Ergonomia maców – system i software

W poprzednim wpisie o podobnym tytule było o hardware maców, pora zająć się softem i systemem. Będzie z ponad półrocznej perspektywy, ale muszę przyznać, że niewiele się od pierwszego wrażenia zmieniło. A nie ukrywam, że jestem rozczarowany. Mocno rozczarowany.

Pierwsze na co się naciąłem korzystając z macowego filesystemu to fakt, że jest prawie case sensitive. Prawie. Otóż lubię robić symlink download -> Download, bo wygodniej się wpisuje bez shift w konsoli. I co? I nie da się. Nawet nie ma sensownego komunikatu o błędzie.

Odnoszę wrażenie, że ergonomia maców generalnie jest chwalona. Spotkałem się z opiniami, że maci są wygodne, dopracowane, a system jest przyjazny. Tymczasem konfiguracja wyglądu kuleje i nie daje miejsca na dostosowanie do indywidualnych preferencji, nawet w podstawowym zakresie.

Pasek z zegarkiem, statusem Wi-Fi, stanem baterii itp. musi być u góry. Nie da się przesunąć go na dół i sprawdzić, by zawsze był widoczny. Nie i już – musi być u góry, a o tym, że ktoś chciałby cały czas mieć dostęp do zegarka itp. również jakby nie pomyślano – o tym niżej.

Na dole jest z kolei dock, który IMO jest totalnie nieprzydatny i – jak pisała Yzoja – zachowuje się dziwnie i nielogicznie. Na szczęście da się skonfigurować jego ukrywanie, więc kontakt z nim ogranicza się w zasadzie do „skaczących” powiadomień. Może są one ładne, ale na dłuższą metę irytujące. Na szczęście nie wyskakują często.

Przyciski do maksymalizacji, minimalizacji okien są po lewej stronie belki okna i nie da się tego zmienić. Dodatkowo brakuje przycisku do maksymalizacji okna takiej, aby pasek statusu był widoczny. Da się to osiągnąć klikając na belce okna, ale przycisku nie ma, a domyślna maksymalizacja ukrywa pasek z zegarkiem i nie da się tego zmienić konfiguracją. Jak dla mnie poświęcenie kikunastu pikseli ekranu to niewielka cena za stały dostęp do skrótu uruchamiania programów, statusu programu i kilku innych informacji.

Systemowy zegarek. Gdy zobaczyłem, że kliknięcie w zegarek nie pokazuje kalendarza, zupełnie zwątpiłem w zdrowy rozsądek twórców systemu. Funkcja bardzo przydatna, obecna i w Linuksie, i w Windows, nawet nie sądziłem, że tak często z niej korzystam. Nie znalazłem fajnego darmowego rozwiązania, które naprawia ten problem, ale przyznaję, że szukałem pobieżnie – i tak mam cały czas w pracy otwarty Google Calendar.

Przełączanie między programami – pisałem, że mi się podoba, bo przełącza nie kolejno, tylko na ostatnio używane, co jest nawet fajne. Niestety, jeśli mamy uruchomione dwie instancje tego samego programu, np. Firefox z dwoma różnymi profilami, to przełączanie cmd-tab nie działa między nimi i trzeba korzystać z innego skrótu: cmd-`. Czyli najpierw cmd-tab, by wybrać Firefoksa, potem cmd-`, by wybrać instancję. Korzystam na szczęście rzadko, bo jest to wyjątkowo niewygodne. Oczywiście możliwości zmiany zachowania brak. Jak cmd-c i cmd-v działające między wszystkimi aplikacjami są plusem, tak ww. jest analogicznym minusem. IMO bardziej upierdliwym.

Aplikacje i ich instalacja. Yzoja nazwała instalator aplikacji żartem dla kilkulatków. Faktycznie jest fatalnie. Oczywistą wadą w stosunku do Linuksa jest brak centralnego zarządzania pakietami. Nie da się jednym poleceniem/kliknięciem zaktualizować wszystkich aplikacji. Wymagana jest instalacja każdego programu z osobna, a aktualizacje żyją własnym życiem. Miało być łatwo (przeciągnięcie w celu instalacji), wyszło koślawo, bo każda aplikacja realizuje to trochę inaczej (np. pozwalając na różne wersje tej samej aplikacji lub nie), są też aplikacje instalowane zupełnie inaczej (brew, macports). Czyli nie jest to jeden sposób instalacji. Dodatkowo kwestię instalacji nowych wersji komplikuje wymuszanie zamknięcia działających instancji. A czasem po prostu wygodniej jest zainstalować nowszą wersję, dokończyć pracę w starej i dopiero wtedy zrobić restart.

Stabilność aplikacji pozostawia wiele do życzenia. LibreOffice Calc z arkuszem kalkulacyjnym, nawet pustym, wiesza mi się po kilkunastu sekundach. Na szczęście nie potrzebuję arkusza, tj. mam online. Może reinstalacja pomoże, tylko zastanawiam się, co poszło nie tak, bo wersję mam najnowszą…

Virtualbox nie jest szybki (w porównaniu z natywnym linuksowym KVM), ale to jakby niekrytyczne i jestem w stanie wybaczyć. Za to po wybudzeniu z uśpienia zużywał 100% CPU i powodował radosne wycie wiatraków, a tego wybaczyć nie mogę. Drążyłem temat, dobrzy ludzie z supportu desktopów w firmie podpowiedzieli polecenia diagnostyczne (konsola, dużo konsoli), w logach padały często odniesienia do dźwięku i faktycznie – po wyłączeniu dźwięku w wirtualkach jest spokój. Ponieważ moje VMki to raczej serwery, to brak dźwięku w nich mnie nie boli, ale wada pozostaje wadą.

Skoro przy dźwięku jesteśmy to kolejna sprawa. Korzystam ze stacji dokującej (Belkin), do której podłączone mam słuchawki. Po odłączeniu od stacji dźwięk przełącza się na wbudowane głośniki, po podpięciu z powrotem do stacji wraca na słuchawki. Prawie zawsze, bo czasem nie wróci i trzeba klikać w ustawieniach systemowych. Urządzenie jest widoczne, więc nie wiem o co mu chodzi. W każdym razie i w zakresie współpracy ze stacją dokującą ergonomia maców pozostawia sporo do życzenia.

Ja rozumiem, że I don’t like the bugs, but the bugs like me zobowiązuje, ale jak dla mnie macOS łączy najgorsze cechy Windowsa i Linuksa i zdecydowanie daleko mu do wygodnego, bezproblemowego systemu, działającego OOTB, jak niektórzy próbują go przedstawać. YMMV

Darmowy upgrade do Windows 10 z Windows 7

Microsoft zakończył support dla Windows 7 w dniu 14 stycznia 2020. Oznacza to brak aktualizacj dla tej wersjii, w tym brak poprawek bezpieczeństwa. W idealnym świecie systemy z Windows 7 powinny zniknąć, jako przestarzałe.

W 2016 Microsoft przeprowadzał kampanię promującą darmową aktualizację do Windows 10. Oficjalnie kampania została zakończona, ale mechanizm nadal działa, co oznacza, że technicznie nadal można zaktualizować Windows 7 do Windows 10.

Aby dokonać aktualizacji, wymagany jest oryginalny Windows 7 lub 8 z aktywowaną licencją. Wystarczy pobrać narzędzie ze strony Microsoftu i uruchomić je. Istnieje możliwość stworzenia nośnika, albo aktualizacji bieżącej instalacji, i ta ostatnia możliwość jest najbardziej interesująca. Upgrade’u można dokonać dla dowolnego wariantu systemu (szczegóły w źródle).
Oczywiście przed tak poważną operacją warto zrobić kopię bezpieczeństwa. Na pewno danych, ale na wypadek, gdyby coś poszło źle, warto zrobić także backup systemu, na przykład obraz dysku.

Systemy bez aktualizacji bezpieczeństwa stanowią zagrożenie zarówno dla swoich użytkowników, gdyż może dojść do infekcji i wycieku danych, jak również innych komputerów w sieci, stając się po infekcji częścią botnetu i uczestnicząc w atakach. Z punktu widzenia bezpieczeństwa sprawa jest prosta – trzeba aktualizować.

Czy operacja jest legalna? Nie jestem prawnikiem. Za przemawia fakt, że sam producent udostępnia mechanizm i oferuje możliwość aktualizacji, była nawet specjalna kampania promująca taki upgrade, a system nie różni się od takiego aktualizowanego w roku 2016.

Źródło: https://www.zdnet.com/article/heres-how-you-can-still-get-a-free-windows-10-upgrade/

Chromium w Debianie unstable nie startuje

Gdyby komuś w Debianie unstable przestało działać chromium, a przy uruchomieniu polecenia w konsoli pokazywało się coś takiego:

$ chromium 
[4278:4278:1113/085947.509811:FATAL:zygote_host_impl_linux.cc(116)] No usable sandbox! Update your kernel or see https://chromium.googlesource.com/chromium/src/+/master/docs/linux_suid_sandbox_development.md for more information on developing with the SUID sandbox. If you want to live dangerously and need an immediate workaround, you can try using --no-sandbox.
#0 0x562ca49ba9ee <unknown>
#1 0x562ca492699c <unknown>
#2 0x562ca55b8f90 <unknown>
#3 0x562ca45f9365 <unknown>
#4 0x562ca45fe5ce <unknown>
#5 0x562ca45f7e5a <unknown>
#6 0x562ca2d09e95 ChromeMain
#7 0x7fbb5a4f6b17 __libc_start_main
#8 0x562ca2d09d3a _start

Received signal 6
#0 0x562ca49ba9ee <unknown>
#1 0x562ca49b9433 <unknown>
#2 0x562ca49ba965 <unknown>
#3 0x7fbb633dc8e0 <unknown>
#4 0x7fbb5a509f3b gsignal
#5 0x7fbb5a50b2f1 abort
#6 0x562ca49ba905 <unknown>
#7 0x562ca4926a76 <unknown>
#8 0x562ca55b8f90 <unknown>
#9 0x562ca45f9365 <unknown>
#10 0x562ca45fe5ce <unknown>
#11 0x562ca45f7e5a <unknown>
#12 0x562ca2d09e95 ChromeMain
#13 0x7fbb5a4f6b17 __libc_start_main
#14 0x562ca2d09d3a _start
r8: 0000000000000000 r9: 00007ffe7d2f0920 r10: 0000000000000008 r11: 0000000000000246
r12: 00007ffe7d2f0da0 r13: 00007ffe7d2f0f60 r14: 000000000000016b r15: 00007ffe7d2f0ba0
di: 0000000000000002 si: 00007ffe7d2f0920 bp: 00007ffe7d2f0b70 bx: 0000000000000006
dx: 0000000000000000 ax: 0000000000000000 cx: 00007fbb5a509f3b sp: 00007ffe7d2f0920
ip: 00007fbb5a509f3b efl: 0000000000000246 cgf: 002b000000000033 erf: 0000000000000000
trp: 0000000000000000 msk: 0000000000000000 cr2: 0000000000000000
[end of stack trace]
Calling _exit(1). Core file will not be generated.

to sprawa jest znana, błąd jest zgłoszony i wystarczy doinstalować pakiet chromium-sandbox.