Zabezpieczenia moBILET – drugi rzut okiem.

Dawno temu pisałem o zabezpieczeniach w moBILECIE. Zainspirowany mailem, którego dziś dostałem (tak, są ludzie, którzy dają radę rozszyfrować toto, zaczynam wierzyć w ludzkość), postanowiłem sprawdzić, co się zmieniło od tamtego czasu.

Zmieniło się naprawdę wiele. Większość informacji zawartych w tamtym wpisie jest nieaktualna, ale działa sposób z przenoszeniem do innego miejsca (na kartę SD) w celu dostania się do plików .jar, .jad oraz .rms. Nie ma już prostego sposobu na pobranie pliku .jar, za to szybka kombinacja ze ścieżką do pliku .jad w Nokia-Update w połączeniu z zawartością MIDlet-Jar-URL pozwala pobrać coś, co plikiem .jar nie jest, ale wygląda jak archiwum zip ze źródłem. Nie jestem javowcem, ale każdym razie masa plików .class oraz .png z grafikami z programu. Plus jakieś nieczytelne pliki .conf. Brak plików z czytelnym źródłem.

Tamten plik .rms zawierał mało danych, w tym jest ich znaczenie więcej. W tym jakaś historia płatności oraz coś, co wygląda na historię skasowanych biletów (plus jakieś zakodowane dane – być może sumy kontrolne biletów). Prawdopodobnie wynika to z faktu, że tamten był świeżo po instalacji, a ten trochę używany jest – jutro zainstaluję od nowa. Hasło nadal jest przechowywane otwartym tekstem, choć mniej rzuca się w oczy (raczej za sprawą ilości innych danych).

W każdym razie człowiek, który wysłał maila i zainspirował do przyjrzenia się bliżej moBILETowi dostanie jutro odpowiedź i to, o co prosił…

Świat się zmienia.

Wypełniałem ankietę wczoraj. Po wypełnieniu doszliśmy do punktu mającemu określić, z kim była rozmowa. Po podaniu przedziału wiekowego ankietującemu klasycznie opadła kopara i wystękał „a to muszę Ci powiedzieć, że nie wyglądasz”. No dobra, faktycznie szata pasowała pewnie do kogoś z dyszkę młodszego, ale z drugiej strony – jak głosi mądrość ludowa „wegetarianie nie żyją długo, tylko staro wyglądają”.

Do rzeczy. Stwierdzam u siebie pewne niepokojące symptomy mentalnego starzenia się klasy pociąg do wspominek. Primo, kupiłem na wyprzedaży w Arsenale (tym na Rynku, tam na szczęście mają przeceny, co mnie uradowało i uratowało zarazem, bo czytać trzeba, a eksperyment polegający na kupowaniu różnych różności, aby poniżej 10 zł jest całkiem interesujący) Samo-loty, czyli coś co traktuje o PRL. Co prawda takim, którego nie miałem szansy poznać, ale jednak. Zresztą, podobnie pasował mi klimatem Underdog (choć tu nie o Polskę chodzi). W drugim przypadku (w pierwszym nie wiem, bo nie czytałem jeszcze) moja estetyka, że tak powiem. Klimaty, które znam, które rozumiem. Nie to, co dziś, że tak powiem.

Secundo, zasubskrybowałem RSS do bloga Zajrzyj tu (taki ma tytuł, co ja poradzę?), który ma być przewodnikiem po ciekawych stronach WWW, a tymczasem skupia się głównie na historii i nostalgicznych wspominkach. Co wcale mu nie umniejsza, bo IMO ciekawy jest, a i tematy ciekawe, tylko czy zainteresowanie takimi tematami nie jest właśnie objawem mentalnego starzenia się?

Z innych ciekawych obserwacji: wczoraj oglądałem The French Connection. Pięknie widać, jak dramatycznie zmienił się świat, w którym żyjemy. Te śmieszne dziś śledzenie gdzie kto chodzi przy pomocy chodzenia za kimś (zamiast triangulować z BTSów, czy coś w tym stylu), sprawdzanie kto się z kim kontaktuje przez sprawdzenie listy lokatorów (a nie billingu czy innego portalu społecznościowego), te telefony z budek telefonicznych, ten totalny brak łączności telefonicznej… Wygląda jak bajka. Dziś sceny z metra nie miałyby szansy zostać wymyślone – połowa ludzi wyjęłaby natychmiast komórki i powiadomiła policję.

 

You’re not getting any younger, Mark. The world is changing, music is changing, even drugs are changing. You can’t stay in here all day dreaming about heroin and Ziggy Pop.

Oczywiście sponsorowane przez cytat z Trainspotting.

 

Opera mini 5 beta – wrażenie.

Niby moja Nokia 3110c nie obsługuje (tak twierdzi przy próbie instalacji), ale install anyway i po chwili było to „cudo” na moim telefonie. Już na wstępie widać, że faktycznie projektowane jest toto na większe wyświetlacze – przedstawiło się mniej więcej pera min, bo zabrakło miejsca na ekranie.

Opcji w porównaniu z wersją 4 bardzo mało, ale niby jest wszystko. Podejście do działania inne – wersja 5 pokazuje całą stronę i pozwala powiększyć (zoom) wybrany obszar. Dzięki temu niby jest bardziej naturalnie (czyli jak na dużym ekranie), ale mi się bardziej podobało podejście z wersji 4, czyli dostosowanie do komórki (zoom zawsze mnie drażnił). Nie ma (nie znalazłem) mojego ukochanego przewijania blokowego – jest tylko ta śmieszna strzałeczka i po linii trzeba – niewygodne.

Wersja 5 ma trochę nowych ficzerów. Szybki ich przegląd: miniaturki na małym ekranie to IMHO pic na wodę, fotomontaż – zero użyteczności. Speeddial z wersji 4 (gwiazdka, cyfra) był IMO wystarczający. Manager haseł – nie zamierzam korzystać. Przeglądanie w zakładkach – no to może ma sens, tylko niestety u mnie przy próbie otworzenia drugiej zakładki przeglądarka się wysypała (ale to beta i niesupportowany sprzęt, więc się nie gniewam). Drugi raz nie próbowałem.

Działa szybko (na oko szybciej niż 4), ale zajmuje 350 kB miejsca w pamięci flash telefonu (poprzednia wersja ok. 160 kB). Podsumowując – zobaczę wersję stabilną i mam nadzieję, że dostosują ją do 3110c, ale w tej chwili bardziej podoba mi się czwórka. Na tę chwilę pora odzyskać utracone 350 kB.