Jak znaleźć znajomych na Twitterze/Identi.ca.

Przy okazji chęci uporządkowania (może rozwoju) mojego μbloga identi.ca pojawił się odwieczny problem: jak znaleźć znajomych w identi.ca (w ogólności: w serwisie mikroblogowym)? Po chwili namysłu stwierdziłem, że najprostszym sposobem szukania znajomych jest przeglądanie znajomych moich znajomych. Skoro ja znam A, a A zna B, to stosunkowo spora szansa, że znam B lub że chcę go dodać do obserwowanych. Podobnie tematycznie – ludzie zwykle obserwują ludzi o podobnych zainteresowaniach.

Najprostszy wariant, ręczny, to otworzenie przeglądarki, otworzenie profili wszystkich znajomych w kartach, następnie dla każdego profilu otworzenie wszystkich obserwowanych. Teoretycznie dobre, w praktyce szybko zrobiłoby się kilkadziesiąt/kilkaset kart, na dodatek z powtarzającymi się profilami. Nie tędy droga.

Ponieważ identi.ca ma API, to postanowiłem sprawdzić, czy nie uda się lekko sobie pomóc skryptem. Okazało się, że w Perlu jest moduł do obsługi API identi.ca o nazwie Net::Identica. Tak naprawdę API identi.ca i Twittera jest identyczne (do Twittera jest Net::Twitter), ale stwierdziłem, że dodam w systemie dedykowany moduł. Co prawda nie ma go w repozytorium debianowym, ale stosunkowo łatwo go zbudować (po spełnieniu zależności) z użyciem dh-perl-make.UPDATE: Ostatecznie korzystam jednak z Net::Twitter.

Ponieważ sądzę, że pytanie jak znaleźć znajomych na Twitterze (czy też na identi.ca) zadaje sobie sporo ludzi, postanowiłem opublikować skrypt, może komuś się przyda. W skrypcie należy podać ID usera, od którego ma zacząć poszukiwania, login i hasło. Nie polecam zmieniać poziomu głębokości poszukiwań (domyślnie jest to znajomi znajomych).

Algorytm jest prosty: dopóki nie osiągnie zadanego poziomu głębokości (domyślnie 2 czyli znajomi znajomych), to pobierze wszystkie ID użytkowników będących znajomymi obecnego użytkownika i doda je do sprawdzenia. Z kolei sprawdzanego użytkownika oznaczy jako sprawdzanego (i nie będzie go sprawdzał po raz kolejny). Zaczynamy od wskazanego ID użytkownika (przypuszczalnie własnego).

W zasadzie tyle. Na koniec pobierze i wyświetli dla wszystkich zebranych ID, których nie mamy już w znajomych podstawowe dane – nazwę, link do profilu, opis itp. – raczej wystarczy, by określić, czy chcemy dodać daną osobę do obserwowanych, czy nie. Bonusowo ID użytkownika, który jest zakończeniem najkrótszej (jednej z najkrótszych) ścieżek do nowopoznanej osoby.

W trakcie pojawił się drobny problem – znajomych znajomych było ponad 3k. Przypuszczałem, że jest jakiś błąd w skrypcie, ale po bliższym przyjrzeniu się wyszło na jaw, że winny jest rms (tak, Richard M. Stallman), który obserwuje właśnie tyle osób. Na takie okazje została dodana blacklista – wystarczy podać tam ID użytkownika, którego znajomych nie chcemy sprawdzać (w ogóle).

Na koniec skrypt wyświetli nam podstawowe dane, jak dla mnie wystarczające, by zorienotwać się, czy chcemy dodać kogoś do obserwowanych. Zasadniczo nic nie stoi na przeszkodzie, by dodać ich (po ID) skryptem, ale ja wolę wejść na profil i zobaczyć najpierw, co piszą (tak, oznacza to, że prawdopodobnie niebawem będę intensywniej korzystał z identi.ca, kosztem Blipa).

Skrypt poniżej. Przy okazji być może jest to sposób na nieirytujące zamieszczanie kodu na Blox…

UPDATE: Nie bardzo chciały działać URLe, przeszedłem na Net::Twitter i zamieszcam poprawioną wersję.

UPDATE2: Jest w komentarzu, ale nie wszyscy docierają: Jak znaleźć ID użytkownika na Twitterze? ID użytkownika na Twitterze (na Identi.ca też) jest zawarta w feedzie RSS danego użytkownika.

Flattr wystartował.

Flattr wszedł wczoraj w fazę open beta, czyli dostępny jest dla każdego, bez zaproszeń. Myślę, że to dobry moment, żeby napisać o swoich odczuciach (chociaż używam aktywnie raptem parę tygodni).

Bezpieczeństwo.

W trakcie korzystania nie zauważyłem żadnego potwierdzania klikania linku. Jeśli jesteśmy zalogowani do Flattr w którejkolwiek zakładce i klikniemy na odpowiedni widget (ten bardziej skomplikowany, wyświetlający ilość flattrnięć), to automatycznie dostanie on punkt i oznaczy się jako flattred. Nie widziałem potwierdzania, nie ma możliwości prostego cofnięcia flattrnięcia (przycisk typu undo). Jest tylko możliwość zgłoszenia nadużycia, więc prosto można popełnić nadużycie. Z drugiej strony daną stronę możemy kliknąć tylko raz na miesiąc, więc oszukujący kokosów nie zbije i pewnie zostanie zbanowany. Pewnie pojawią się ataki XSS lub oparte na ramkach – wyświetlanie cudzego contentu pod swoim widgetem. Póki co szanse powodzenia mają znikome – ilość użytkowników i kont jest do ogarnięcia i skontrolowania.

Funkcjonalność.

Przydzielanie punktów tylko raz ma swoje wady. Nie mamy żadnej możliwości różnicowania przekazywanych kwot – każdy dostaje tyle samo. Chyba, że flattrniemy znalezisko w kolejnym miesiącu. Niezbyt to wygodne. Za to jest – jak przewidziałem – funkcjonalność analogiczna do Wykopu. Są tagi – określane przez autora rzeczy, jest wyszukiwanie po nich, są rankingi. Trochę jest spełniona funkcjonalność serwisu z bookmarkami – możemy przeglądać rzeczy, które nam się podobały. Podpiąć Flattr można do praktycznie każdego serwisu. W najgorszym wypadku trzeba będzie dodawać rzeczy samodzielnie do Flattr, a na stronie będzie tylko przycisk przenoszący klikającego dalej do serwisu i umożliwiający flattrnięcie. W przypadku Blox – można go zintegrować Flattr w pełni, czyli tak, że wystarczy, że odwiedzający kliknie na widgecie. Rzeczy można dodawać do katalogu ręcznie, albo pojawią się w nim po pierwszym flattrnięciu przez widget (z przypisanymi tagami).

Wady.

Największa wada, to mała ilość użytkowników i contentu. Póki co użytkowników jest ok. 30 tys. (ale jest szansa, że teraz, bez upierdliwego procesu zdobywania zaproszenia, ich ilość będzie szybko rosła – dla wielu brak zaproszeń był barierą). Druga wada, związana z pierwszą, to praktycznie zupełny brak treści po polsku. Jeśli ktoś nastawia się na odbiór i zna angielski (lub mniej zależy mu na tekstach, bardziej na oprogramowaniu, muzyce czy grafice), to nie ma to znaczenia. Jeśli ktoś pisze po polsku, to może – póki co – zapomnieć o flattrnięciach – polskich użytkowników jest garstka. Trzecia wada, to koszt. Niestety, narzucona jest miesięczna kwota minimalna (czemu, ach czemu?) i jest ona IMO spora jak na polskie warunki. 2 euro to obecnie 8 zł. Okolice psychologicznej bariery w postaci papiera. Jeśli się to nie zmieni, to sądzę, że popularność w Polsce Flattr będzie miał co najwyżej umiarkowaną.

Dla kogo?

Prawie dla każdego. Szczególnie dla anglojęzycznych (i twórców, i odbiorców). Aktualnie jest silny trend wiązania Flattr z wolnym oprogramowaniem i możliwości prostego wyrażenia wdzięczności twórcom. Widać, że działa – są pierwsze efekty w postaci uzyskiwania ok. 25 euro tygodniowo przez twórców wolnego oprogramowania. Być może jest to odpowiedź, jak zarobić na wolnej kulturze i wolnym oprogramowaniu. Trochę przeszkadza tu sztywny podział miesięcznej kwoty, ale za to narzut zarówno pracy, jak i finansowy przy flattnięciach jest – w porównaniu z obecnie dostępnymi metodami przekazywania wynagrodzenia – minimalny.

Przyszłość.

W Polsce nie wróżę w najbliższym czasie wielkiej popularności, przynajmniej nie ze strony twórców polskojęzycznych. Ci, którzy tworzą rzeczy niezależne od języka są w znacznie lepszej sytuacji. Twórcy Flattr przygotowali integrację z Facebookiem i Twitterem (nieoficjalnie Identi.ca wkrótce – API jest to samo co twitterowe i spore zapotrzebowanie jest zgłaszane na integrację z tym serwisem), więc jest szansa, że o serwisie będzie głośniej. Jeśli chodzi o twórców open source i wolnej kultury – myślę, że do końca roku będzie z serwisu korzystała spora część z nich. Konkurencji dla Wykopu raczej nie będzie, bo do Wykopu można dodać cokolwiek, do Flattr tylko to, na co zezwoli autor (umieszczając rzecz w katalogu lub dodając widget). Sam serwis raczej nie zniknie – model jest taki, że zawsze Flattr zarabia 10% wpłat użytkowników. Być może (mam nadzieję!) zmieni się to wraz ze wzrostem liczby użytkowników – przy dużej liczbie wystarczyłoby automatyczne jedno flattrnięcie w miesiącu od każdego użytkownika na rzecz Flattr i kwota będzie spora.

Jak pisać na blog bez błędów.

Jest jeden problem z pisaniem w sieci – błędy. Powstają z różnych powodów, od braku w wykształceniu, przez zbyt dużo kontaktu z niechlujnym (ortograficznie) pisaniem, po zwykłe omsknięcie się palca na klawiaturze. O ile Firefox pozwala na sprawdzanie pisowni w textarea, więc zarówno zwykłe litrówki, jak i orty w np. komentarzach na blogach można stosunkowo łatwo wyeliminować (wystarczy instalacja słownika i odrobina myślenia przy wyrazach może, morze, brud i bród), to w przypadku dodawania swoich wpisów tak łatwo nie jest.

A przynajmniej nie jest tak łatwo w przypadku Blox. Bloxer2, choć jest świetnym dodatkiem do Blox, sprawdzania pisowni niestety nie ma, edytor TinyMCE z przeglądarki też eliminuje (przynajmniej u mnie) możliwość sprawdzania pisowni. Jak patrzę na wpisy na Niebezpieczniku, to nie ja jeden mam ten problem i nie jest on zależny od platformy. Zwykłe przeczytanie wpisu niewiele daje, niestety – szczególnie drobne litrówki są trudno zauważalne we własnych tekstach. Skopiowanie treści do czegoś, gdzie sprawdzanie pisowni działa jest z kolei bardzo niewygodne i czasochłonne.

Znajomy ostatnio zwrócił uwagę, że robię mnóstwo litrówek w tekstach (każdemu się wydaje, że ich nie robi, więc po co mu sprawdzanie pisowni…). Postanowiłem sprawdzić, czy nie ma narzędzia, które pozwoli na sprawdzenie poprawności dowolnego tekstu na stronie. W sumie i tak warto zobaczyć jak wygląda tekst po zamieszczeniu, czy jakieś pre nie wyjechało drastycznie itp. W przypadku ręcznego klepania HTML – czy tagi są podomykane. Rozszerzeń do Firefoksa ze spell lub check jest sporo, ale do użytku tak naprawdę nadawało się tylko jedno: Spell Checker.

Bardzo prosty, korzysta ze słowników zainstalowanych w przeglądarce. Pozwala tylko wybrać język i kolor, na który podświetli niepoprawne wyrazy. I tyle. Działa na każdej stronie, więc jeśli ktoś chce tropić błędy u innych, to również się przyda. Jedyną wadą jest powolny rozwój – do niedawna była dostępna tylko wersja dla Firefoksa w wersji 3.5.x, dopiero w ostatnich dniach pojawiła się wersja działająca także z Fx 3.6.x. Polecam.