i nie pozwoliła na instalację nowej wersji. Postanowiłem skorzystać ze sprawdzonego sposobu[3], czyli pobrać pliki na komputer i przerzucić na telefon po bluetooth. Udało się prawie od kopa – z nieznanego powodu plik jad wysyła się bez problemu, natomiast jar nie chciał. Nie bawiłem się w debugowanie, tylko wrzuciłem pliki po kablu USB. Co prawda chwilowo są w nieco innej lokalizacji (na karcie SD), ale ma to tę zaletę, że nie musiałem usuwać starszej wersji i mogę korzystać z obu, naprzemiennie[4]. I zapewne bez problemu da się przenieść korzystając z opcji w telefonie.

Opera Mini w wersji 7.0 jak najbardziej działa na starym telefonie, jakim jest Nokia 3110c. Nawet mam wrażenie, że jest nieco szybciej i nieco lepiej. Trochę większe czcionki, trochę pozmieniane – IMO bardziej logiczne – menu. Zmieniony jest Speed Dial, i ta zmiana również mi się podoba. Bardziej tekstowo, bardziej w stylu wersji czwartej, z której byłem bardzo zadowolony.

Jedyne czego nie testowałem specjalnie, to więcej niż jedna zakładka. Na oko działa, ale miałem raptem dwie lekkie strony przez chwilę jednocześnie. W każdym razie póki co jestem bardzo zadowolony i polecam upgrade, nawet na starym telefonie.

[1] Ładny eufemizm na czteroletni telefon, prawda? Z perspektywy czasu patrząc – świetna konstrukcja. Nadal około tygodnia na oryginalnej baterii trzyma, z WWW da się korzystać. Mało softu już wychodzi, ale i funkcji mało, więc co miało być, to jest… Ciekawe czy teraz któryś nowy telefon „przeżyje” 4 lata.

[2] Więcej niż jeden, czyli dokładnie dwa taby. I wiem, poprzednio przy opisywaniu wrażeniu z bety wersji 5 pisałem, że się sypie. Niemniej na chwilę jakąś lekką stronę można było włączyć. Może w pełnej wersji poprawili…

[3] O odkrytym wcześniej patencie na instalację piątki zapomniałem, choć opisałem. W sumie dwa i pół roku upłynęło… Szybko płynie czas.

[4] Oczywiście jeśli nowa będzie działać, to jest to zbędne, ale gdyby nie działała to – biorąc pod uwagę problemy z wgrywaniem bo bluetooth czy ew. niedostępnością starszej wersji – miałbym problem w postaci braku sensownej przeglądarki na telefonie.

Testując smartfona, pamiętaj o bezpieczeństwie.

Nie tak dawno operator Play rozpoczął kampanię Testuj smarfona. W skrócie jest to tak, że sprzedajemy swoje dane, wyrażamy zgodę na otrzymywanie reklam na podany email i przez podany numer telefonu, a w zamian dostajemy na 14 dni smartfona Huawei od zabawy i kartę SIM od Play (na zawsze). Teoretycznie sprawa idealna dla mnie (podać spamowy numer telefonu i email, za free pobawić się dłuższy czas Androidem, do którego od dawna się przymierzam, ale nie mogę przekonać), ale w praktyce jak pomyślę, że dostałbym wychuchany i wymacany przez większą liczbę obcych ludzi telefon, to jakoś mnie chęć na testowanie odchodzi. Tym bardziej, że stracę czas na ustawienie wszystkiego pod siebie tylko po to, by zaraz zaorać, żeby mniej lub bardziej prywatne dane nie wyciekły.

No właśnie, tu sedno. Telefon przychodzi (i odchodzi) z kartą pamięci. AFAIK Android sam z siebie zapisuje tam dane z prywatnymi informacjami. A dodatkowo pewnie trafią tam choćby mniej lub bardziej prywatne zdjęcia. Zastanawiam się, ilu użytkowników w ogóle wyczyści ustawienia. Optymistycznie: 30%. Pomijam fakt, że zwykłe usunięcie plików czy sformatowanie karty niewiele pomoże – dowolny program do odzyskiwania plików (będąc linuksiarzem czytaj: photorec) pozwoli odzyskać większość z nich. Nie wiem, co robi Android przy formatowaniu karty/przywracaniu do ustawień domyślnych, ale nie sądzę, by robił pełne zerowanie.

A może ktoś, kto uczestniczy w programie i dostał po kimś telefon bawił się już pod tym kątem?

W każdym razie warto pomyśleć trochę o bezpieczeństwie i swojej prywatności i zaorać kartę przed oddaniem telefonu. Pod Linuksem najprościej skorzystać ze shred, albo zwykłe dd if=/dev/zero of=/dev/sdX (gdzie sdX to oczywiście urządzenie pod jakim system widzi czytnik z kartą).

Z mniej inwazyjnych, prostszych i działających na wszystkich systemach metod: telefon można podłączyć do komputera w takim trybie, że karta jest widziana jako urządzenie pamięci masowej. Wtedy wystarczy skasować dane i nagrać jakieś śmieci do pełnej pojemności (np. jakieś mp3). Następnie wystarczy bezpiecznie odłączyć urządzenie i ew. jeszcze raz skasować mp3 (tylko je będzie w stanie odzyskać potencjalny ciekawski).

Ciekawe, czy w wewnętrznej pamięci też coś zostaje po przywróceniu telefonu do ustawień fabrycznych (dane z karty nie są przy tym usuwane!) i na ile skomplikowane jest dobranie się do tych danych…

Gdyby kogoś bardziej interesowała recenzja samego telefonu, to swoje wrażenia z Testuj smartfona opisał tutaj Jakub Rusinek (niestety po angielsku; dead link).

UPDATE: Zaktualizowane o parę informacji od osoby, która ma smarfona na testach.