Monitoring w pracy

Nadzór w pracy istnieje od zawsze. Jakby nie było, jest to jedna z funkcji kadry kierowniczej. Zastanawiałem się ostatnio, jak to wygląda obecnie, co się zmieniło. O tym, że coraz więcej zakładów ma zamontowane kamery powszechnie wiadomo. Zresztą rejestratory video staniały i spowszedniały na tyle, że spora część znajomych ma je zamontowane w samochodach czy na rowerach. Opinie na ich temat w miejscach pracy są różne, część pracowników jest (była?) zdecydowanie niechętna, ale IMO tak naprawdę wszystko zależy, jak są wykorzystywane i umieszczone. Pracuję w miejscu, gdzie są kamery i raz mi osobiście jako pracownikowi się przydały.

Sprawa trywialna, coś z laptopem i dyskiem było. Kumpel przyniósł czyjegoś służbowego lapka, ja wyjąłem z niego dysk, podłączyłem do kieszeni, IIRC zrobiłem diagnostykę, wkręciłem dysk z powrotem, oddaję lapka. No i przychodzi kumpel, pokazuje zdjętą zaślepkę, pusto, i pyta „a gdzie dysk?”. Szukamy. Tak całkiem pewien, że go wsadziłem z powrotem to nie byłem, bo raczej odruchowo działałem, więc sprawdzam biurko, szuflady. Jak się tak rozglądam, to jestem coraz bardziej przekonany, że włożyłem z powrotem. Kumpel upiera się, że dostał ode mnie, otworzył i było pusto. Zgrzyt.

No to wzięliśmy nagranie z rejestratora. I widać jak wyjmuję, podłączam do kieszeni, wkładam z powrotem, przykręcam. Kumpel obraca lapka tak, jak jest na kamerze i pokazuje pustą dziurę po lewej. Patrzymy w monitor, wkręcam po prawej. WTF? Patrzymy na lapka i w śmiech. Ano tak, laptop był 17″ i miał dwa sloty na dysk, ale to zupełnie nie przyszło nam do głowy.

Tak czy inaczej, nagrania z kamer są dość dokładne (no dobrze, zależy od kamery i ustawień jeszcze), ale raczej trudno je analizować automatycznie. Forma strawna dla komputera to raczej osoba, timestamp, określenie miejsca. Oczywiście da się zrobić, bo pozycjonować można choćby smartfona (i aktywnie, przy pomocy aplikacji na smartfonie, i pasywnie, z wifi), no ale nie każdy pracownik w zakładzie musi mieć smartfona, włączonego, z wifi itd.

Niedawno dostałem namiar na stronę https://www.autoid.pl/ czyli dostawcy systemów do automatycznego… praktycznie wszystkiego – identyfikacji osób, przedmiotów, pojazdów itp. i dostałem odpowiedź na moje pytanie, jak można w sposób łatwo przetwarzalny komputerowo monitorować miejsce przebywania pracownika w firmie. Technologia opiera się na RDIF, które mogą służyć nie tylko do jako karty dostępu do drzwi (de facto standard w firmach, kto nie ma karty?), ale w wersji „dalekiego zasięgu” (do 12 m)  mogą być odczytywane bez przykładania do czytnika. Wygląda na prostsze i tańsze od smartfona u pracownika, prawda?

Producent podpowiada nawet sposoby umieszczenia – zaszycie w ubraniu roboczym, oraz jako karta. No i w tym momencie można automatycznie sprawdzić… wszystko. Na przykład to, czy dany pracownik pracuje na swoim stanowisku, czy siedzi i flirtuje z sekretarką. Z których pomieszczeń korzysta. Albo jak często wychodzi do toalety.

Uczucia, podobnie jak w przypadku kamer mam mieszane. Oczywiście wyobrażam sobie nadużycia ze strony pracodawcy z wykorzystaniem tego typu technologii, ale… nie dajmy się zwariować. Równie dobrze może wykorzystywać tego typu rozwiązania do optymalizacji rozmieszczenia narzędzi/pomieszczeń… Tworzący prawo będą mieli kolejny trudny orzech do zgryzienia.

Czyli klasyczne: narzędzia nie determinują wykorzystania. Pozostało życzyć wszystkim normalnych AKA ludzkich pracodawców, którzy rozsądnie korzystają z narzędzi. I pracowników, których nie trzeba kontrolować na każdym kroku.

PLNOG 11

Jedenasta edycja PLNOG zapisze mi się w pamięci jako PLNOG na którym z jednej strony wyjątkowo drażniły mnie prezentacje marketingowe (jakoś miałem pecha może, że trafiłem na więcej, niż zwykle? a może bardziej drażniące były?), a z drugiej strony jako ten na którym było sporo rzeczy związanych z sieciową społecznością. Może parę słów o tych bardziej pozytywnych sprawach…

Po pierwsze, wykłady ISOC – fajny pomysł. Trochę szkoda, że tak izolowane miejscowo były. Na listę mailową ISOC Polska zapisałem się już wcześniej, teraz miałem okazję zobaczyć na żywo. Niestety nie porozmawiałem z nikim na żywo. Po cichu mam nadzieję, że będzie okazja na kolejnym PLNOG.

Przy okazji panelu o DDoSach, Łukasz Bromirski wrócił do pomysłu zjednoczenia ISP w walce z DDoSami. I od razu rzucił się do działania tworząc listę operatorów bezpieczeństwa. Dodatkowo publicznie zapowiedział dokończenie projektu BGP blackholing. Trzymam kciuki. Padło też stwierdzenie, że w sumie mało komu zależy, by DDoSów nie było: jest to okazja do sprzedania większego pasma, dedykowanego sprzętu czy serwisu, który je neutralizuje. Oraz – chyba najważniejsze, że problem DDoSów mogą rozwiązać dostawcy łącza (często: użytkownikom końcowym), ale dla nich to tylko koszt. Z kolei ofiarami i „płatnikami” są głównie duże firmy. A zarabiają pośrednicy.

Chyba najciekawsza (IMVHO) inicjatywa, która pojawiła się na PLNOG 11: wifi community Polska, czyli projekt zrzeszający dostawców Internetu, którzy będą oferować bezpłatny dostęp do Internetu użytkownikom, którzy mają usługę u któregokolwiek z nich. Taka trochę wymiana klientów lub pożyczanie infrastruktury[1]. Rozwiązanie podobne do fon.com, z którego w Polsce korzysta Netia, ale ma działać tylko w naszym kraju (za to pewnie z lepszym pokryciem). Celowane głównie – ale nie tylko – w kablówki, bo ich sprzęt spełnia wymogi (rozgłaszanie 2 różnych SSID). Dla ISP uczestniczących w projekcie da możliwość pochwalenia się łączem i ma być dodatkowym atutem przyciągającym klientów. Dla klientów – możliwość skorzystania z bezpłatnego łącza wifi w różnych lokalizacjach (publiczne, ale nie tylko) i – przy odpowiednim pokryciu – może to być jakaś alternatywa dla dostępu typowo mobilnego, szczególnie w miastach. Na razie pomysł na etapie koncepcji, ale podstawy OK, ma to ręce i nogi technicznie. Pewne sprawy proceduralne trzeba będzie dopracować.

[1] Bardziej zainteresowanych odsyłam do filmu z wykładu/prezentacji, jak tylko się pojawią. Tam jest dokładne tłumaczenie co to ma być, po co, na jakich zasadach i szczegóły techniczne.

Ryzyko prowadzenia węzła Tora.

Oczywiście wpis jest inspirowany tymi dwoma wpisami. Mocno rozbieżne w wymowie są. Pierwszy bardziej w tonie „jak oni mogli?!”, drugi z kolei mocno zorientowany na ryzyko. Jak dla mnie sprawa jest prosta: prowadząc wyjściowy węzeł Tora[1] należy mieć świadomość, że służby mogą wpaść z wizytą. W końcu jest prawie pewne, że prędzej czy później dojdzie do jakiegoś przestępstwa z IP przydzielonego w danym momencie do węzła wyjściowego. A policja lubi się popisywać i w prosty sposób podbijać sobie statystykę. Był powód do kipiszu? No był…

Zresztą, w Polsce też były podobne akcje, tyle, że z tego co mi wiadomo nie trafiły do mediów. Jedna z osób narzekała na wizytę policji i konfiskatę komputerów (lub dysków) w celu zabezpieczenia dowodów. Zresztą z tego co kojarzę bardzo szybko były zwrócone. No i prowadzący wyjściowy węzeł nie miał narkotyków itp.

Trochę też nie rozumiem o co ten hałas, w końcu w FAQ Tora jest napisane, czego można się spodziewać prowadząc węzeł. Co prawda dałbym głowę, że jest tam wspomniane o możliwości wizyt policji (a nie jest), więc pewnie miesza mi się z prezentacją dotyczącą Tora na MeetBSD sprzed paru lat. W każdym razie należy założyć, że takie wizyty są możliwe, chociaż widzę, że nie są częste. Pozytywne jest to co piszą, że policja zaczyna być świadoma istnienia węzłów i przed wizytą (czy to rozmową, czy wjazdem), zaczyna sprawdzać, czy faktycznie chodzi o węzeł, czy o końcowego użytkownika.

Co nie oznacza, że prowadzenie węzłów pośredniczących (relay nodes, bridge nodes) też wiąże się z ryzykiem. Tu żaden ruch nie wychodzi na zewnątrz sieci Tor. Służby nie bardzo mają powód czy pretekst do wizyty. Nawet maila nie wyślą (sprawdzone empirycznie, różne węzły, parę lat). I w sumie jeśli chcą faktycznie łapać przestępców, to mogliby współpracować z prowadzącymi węzły. Bo przy odpowiedniej wiedzy i współpracy policji na skalę międzynarodową osoby korzystające z Tora (końcowi użytkownicy) są jak najbardziej możliwe do namierzenia. Zresztą, zdaje się były publikacje naukowe na ten temat.

W każdym razie głównie trzeba czytać i rozumieć, co się robi i jak to działa. Za bardziej ryzykowne osobiście uważam posiadanie niezabezpieczonej lub słabo zabezpieczonej sieci wifi. Ktoś może jej użyć do równie nielegalnych celów, a wtedy nie ma żadnych przesłanek by uważać, że czynności dokonał ktoś inny, niż użytkownik danego adresu IP.

[1] To tylko jeden z typów węzłów, służący jako ostatni pośrednik między siecią Tor a zwykłym Internetem.

PS Nagonka na Tora ma miejsce nie po raz pierwszy a tu krótki opis jak łatwo skonfigurować bridge node.