Migracja z Aero2 na a2mobile

The world’s changing. Music’s changing. Even internet is changing.

Tak to się jakoś pomału kręci z tymi zmianami i mam pomysł na notkę z obserwacjami na temat zmian szybkości komputerów i łącz, ale to innym razem. Internet u rodziców miał się dobrze (via modem GSM i Raspberry Pi robiące za router). Tylko coś pakiety Aero2 schodziły ciut szybciej, niż przewidywałem. Znaczy chyba raz zdarzyło się, by zeszły więcej niż dwa w miesiącu, ale dwa na miesiąc IIRC schodziły regularnie.

Do tego doszedł średni panel Aero2 (klikasz „dodaj do koszyka” i jak nie pamiętasz, że dodawanie trwa, to możesz dodać kolejny raz, nim pierwszy „zaskoczy”). No i zaliczyli wyciek danych klientów. A także – last but not least – pojawiły się inne oferty na rynku. W szczególności ciekawie wyglądała oferta a2mobile, gdzie za 10 zł na miesiąc mamy internet bez limitu transferu. Tj. innego niż prędkość łącza, a ta spada wraz ze zużyciem transferu, czyli klasyczny lejek. Do 5 GB transferu jest bez limitu prędkości, do 10 GB jest limit 3 Mbps (modem bez LTE, w praktyce właśnie w tych okolicach łącze działa),. Potem do 15 GB jest limit 1 Mbps, a potem 512 kbps. Zakładam, że powyżej 10 GB nie zostanie zużyte.

Głównym wyzwaniem okazało się… zdobycie startera a2mobile. Nie chciałem zamawiać kurierem, w FAQ pisali, że startery są do kupienia w sklepach Żabka. Właściwsze byłoby sformułowanie bywają, bo kupić udało mi się jakoś przy czwartym podejściu. Po czym musiałem zaliczyć wizytę na poczcie w celu rejestracji. Chyba więc lepiej wziąć tego kuriera, zakładam, że umie on potwierdzić dane kupującego.

Konfiguracja wvdial dla a2mobile jest w zasadzie analogiczna do tej od Aero2. Zmienia się jedynie APN oraz wypadają user i hasło, czyli finalnie sekcja w wvdial.conf wygląda tak:

[Dialer a2mobile]
Modem = /dev/ttyUSB0
Init1 = AT+CGDCONT=1,"IP","a2mobile.pl"
Phone = *99#
Stupid mode = yes
Username = "blank"
Password = "blank"
Dial Attempts = 0
Auto DNS = "off"

Wrzucam, bo podobne wpisy na blogu już były, a nie znalazłem gotowca w sieci dla a2mobile. Tak naprawdę wszystko jest do siebie podobne i łatwo zmienić konfigurację, jeśli ma się skonfigurowany APN na telefonie z Androidem… Kiedyś jeszcze była konfiguracja wvdial dla Orange.

Google CTF begginers quest – wrażenia

O Google CTF dowiedziałem się zupełnym przypadkiem, prawdopodobnie info mignęło mi na Twitterze. Do głównego nie podchodziłem i z braku czasu, i umiejętności. Jednak stwierdziłem w sobotę, że pobawię się chociaż zadaniami dla początkujących przy kawie, czyli begginers quest. Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne, jest fabuła, jest estetyczna strona.

Google CTF screenshot
Google CTF screenshot – poza ostatnim dolnym te zadania albo umiałem rozwiązać, albo bardzo niewiele zabrakło

Zadanie pierwsze (letter) trywialne, zadanie drugie (floppy) też poszło szybko i… się wciągnąłęm. Zadanie trzecie (JS safe) już nie takie proste. Tzn. niby widzę o co chodzi, ale JS to nie moja działka, więc próbuję innej ścieżki. Na warsztat poszło zadanie z dolnej ścieżki (moar) i… wpadłem w mailny, niepotrzebnie walcząc z socat zamiast przejść do sedna. TBH zmyliło mnie zepsute wyświetlanie i liczyłem, że flaga będzie po prostu gdzieś w manualu, jak tylko naprawię wyświetlanie, tj. połączę się przy pomocy socat zamiast nc. Żeby było śmieszniej o prawidłowym rozwiązaniu też pomyślałem, ale… zafiksowałem się na tym, że najpierw wymagany jest socat i nie drążyłem tematu.

Postanowiłem zajrzeć w górną ścieżkę i… bingo, pierwsze zadanie (OCR is cool) wygląda na proste. Najwięcej czasu zeszło mi na OCR. Dda się znaleźć sensowne online, niemniej jak potem testowałem to najlepiej od kopa działał lios. Kolejne zadania idą dość szybko, choć nie zawsze do końca ortodoksyjnie. Utknąłem dopiero na Media DB. Oczywiście prawidłowo rozpoznałem i typ, i miejsce, gdzie jest luka ale… Zabrakło skilla, a w przykładach w sieci dominuje PHP, MySQL i… nieco inne payloady, niż wymagany. Jak się później okazało, chciałem to zrobić w sposób mocno przekombinowany. Chwilę powalczyłem, ale nie wiedząc, czy specyfika Pythona, czy SQLite, odpuściłem, robiąc finalnie sześć zadań.

Przyznaję, że CTF bardzo mi się podobał. Niestety trochę słabo z czasem stałem, poza tym, to jedna z pierwszych tego typu zabaw. Chociaż z tego co pamiętam w jakieś podobne zagadki kiedyś się okazjonalnie bawiłem. Przy czym może nie do końca się to CTF nazywało i bardziej związane ze steganografią były. Klimat nieco podobny jak przy konkursach związanych z programowaniem, choć tu się bardziej psuje/debuguje, niż tworzy. 😉

Tak czy inaczej polecam zabawę, jeśli ktoś ma chwilę. Przez jakiś czas serwis powinien jeszcze działać, choć nie jest już supportowany, można się pobawić (dlatego bez spoilerów). Bardzo staranne przygotowanie, choć zadania trochę trudne, jak dla początkujących i bardzo przekrojowe.

Jeśli komuś się znudzi, albo po prostu utknie, to Gynvael pokazywał na YouTube rozwiązanie wszystkich zadań z Google CTF dla początkujących na żywo. Jest podział na zadania, można przeskoczyć do wybranego, co się przydaje, bo materiału trwa prawie cztery godziny.

Co do samego streamu mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajnie i live, z drugiej trochę chaosu i momentami dłużyzn. Ale takie są uroki rozwiązywania na żywo. Za to jest klimat i wytłumaczenie okolic i przyległości. Gdyby coś było za szybko lub niezrozumiałe, to materiały powinny już być na GitHubie. Zatem ostatecznie polecam, tym bardziej, że nie kojarzę innego miejsca z kompletem rozwiązań.

Okazało się, że brakuje mi porządnego deassemblera. Moje hexedytory też nie do końca spełniają oczekiwania (lub nie umiem ich sprawnie używać). Ale przede wszystkim muszę dojść do porozumienia z terminalem, bo w zadaniu Fridge TODO list zamiast bannera widzę krzaki. I szczerze mówiąc myślałem, że pozbycie się ich to część zadania, dopiero ww. stream pokazał, że zupełnie nie o to chodzi… 😉

UPDATE: Tu znajdziesz wpis o Google CTF 2019.

Jak wysyłać powiadomienia o nowych wpisach na blogu do blabler.pl

Z serwisu blabler.pl, będącego następcą Blip.pl, aktywnie nie korzystam od dłuższego czasu, a nawet bardzo rzadko czytam. Jedyne co tam trafiało, to powiadomienia o nowych wpisach na blogu. Wykonywane skryptem w Perlu – zawsze to dotarcie do paru czytelników.

Skrypt był dostosowany do RSS z Blox, w dodatku z paroma naleciałościami, więc po migracji na WordPressa przestał działać. Stwierdziłem, że to świetna okazja by zapoznać się – bardzo pobieżnie – z mechanize (odpowiednik genialnego WWW::Mechanize z Perla) w Pythonie.

Tak powstał skrypt umożliwiający śledzenie wordpressowego RSS i wysyłający informację o nowym wpisie na blogu do serwisu blabler.pl. Do użycia z crona. Raczej nie planuję rozwoju skryptu. No może pomijając naprawę ew. błędów, a takie mogą się zdarzyć, zwł. dotyczące kodowania pl-znaków, bo zupełnie tego nie testowałem, ale może się komuś przyda.