Komunikacyjne podobieństwa

Czasem patrzę na różne rzeczy i stwierdzam, że wszystko to jest do siebie bardzo podobne. Półtora roku temu napisałem:

Blog to zbiór stron z atrybutami author, date, title, body, comments (comment author, comment date). Pewnie jeszcze tags.

No dobrze, zapomniałem jeszcze o category. Przypomniało mi się to w związku z pytaniem, które dostałem na maila, a które dotyczyło eksportu zawartości bloga na WordPressa i wynikającym z tym grzebaniem w skryptach różnych, starych i nowych.

Tyle, że jakby się dobrze zastanowić, to ta struktura jest powszechna w komunikacji. Weźmy takiego Facebooka – mamy wpisy, są tagi, jest treść, autor i data. Jedyne czego nie ma, to tytuł. Pod wpisami oczywiście są komentarze. Czyli w zasadzie blog.

Facebook oczywiście nie jest wyjątkiem, podobnie jest na Twitterze czy G+. A jakby się zastanowić głębiej, to początki sięgają pewnie NNTP lub emaili. Tam również były w postach data, autor i tytuł. Na komentarze trzeba by tam spojrzeć inaczej: każdy post mógł być komentarzem – decydowało o tym umiejscowienie w hierarchii. W pewien sposób rozwiązanie lepsze i bardziej elastyczne, niż to z blogów – tu protezą jest trackback lub linkowanie. Za to nie było tagów, które zapewniają komunikację/połączenia poziome pomiędzy wpisami.

Nie wiem czy pisałem już kiedyś o tym, ale zastanawiam się, na ile realne i sensowne byłoby użycie serwerów NNTP do komunikacji rozproszonej, niezależnej, powiedzmy „obywatelskiej”. Coś jak Diaspora. Oczywiście z jakimś sensownym frontendem do czytania. I pewnie z tagami i kategoriami, które łatwo można by było uzyskać przy pomocy wprowadzenia dodatkowych nagłówków, np. X-Category oraz X-Tags. Po co? Cóż, wydaje mi się, że istnieje gotowy, dojrzały soft, sprawdzony w działaniu w sporej skali. Pytanie, czy soft ten przypadkiem nie jest już przestarzały. Ale mam wrażenie, że sporo pary projektów typu Diaspora idzie w pisanie istniejących rzeczy, zamiast w układanie flow i dopasowywanie istniejących narzędzi. Rozumiem, że tworzenie jest fajne, ale jeśli ma być to wymyślanie koła od nowa, to IMHO przestaje mieć sens.

I jeszcze jedna sprawa, pasująca do układanki. Jakiś czas temu został zamknięty serwis Delicious, grupujący linki. Znalazłem backup i co? Jest to link, pełniący rolę treści, jego tytuł, są tagi i data. W związku z tym bliski jestem eksportu starych linków do minibloga i napisania prostego skryptu do dodawania nowych wpisów. Oczywiście pelican jako silnik, a skrypt w Pythonie.

EncFS – kolejne narzędzie do szyfrowania upada

Dawno temu zachwycałem się EncFS[1]. Obsługiwało AES, pozwalało szyfrować pliki, nie partycje i pozwalało trzymać je na zwykłym systemie plików. Tak naprawdę szyfrowany był katalog. Jakiś czas temu upadł Truecrypt, który – zdaniem twórców – okazał się nie tak bezpieczny, jak postrzegali go ludzie. Teraz kolej na EncFS.

Wczoraj, podczas aktualizacji systemu[2], dostałem w twarz dialogboksem o następującej treści:

Encfs security informationAccording to a security audit by Taylor Hornby (Defuse Security), the current implementation of Encfs is vulnerable or potentially vulnerable to multiple types of attacks. For example,an attacker with read/write access to encrypted data might lower the decryption complexity for subsequently encrypted data without this being noticed by a legitimate user, or might usetiming analysis to deduce information.Until these issues are resolved, encfs should not be considered a safe home for sensitive data in scenarios where such attacks are possible.

Pięknie, prawda? Szczególnie, że EncFS byłby świetnym rozwiązaniem do szyfrowania plików w chmurze – EncFS dla WebDAV czy Dropbox były proste w założeniu i wygodne w użytkowaniu[3]

Wygląda, że pomału można żegnać się z EncFS. A podobnych alternatyw jakoś nie widać na horyzoncie.

[1] Strona projektu zwraca 404. Przypadek? W każdym razie nie linkuję, łatwe do wyszukania…

[2] Debian unstable. Akurat tam nie używam encfs, ale instaluję wszędzie. Planowałem do chmury.

[3] Ładne ilustrowane howto dla EncFS w chmurze.

Koniec serwisu mp3.wp.pl.

Headphones

Słuchawki przez Anna Langova 

Człowiek wejdzie czasem na Wykop, a tam news, że Wirtualna Polska zamyka serwis mp3.wp.pl. Wszedłem na stronę serwisu i faktycznie, wisi sobie ramka z taką oto informacją:

„Wirtualna Polska” S.A w Gdańsku przy ul. Traugutta 115 C, wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego – Rejestru Przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy Gdańsk – Północ w Gdańsku VII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 0000068548, posiadająca kapitał zakładowy w wysokości 67.980.024,- złotych (wpłacony w całości) i Numer Identyfikacji Podatkowej 957-07-51-216, zawiadamia, że

od dnia 01.01.2013 r. zaprzestaje świadczenia usług w Serwisie mp3.pl (zamyka Serwis mp3.pl).

Tym samym znika z sieci – jak głosił napis na stronie głównej – 142720 legalnych plików mp3 do ściągnięcia za darmo! W tym trochę mojej muzyki oraz muzyki znajomych, do której linkowałem na sąsiednim blogu. W sumie 10 lat historii, bo tyle czasu kawałki były zamieszczone w serwisie. Trochę smutno, ale takie są uroki chmury (taki modny termin na wszystkie wyniesione usługi). Zgodnie z hasłem own your data zgrałem co mi przyszło do głowy (w sumie niewiele) i tyle.

Komunikat WP jest bardzo lakoniczny i niestety nie mówi nic o przyczynach. Do głowy przychodzą mi trzy powody, jeden bardzo spiskowy, drugi mniej spiskowy i trzeci zupełnie nie spiskowy, za to prawdopodobny.

Powód bardzo spiskowy to oczywiście działania koncernów wydawniczych, tylko patrząc realnie wydaje mi się, że dla nich serwis był zupełnie niezauważalny. I jakby zupełnie niekonkurencyjny. Powód mniej spiskowy to awaria. Skąd pomysł? Ano stąd, że jednego z moich kawałków nie mogę pobrać – dostaję błąd 404. A kiedyś na pewno działał…

Ostatni powód to oczywiście nieopłacalność utrzymywania serwisu. Faktem jest, że serwis sprawia trochę wrażenie zabytku. Całkiem dopracowany funkcjonalnie (wyszukiwanie gatunkami, miastami, system ocen utworów, newsy od zespołów, możliwość komentowania, odtwarzanie z poziomu przeglądarki i pobieranie utworów, szczegółowe statystyki, możliwość hotlinkowania), zupełnie niepowiązany ze społecznościówkami (obecnie jeśli coś nie występuje na FB, to nie istnieje), bez oczojebnych reklam… No i od dłuższego czasu nie widziałem żadnych reklam serwisu (jest tekstowy link na głównej wp.pl…), więc młodsi użytkownicy po prostu mogli nie wiedzieć, że istnieje… Zastanawiam się, czy koszt utrzymania był faktycznie istotny. 143 tys. utworów, liczmy z górką po 5 MB sztuka to raptem 715 GB danych. W wielkie zapotrzebowanie na łącze też nie wierzę (choć hotlinkowanie i brak reklam mogły tu lekko doskwierać).

Szkoda, że nie ma dostępu w wygodny sposób do posortowanej wersji, z nazwami artystów i utworów. Niestety, jedyne co można zrobić w prosty (na oko, nie sprawdzałem, czy ID są unikatowe) sposób, to pobrać utwory z tytułami w postaci liczb. Jeśli komuś bardzo zależy i ma szybkie łącze, to zdąży jeszcze. Na 100 Mbps teoretyczna prędkość pobierania to ok. 16 godzin. Trochę więcej w praktyce, bo sporo 404 będzie.

Zrobiłbym backup, jakby to było sensownie opisane, bo to ładny kawałek historii i pewnie sporo zainteresowanych dowie się o całej sprawie po frytkach. Dystrybucja przy pomocy p2p wydaje się znacznie lepsza dla tego typu danych. W sumie wystarczy, żeby jedna czy dwie zainteresowane osoby trzymały pliki na dysku i całkowite zniknięcie z sieci jest mało prawdopodobne. Szczególnie dla popularnych treści, które będą udostępniane przez większą ilość użytkowników.

Przy okazji drobny wtręt nt. DRM. Przy niektórych formach DRM, wymagających komunikacji z serwerami uwierzytelniania w celu odtworzenia treści, wystarczy, że producent wyłączy owe serwery i tracimy dostęp do danych. I nawet backup płyty czy danych wtedy nie pomoże.