Smssender 0.9

Odezwał się użytkownik (ha! ktoś jednak tego używa! ;-)), że Mobitex przestał działać i zwraca status 104. Z racji niezbyt wczesnej pory lub po prostu zmęczenia[1], poszukałem pomocy nie u tego dostawcy, co trzeba. Ale albo statusy są zbieżne, albo dobry człowiek sprawdził we właściwej dokumentacji. Status 104, czyli brak zdefiniowanego From. Faktycznie, nie obsługiwałem tego. Tzn. była sobie zmienna w skrypcie, którą można było w skrypcie wyedytować. Niezbyt to piękne, więc w wersji 0.9 dodałem obsługę From w pliku konfiguracyjnym.

[1] Ślady zmęczenia widoczne w githubie, tak to jest jak się siada wieczorem do skryptu nietykanego od ponad roku.

Smssender 0.8.

Nowa wersja skryptu do wysyłki SMSów z poziomu konsoli dla Linuksa. Dodana obsługa długich SMSów dla Mobitex (nie testowałem, ale wg forka z GitHub i dokumentacji wystarczyło zmienić typ, by dzieliło na kilka części) i – przede wszystkim – podstawowa obsługa kolejnego providera, czyli REDLINK. Okazuje się, że choć niezbyt się tym chwalą, to wspierają wysyłkę w podobny sposób jak Mobitex, czyli wywołanie URLa z parametrami.

Trochę obsługa na zasadzie if-ujmy co wymagane i niezbyt mi się to podoba, ale dla tak podstawowej obsługi wystarczy, a w sumie dość zbieżnie jest. Nie ma pełnej obsługi błędów, tak naprawdę w przypadku REDLINK ludzki komunikat zwracany jest tylko dla statusu OK, w pozostałych przypadkach na żywca leci odpowiedź od providera (też czytelna, na szczęście).

REDLINK ma parę fajnych funkcji, których na razie nie obsługuję – planowanie czasu wysyłki SMSa, email na który przychodzi finalny status dostarczenia. Bo to, co otrzymujemy przy wysyłce to tylko potwierdzenie poprawnego skolejkowania do wysyłki, nie oznacza wcale, że SMSa faktycznie udało się dostarczyć do odbiorcy (tak, zdarzyło mi się tak raz dla dość ważnego SMSa).

Zapraszam do testów i jak zwykle feedback mile widziany.

Co bym zmienił w Nextbike?

W pierwszą sobotę września znowu korzystałem z usług Nextbike’a w Poznaniu. Spieszyłem sie na dworzec, a akurat byłem w pobliżu jednej ze stacji Nextbike. Krótki namysł i jednoznacznie padło na rower. Po prostu oczekiwany czas dojazdu na dworzec wyglądał korzystniej, biorąc pod uwagę weekendową częstotliwość kursowania tramwajów. Dodatkowo mniejsze odchylenie – co prawda pesymistycznie rower mógł się rozkraczyć i wtedy na pewno bym nie zdążył, a z tramwaju niby mogę w takiej sytuacji wysiąść i pobiec, ale szansa wystąpienia awarii roweru jest mała, a poza tym w przypadku awarii tramwaju dobiec pewnie i tak bym nie zdążył, mimo braku zepsutego roweru do taszczenia.

W każdym razie, korzystając z okazji, a także dlatego, że nieuchronnie zbliża się koniec sezonu rowerowego (przynajmniej teoretycznie, w sumie dobry rower miejski daje radę z deszczem, pytanie czy radę też dadzą kierowcy z nieochlapywaniem rowerzysty) postanowiłem zebrać główne wady/zarzuty systemu wypożyczania rowerów.

Słaba komunikacja – brakuje mi możliwości włączenia komunikatów SMS z kodem do zabezpieczenia roweru przy jego wypożyczeniu. Proste: data, godzina, numer roweru, kod zabezpieczenia. Brakuje mi również potwierdzenia zwrotu roweru. Znowu: timestamp, numer roweru. Nic wyszukanego i da się to tanio zrobić. Ba, pewnie bym włączył taką opcję nawet jakbym miał zapłacić te parę groszy za SMS, a przecież przy hurtowych ilościach SMS można teraz naprawdę tanio wysyłać. Zresztą, można wysyłać maila, czyli „za darmo” (cudzysłów, bo wszytko kosztuje).

Długi czas wypożyczania/zwrotu roweru. Automaty do wypożyczania rowerów mają swoje wady. Klawisze są mało precyzyjne, cyferek do wklikania trochę jest, o pomyłkę nietrudno. Zdarzają się kolejki po 2-3 osoby przy automacie. Zwykle nie ma to znaczenia, ale w sytuacji jak wczoraj, robiło mi to różnicę. Marzy mi się możliwość wypożyczenia/zwrotu z telefonu. Nawet niekoniecznie musi być aplikacja, jak w Mobilet – uproszczona, lekka strona dla urządzeń mobilnych wystarczyłaby w zupełności.

Pewność działania systemu. Są błędy i mam wrażenie, że czasami system działa niedeterministycznie. Na 12 moich wypożyczeń, 4 to zwroty od razu (minuta-dwie), czyli coś poszło nie tak – błędny kod do zabezpieczenia, brak roweru, bo ktoś przede mną wziął itp. Raz nie zauważyłem, że do wybranego roweru jest przypięty inny (albo ktoś przypiął w międzyczasie, ale raczej w to wątpię). Myślę, że jest świadomość, bo po zwrocie zaczęło się pojawiać pytanie problem z wypożyczeniem? ale kto ma czas klikać? A jakoś na stronie nie pochwalili się, czy tam więcej pytań będzie, czy tylko tak/nie.

Niejasne komunikaty o błędach. W przypadku błędnych danych nie ma komunikatu, co poszło nie tak, tylko od razu ponawiane jest pytanie. Biorąc pod uwagę pewność działania automatów, a raczej jej brak – irytujące i utrudniające korzystanie.

Mała ilość stacji. Takie neverending story, bo zawsze będzie za mało, ale poważnie, w Poznaniu jest ich wyjątkowo mało, porównując z innymi miastami – tylko siedem. Przydało by się choćby coś w okolicy poznańskiej palmiarni, Malty (wiem, że tam wypożyczalnia Maltabike jest, ale ale albo niech się dogadają, albo ktoś musi zwinąć interes, albo dwie obok siebie niech będą, bo inaczej konsumenci cierpią…), nowego ZOO (jakby jeszcze załatwić możliwość jazdy po ZOO to w ogóle byłby wypas). Być może coś dla studentów jeszcze.

Cieszę się, że wymieniono zapięcia na bardziej elastyczne – jest znacznie wygodniej, w końcu można odłożyć zabezpieczenie do koszyka i nie ma większego ryzyka, że nagle wyskoczy, z tendencją do atakowania szprych.

No i żeby nie było, że tak narzekam tylko i narzekam – jednak korzystam i cieszę się, że wypożyczalnie rowerów w Poznaniu funkcjonują, czyli klasyczne chodzi o to, żeby minusy nie przysłoniły nam plusów. Co prawda korzystam głównie w czasie weekendów jako zamiennik komunikacji miejskiej, co pewnie nie jest szczytem marzeń twórców systemu, ale korzystam.