Podwyżka w mBanku, czyli opłata za kartę.

Karta kredytowa

Źródło: karta kredytowa.

Nie wiem czy to zwykły przypadek, czy jest to szybka odpowiedź na opisywaną ostatnio promocją Euronetu, ale mBank postanowił wprowadzić opłatę za korzystanie z karty debetowej (dead link). Niby tylko 2 zł miesięcznie i niby prosto można mieć wariant bezpłatny (wystarczą płatności kartami na kwotę 100 zł lub aktywowanie darmowych wypłat ze wszystkich bankomatów w Polsce za 5 zł), ale…

PRowo jest to totalny fail i po prostu podwyżka, choć jak to ładnie mówią mBank albo obniża opłaty, albo wprowadza zmiany w cenniku, ale nigdy nie robi podwyżek. Jest też takie powiedzenie o tym, kto daje i odbiera… Wydaje mi się, że dla wielu ludzi będzie to bodziec do zapoznania się z ofertą innych banków. Bo leniwi ludzie wiele znosili – brak oprocentowania na koncie osobistym, tragicznie niskie oprocentowanie na lokatach. Po prostu było to konto, którego posiadanie nie kosztuje (zawsze prowadzenie konta, wydanie karty, utrzymanie karty i wypłaty z części bankomatów były bezpłatne), więc czemu go nie mieć? Teraz to się zmienia i konto (karta) zaczyna kosztować 24 zł rocznie.

Jasne, rozumiem, że bank chce zarobić. Ale czy wypada doić dodatkowo ludzi, którzy przyjmują co miesiąc wypłatę na nieoprocentowane konto? Część banków daje bezpłatne prowadzenie konta (i całą resztę) przy miesięcznych wpływach np. 1000 zł na konto. I takie podejście rozumiem – jak ktoś tylko generuje koszty, to niech płaci. Jasne, wydanie 100 zł przy płatnościach kartami nie jest problemem. Jeśli ktoś chce płacić kartą, oczywiście. Pewnie ze trzy razy zakupy wystarczy zrobić… Tyle, że nie chce mi się tego pilnować (szczególnie, że kwota, nie ilość) i zwykle nie płacę kartą.

Ale skoro zmobilizowali mnie do przeglądu ofert, to postanowiłem sprawdzić, co można wybrać zamiast mBanku. Z godnych uwagi alternatyw dla mBanku wśród kont osobistych warto wymienić przede wszystkim:

  • konto z podwyżką z banku BGŻ, czyli lider rankingu kont osobistych. Wymagane 3 transakcje bezgotówkowe, ale w zamian dostajemy bonus w postaci 1% wpływów na konto (do 50 zł miesięcznie). Dla tych, co jednak czasem płacą kartą i mają wpływy na konto.
  • konto dbNET w Deutsche Bank – bezpłatne użytkowanie karty pod warunkiem 1 transakcji kartą w miesiącu. Za to bezpłatne wypłaty z bankomatów na całym świecie (w tym wszystkie w Polsce) i bezpłatne przelewy.

CDN

A może w międzyczasie zasugerujecie jakieś ciekawe konto? Generalnie szukam albo w kierunku całkiem za darmo (przelewy przez internet, wydanie i utrzymanie karty, prowadzenie konta, hasła jednorazowe przez SMS), najlepiej bez haczyków lub z ich małą ilością, albo jakiegoś taniego np. z ubezpieczeniem (nie szperałem jeszcze). Oczywiście musi działać pod Linuksem (Iceweasel), nie powinno wymagać cudów w postaci wtyczek Flash czy Silverlight.

UPDATE: Póki co stanęło na dbNET (znaczy rozpocząłem proces podpisywania umowy). Podobno Dane od pracownika banku, potwierdzone empirycznie: do transakcji zalicza się wypłata w bankomacie. Pierwsza wada: nie można załatwić papierkologii w oddziale, trzeba przez Internet i odebrać przez kuriera.

UPDATE2: No i 13.02.2011 zauważyłem, że mBank się nie bał i naliczył opłatę, więc zlikwidowałem kartę. Samo konto na razie zostaje ze względu na lepsze (szybsze, więcej opcji) przelewy.

UPDATE3: Konto z premią w BGŻ też założyłem. Patrz trackback.

Promocja Euronetu – wypłacaj i wygrywaj.

Euronet zrobił nową promocję (UPDATE: zakończoną już, patrz ostatni akapit). W sumie loterię. Szczegółowe zasady są opisane na stronie (dead link), a w skrócie: wypłacasz 50 lub 100 zł z bankomatu Euronetu uczestniczącego w loterii. Masz szansę 1 na 3000 (nie prawdopodobieństwo, tylko równo co 3000, ale IMO pomijalne, chyba, że ktoś zna dobowy/tygodniowy rozkład wypłat) wygrania 100 zł. Nagród jest równe 2241. Proste.

Loteria ciekawa, bo wygląda, nie nie ma nic do stracenia, ale czy na pewno? Euronet rozdawałby pieniądze za darmo? Nic nie zyskując? Oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Euronet od każdej wypłaty z bankomatu dostaje od banku pieniądze (podobno około 1,5 zł). Od wypłaty, czyli od sztuki. Na wypłaceniu cztery razy po 50 zł zarabiają cztery razy tyle, co na pojedynczym 200 zł.

No dobrze, skoro dają pieniądze za darmo, to nic tylko biec do bankomatu i wypłacać po 50 zł? W zasadzie tak, jeśli dla kogoś czas jest bezwartościowy. Wypłata kosztuje czas wypłacającego. Bardzo skromnie liczmy 30 sekund (pewnie bardziej minuta, ale nie testowałem, policzmy skromnie). Daje to 120 wypłat na godzinę. Wartość oczekiwana wygranej to w pojedynczej grze to… 3 gr (3,(3) dokładnie). Przy powyższych założeniach jest to 4 zł w ciągu godziny. Podczas której trzeba by wypłacić 6000 zł.

Jasne, jeśli ktoś i tak wypłaca z bankomatu, a Euronet stoi obok, to nic nie traci. Natomiast czy warto rozbijać większą kwotę na mniejsze? IMHO niekoniecznie (chyba, że nie mamy nic innego do roboty w tym czasie).

Podsumowując: Euronet znalazł fajną dziurę w systemie, która niewielkim nakładem z jego strony, pozwoli zaprząc ludzi do pracy i zwiększyć dochody. Trochę to świadczy o tym, że system opłat za wypłaty wymaga dostosowania, bo w tej chwili ma nie do końca rynkowe reguły (zbyt wysoką marżę przy małych wypłatach).

Ciekawe z której strony banki podejdą do zagadnienia. Czy powrócą opłaty za wypłaty (już przy 5 gr nie opłacałoby się w to bawić na obecnych zasadach)? Limity ilości transakcji bankomatowych? Tak czy inaczej, IMO wszystko to na dłuższą metę odbywa się kosztem klientów. Jak nie popracują dla Euronetu, to zapewne niebawem będą mieli gorsze warunki korzystania z wypłat w bankomatach…

UPDATE: Promocja jest zakończona. W bankomatach kwoty 50 i 100 zł nadal są oznaczone czerwonym kolorem, ale jest to zwykły chwyt marketingowy/socjotechnika i liczenie na nieczytanie napisów przez wypłacających. Napis obecnie brzmi wypłacaj małe kwoty i bold nic nie daje. Więcej o dalszym zachęcaniu do wypłacania małych kwot przez Euronet można przeczytać we wpisie Tomasza Topy.

Jak często powinny występować cyfry w kodzie jednorazowym?

Wszystko zaczęło się od tego wpisu, którego głównym bohaterem jest paradoks urodzin, a który przeczytałem niedawno. Kto by pomyślał, że wybierając losowo (tylko) tysiąc liczb ze zbioru (aż) czterech milionów liczb mamy (aż!) 10% szans na to, że wybrane liczby się powtórzą? Co prawda nie liczyłem samodzielnie, ale wynik wygląda na prawidłowy. WolframAlpha co prawda wymięka dla czterech milionów, ale dla jednego miliona liczy i wychodzi ok. 39%.

Przypomniało mi się niedawne narzekanie – nie pamiętam niestety czyje – że w hasłach jednorazowych przysyłanych przez mbank SMSem takie same cyfry występują obok siebie się zbyt często, więc chyba generator pseudolosowy jest słaby czy też wręcz zepsuty. Jak mi się przypomniał ten temat, to postanowiłem policzyć prawdopodobieństwo zdarzenia, że SMS, który dostaliśmy, zawiera hasło jednorazowe z powtarzającymi się obok siebie cyframi.

Cyfr w przysyłanym haśle jednorazowym jest osiem. Prawdopodobieństwo, że cyfra kolejna jest różna od cyfry poprzedniej wynosi dokładnie 0,9. Czyli, żeby cyfry się nie powtarzały, to druga musi być inna, niż pierwsza, trzecia inna, niż druga, …, i na koniec ósma inna, niż siódma. Pierwsza cyfra nie ma się z czym powtarzać, oczywiście.

Prawdopodobieństwo zdarzenia, że wszystkie cyfry są różne wynosi zatem dla ośmiocyfrowego hasła jednorazowego 0,9^7 (pierwsza cyfra nie ma znaczenia, bo nie ma się z czym powtarzać) czyli 47,83%. Jaka jest zatem szansa, że cyfry się koło siebie powtórzą? Oczywiście prawdopodobieństwo odwrotne, czyli 1 – 0,9^7. Czyli 52,17%. Zatem, jeśli wszystkie cyfry mają takie samo prawdopodobieństwo wylosowania na wszystkich pozycjach (a tak teoretycznie być powinno), to częściej dostaniemy hasło jednorazowe, gdzie mamy powtarzające się cyfry koło siebie, niż takie, w którym się nie powtarzają. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z pierwotnym paradoksem urodzin, ale jest ciekawe.

Nawiasem, prawdopodobieństwo, że którekolwiek cyfry w otrzymanym haśle jednorazowym się powtórzą (niekoniecznie obok siebie) wynosi aż 98% (i to już liczymy wykorzystując wzór do paradoksu urodzin).