Czy to naprawdę kod źródłowy tego programu?

Polecam cały artykuł Is that really the source code for this software? a dla niecierpliwych lub niespikających krótkie streszczenie. Wiele wolnego oprogramowania przychodzi w postaci binarnej. Dołączony jest do niej kod źródłowy w teorii odpowiadający dokładnie temu, z którego zostały zbudowane wersje binarne. Zagadnienie jest ważne zarówno z punktu widzenia wolności oprogramowania, jak i bezpieczeństwa.

Autor ww. artykułu postanowił sprawdzić, jak to wygląda w praktyce dla popularnych dystrybucji Linuksa (Debian, Fedora, OpenSUSE). Na przykładzie tak prostego oprogramowania jak tar. Wykorzystał do tego celu minimalne instalacje systemu, korzystał ze źródeł dostarczonych w dystrybucjach i metod budowania zalecanych przez dystrybucje.

Wyniki są dość zaskakujące: ani razu nie udało mu się uzyskać dokładnej (bit w bit) kopii tego prostego przecież pakietu wykorzystując kod źródłowy.

W przypadku Debiana różnice były minimalne (data i id buildu w plikach wykonywalnych), w przypadku OpenSUSE było gorzej. Powstałe pliki binarne były 5 razy większe od oryginału. Po wykonaniu strip na wersjach binarnych sytuacja wyglądała już podobnie jak w przypadku Debiana. Najgorzej wypadła Fedora – nie tylko różnic było najwięcej, ale autorowi artykułu nie udało się ustalić przyczyn wszystkich rozbieżności . Jak pisze „niełatwo stwierdzić, czy samodzielny build ze źródeł będzie funkcjonował identycznie, jak opublikowana wersja binarna z dystrybucji”.

W przypadku skomplikowanych pakietów i projektów luźniej podchodzących do kwestii wolności oprogramowania, niż dystrybucje Linuksowe (np. firmware routerów z wykorzystaniem wolnego oprogramowania – często zamieszczają kernel, ale zwykle jest to wersja waniliowa wzięta na żywca z kernel.org…) różnice będą jeszcze większe. Gdyby ktoś znalazł komentarz RMS do sprawy, proszę o linka – bardzo jestem ciekaw, co ma do powiedzenia w tej sprawie.

UPDATE: Problem czy to naprawdę kod źródłowy danej binarki został dostrzeżony i doceniony, idea reproducible builds stała się popularna.

Domena debian-multimedia.org przejęta.

Zespół Debiana donosi, że domena debian-multimedia.org, pod którą wcześniej było dostępne nieoficjalne, lecz popularne repozytorium pakietów, wygasła, a obecnie została przejęta przez osobę niezwiązaną z projektem.

W związku z tym, wszystkie repozytoria odwołujące się do niej powinny być usunięte z sources.list, gdyż zachodzi możliwość przedostania się w ten sposób do systemu złośliwego kodu.

Aby sprawdzić, czy w systemie są one aktualnie obecne, można wykonać polecenie:

grep debian-multimedia.org /etc/apt/sources.list /etc/apt/sources.list.d/*

Przypominają również, że począwszy od wydania Wheezy’ego najprawdopodobniej nie będzie ona już potrzebna ze względu na poprawione wsparcie dla multimediów w tym wydaniu.

Przy okazji: z dyskusji na Facebooku wynika, że www.deb-multimedia.org nadal jest bezpieczne.

Niebezpiecznik shackowany.

Wpisu miało nie być, bo i mało newsowe, i wszyscy już pisali newsy, i w sumie żadne wydarzenie godne uwagi, tak naprawdę. Ponieważ mój komentarz nie przeszedł przez moderację na niebezpiecznik.pl (chociaż moim zdaniem jedyny punkt regulaminu komentarzy, który mógłby naruszać to: są próbą (krypto)reklamy innego serwisu; tyle, że nie), a cenzury nie lubię, pozwolę sobie zamieścić go tutaj w takiej formie, w jakiej widzę go w mojej przeglądarce, z której dokonywałem komentarza:

Twój komentarz pojawi się niebawem (po akceptacji przez moderatora)

Jak już jest napisane w pierwszym komentarzu, wybrnięcie ładne, ale… Odnosicie się tylko do technicznych aspektów. Wiadomo (i pisaliście o tym), że włamanie może nastąpić. Nawet statyczną stronę można podmienić, żadnych super danych u was nie ma (login i hasło – zapewne losowe – admina, trochę IP, trochę maili userów, być może niezamieszczone komentarze i tyle). Zresztą sam atakujący o tym pisze. To, co ciekawe w tym wszystkim, to dlaczego wy. Czy jest przewidywany jakiś komentarz do części merytorycznej, czyli części drugiej z pastebin?

Czy zarzuty są zasadne? Każdy oceni sam. Dla ułatwienia przegląd polskich serwisów dot. bezpieczeństwa http://zaufanatrzeciastrona.pl/post/wielki-przeglad-polskich-serwisow-z-branzy-it-security-czesc-1/ wraz z aktualizacją http://zaufanatrzeciastrona.pl/post/co-nowego-slychac-wsrod-polskich-serwisow-poswieconych-bezpieczenstwu/

Tak chciałem napisać. Ponieważ nie widzę już oryginału na pastebin.com, a się do niego odnoszę, tu kopia treści, którą atakujący niebezpiecznik.pl zamieścili na pastebin (tu wazelina dla mnie za zrobienie kopii, ale po tym jak po trzech dniach miałem niejaką trudność ze znalezienia reklamy Heyah z Leninem, robię kopię wszystkiego, co potencjalnie może odparować w ciągu najbliższych paru dni – w końcu po coś te pojemne dyski są, c’nie?).

Żeby nie przedłużać: uważam, że niebezpiecznik.pl daje radę PRowo (nawet bardzo; to też jest ważne), ale merytorycznie… jest to jakiś agregator, który warto mieć w czytniku, jeśli nie chce się mocno przegapić oczywistej popularnej dziury i tyle.

Dlaczego taki tytuł wpisu i dlaczego nie miałem racji pisząc w komentarzu, że super danych nie ma można przeczytać we wpisie Niebezpiecznik.pl hacked.