Kto komu łaskę robi?

Przeczytałem i na początku nie uwierzyłem. Po chwili uwierzyłem i czym prędzej zmieniłem opis jednej z kategorii (zgadnij której i jaki był), który niedawno (ale zupełnie nie pamiętam kiedy…) dodałem, bo sprawa nie jest oczywista. Krótko i punktami:

  • Jak najbardziej wolno cytować inne utwory. Ale cytat wymaga podania autora, czego autor, którego Kazik chce pozwać, nie zrobił. Pytanie, czy pół zdania to już cytat. Dwa słowa? Jedno słowo?
  • Z drugiej strony, nie bardzo miał jak to zrobić – nazwa bloga nie bardzo jest miejscem na zamieszczanie przypisu.
  • Ciężko o niepowiązany z niczym tytuł. Do mojego tytułu pewnie równie łatwo się przyczepić. Jak nie Pomiędzy słowami, to plagiat Between the bits przecież (i to z pełną świadomością obu…). There’s nothing that’s new under heaven, there’s nothing unique over hell, jak śpiewa Chubawamba (oni to się chyba nigdy nie wypłacą za Shhh).
  • Nawet nie chcę myśleć, ile zespołów (wliczając nasz) wykonywało covery Kultu (chociaż my akurat cover coveru, jeśli to coś zmienia). W ogóle jakby wziąć twórczość Kazika i wywalić wszystkie cytaty, to będzie słabo. Zwłaszcza, jeśli wywalimy nawiązania do twórczości Stanisława Staszewskiego.
  • Kolejny aspekt, to kwestia inspiracji. Blog jest jakimś środkiem wyrazu i opisu rzeczywistości, którą autor jakoś postrzega. Być może za sprawą utworów innego artysty… Kazik raczej powinien być dumny, że ktoś go cytuje (znaczy cytował). Patrz twórczość Kaczmarskiego i wykonania utworów Stanisława Staszewskiego.
  • Wszyscy artyści to prostytutki. Nieco o czym innym, ale dobrze pasuje. Oczywiście Kazik himself [dead link].
  • To, czy blog jest prywatny Piotra, czy „służbowy” nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia w świetle prawa autorskiego.
  • Usuwanie cytatu i płaszczenie się, które Piotr prezentuje nic dobrego – w kontekście wolności słowa, prawa autorskiego itp. nie wnosi. Wezwanie jest nie o zaprzestanie używania, tylko typowo o odszkodowanie, przy czym wielkość szkody ma dopiero być szacowana. To co widzimy szybko prowadzi do hamerykańskiego kto ma większego (tu: prawnika). W przypadku bloga firmowego (i ogólnie zaplecza działu prawnego Agory) szanse są dość wyrównane… Tym bardziej dziwi oddanie pola.
  • Ciekawe, ile kosztuje wykarmienie papug.
  • Kolejny bez trackbacka, ale żeby wszystko w jednym miejscu było… Redakcyjny kolega Piotra i jego wpis w temacie. Mocno się zgadzam, więc linkuję.
  • Miałem nadzieję, że sam Kazik o niczym nie wie i że ma np. zgodę ogólną na reprezentowanie interesów przez daną kancelarię w zakresie ochrony praw autorskich. Nie jest tak. Na forum Kultu ładnie widać (dead link), że to z osobistej inicjatywy. Cytuję: Od teraz czyli od jakiegoś 1,5 miesiąca nie będę więc odpuszczał takich „niedokładności”.A kolega mógł się spytać i niewykluczone,że za friko by zgodę miał.
  • Ciekaw jestem, czy Kazik ma blade pojęcie, ile by dostał zapytań o zgodę na każde nawiązanie/cover itd. Poza tym, prawo autorskie jest m.in. po to, by nie ganiać za każdym autorem.
  • W ramach protestu (ale co to za protest?) Kazik wylatuje ze stron na Facebooku.
  • Zrobienie coveru (nawiązanie ogólnie) zawsze uważałem za jakiś tam hołd dla twórcy.
  • Źródło cytatu (biedne bo biedne – link do teledysku na YT w pierwszej notce) jednak było.
  • Kazik odpuszcza. Nie wiadomo, na jak długo odpuszcza i komu. Strach cytować, strach wykorzystywać nawiązania – jutro może nie odpuścić. Nie każdy ma znajomych prawników. Chciałbym zobaczyć oficjalne stanowisko, z uwzględnieniem rozróżnienia na szarego Kowalskiego (sorry Piotr) i korporacje medialne. Nawet, jeśli Kowalski pracuje w korporacji. Bo to jakby nie ta skala i naruszeń, i działań.
  • Były dwa wyjścia z twarzą z sytuacji. Pierwsze, którego już nie może użyć to ja nic nie wiedziałem, to samowola prawników, się zagalopowali. Rozwiane parę punktów wyżej. Drugie to nie mam nic do prywatnych osób, ale ta Agora, wielki koncern kradnie mi teksty. I bez odpuszczania wtedy, tylko idziemy przegrać sprawę w sądzie (och, to prywatny blog, a nie służbowy? to ja nie wiedziałem, no tak, faktycznie mało i faktycznie źródło jest, tylko takie słabe). Jasne, grubymi nićmi szyte.
  • Znowu pasuje sami będziecie robić to, przeciwko czemu walczyliście. Któryś kawałek Bez krótkich spodni.

UPDATE: Forma jest luźna, a że będą liczne aktualizacje (od tej pory – na końcu listy nowe), więc po prostu: ostatnia aktualizacja 04.03.2011 07:50.

BitlBee czyli ostateczny klient CLI do… wszytkiego.

BitlBee to multikomunikator czyli klient… wszystkiego (o czym dalej), działający jak stary, dobry IRC. Filozofia jest specyficzna, bo multikomunikatorem jest demon, z którym komunikujemy się jak z serwerem IRC. Czyli bierzemy dowolnego klienta IRC (np. konsolowe irssi), którym podłączamy się do serwera BitlBee. Potem już w zasadzie analogicznie – mamy kanał (z użytkownikiem @root, który z systemowym root nie ma nic wspólnego), a kontakty dodane przez serwisy są nickami na tymże kanale. Rozmowa jak z każdym innym użytkownikiem IRC – można w osobnym oknie (domyślne i IMO najwygodniejsze), można w oknie wspólnym…

Rozstrzał wersji jest ogromny – w nowowydanym Squeeze jest bitlbee jest w wersji 1.2.8-1, w unstable – 3.0.1-1. Szybka lektura changeloga na stronie projektu i okazuje się, że zaliczyli przeskok numeracji z 1.3 na 3.0, przy czym wersja 1.3 zaliczyła całkowite przepisanie kodu IRC i tyle zmian, że w changelogu nie wymieniają. Dodatkowo, zarówno bitlbee-libpurple, czyli transport do innych sieci, jak i bitlbee-plugin-otr, czyli implementacja OTR, nie występują w wersji dla Squeeze, więc wybór był prosty – 3.0.1.

Oczywiście nie jest idealnie – już na starcie zgłosiłem buga z nieustawianiem haseł domyślnie, ale to łatwo poprawić samodzielnie. Poza tym, ma to średni wpływ, bo domyślnie demon dostępny jest tylko lokalnie, a do dostępu do samych serwisów i tak wymagane jest kolejne uwierzytelnianie.

Kolejny bug, również zgłoszony (w sumie do upstreamu), to korzystanie jedynie z niesolonych MD5 (i jedynie z nich) do przechowywania skrótów haseł. Okazało się, że błędnie, bo MD5 są solone (ale nadal tylko z MD5 można korzystać, co zbyt fajne nie jest, ale wystarczy mocne hasło do głównego konta).

W czasie testu opierałem się na tych dwóch opisach BitlBee. Nie twierdzę, że są najlepsze, ale mi wystarczyły w zupełności. Do wyboru jest sporo innych w sekcji External docs na stronie projektu. Tak naprawdę sam program posiada bardzo dobry, dostępny w każdej chwili tutorial i pomoc.

I to w zasadzie tyle. Korzystanie jest równie dobre i wygodne, na jakie wygląda z opisu. Oczywiście, jeśli komuś pasuje ircowy sposób rozmowy i obsługi. Obsługiwany jest nie tylko Jabber, ale także Twitter (czyli też identi.ca), MSN, OSCAR (AIM/ICQ). Wygląda, że BitlBee potrafi korzystać z libpurple, więc liczba protokołów raczej będzie szybko rosnąć. Teoretycznie obsługiwane są także GG, IRC (trochę nie widzę sensu, ale jest…), bonjur i wiele innych protokołów.

Na deser smaczek: BitlBee jest leciutkie. Lżejsze od centerim (dawniej centericq), z którego korzystałem do tej pory. Testy na laptopie zdane na piątkę (tylko jabber), jak tylko zrobię upgrade routera do Squeeze, to na pewno zmieniam centerim na BiltBee + irssi.

PS. Dla nieangielojęzycznych: mój krótki tutorial konfiguracji BitlBee po polsku.