Demokracja spamerów.
06 czerwca, 2009
Wczoraj dostałem kolejnego (drugiego w historii) niezamówionego SMSa od Plusa(?). Tym razem dotyczy wyborów. Bardzo namawiają do głosowania:
Różowy blog
Wczoraj dostałem kolejnego (drugiego w historii) niezamówionego SMSa od Plusa(?). Tym razem dotyczy wyborów. Bardzo namawiają do głosowania:
Serwer, na którym stoi Jogger został wyposażony w zabezpieczenie przeciwko skanowaniu portów. Polegało ono na tym, że po próbie połączenia na nietypowy port (np. 89), IP użytkownika było blokowane. Na wszystkich portach. Trwale, tj. do kontaktu z administratorem.
Zbliżają się wybory. Reklam na ulicach masa już od jakiegoś czasu, zaczęła się także ofensywa w radio. Słowa "Polska", "zagrożenie", "lider", "naród", "interes, "Europa", "głos", "decyzja" i "obywatel" odmieniane na wszelkie sposoby. Ze wzniosłym - w zamierzeniu - podkładem muzycznym. A tymczasem głosować zamierza - jeśli dobrze słyszałem wczoraj - jakieś 13% uprawnionych. Czemu?
Na niedawnym spacerze miałem okazję usłyszeć przypadkiem rozmowę, a raczej monolog, nauczycielki. W tej chwili uczy w podstawówce. Ma problem z dotarciem do uczniów, bo tak normalnie czytać to nie chcą, a innych sposobów przekazywania wiedzy jej chyba nie nauczyli.
Serwisu Jamendo nie trzeba specjalnie przedstawiać - po prostu serwis z darmową (na licencji CC) muzyką, plus możliwość jej oceniania, tworzenia playlist, a nawet - jak się komuś spodoba - wspomożenia artystów groszem. Dla kapeli to możliwość zaprezentowania się szerszemu gronu, nawiązania znajomości, postawienia podstawowej stronki z info o zespole za free. Generalnie bardzo fajna sprawa i trochę ciekawej muzyki. Ale dziś będzie nie od strony muzycznej, tylko technicznej. I marudzenie.
Zabawę z Joggerem zacząłem w czerwcu 2005, w znacznej mierze z nudów (i w ramach tego, co można w SzLUUGu. O tworzeniu stron WWW miałem nikłe pojęcie (och, nadal mam nikłe, ale coś już wiem), szablony były magią, sam pomysł wymiany poglądów przez WWW uważałem za śmieszny (korzystałem z NNTP; teraz nadal uważam go za lepszy protokół (choć o ciut innym zastosowaniu), ale jakoś nie korzystam raczej), a słowo blog kojarzyło mi się głównie z różowymi blogaskami (stąd i nazwa, poniekąd). Do tego dochodziły rzeczy typu javascript, zgodność ze standardami itp. Do joggera przekonała mnie integracja z jabberem (o tak, jabbera jako metodę wymiany poglądów uznawałem) i ludzie ze #szluug.
Pod dłuższym czasie dotarłem do etapu zakupu dywanu. W końcu panele są średnio przyjemne dla małej, a ileż można bawić się na rozłożonym śpiworze? Szczególnie, że zaczęła całkiem sprawnie chodzić, a śpiwór potrafił się podwijać i ślizgać... Ja co prawda jestem zwolennikiem wykładzin, ale jakoś dałem się przekonać do dywanu. Grubsze i ładniejsze, niby.
Trwa lekki hype na IPv6. Poza sporą liczbą dyskusji na PLNOG2 (to od strony operatorskiej, bardziej), pojawił się ten wpis o rzekomo szybszym działaniu tuneli IPv6 (to od strony użytkownika). Przyjrzyjmy się bliżej...
Mobilet to z założenia nowoczesny sposób na bilet, czyli bilet w komórce. Póki co, działa tylko w Poznaniu (płatne parkowanie dodatkowo w Opolu, Radomiu, Śremie, Warszawie, Bytomiu). Nie działa przez SMS, za to wymaga obsługi javy i transmisji GPRS na telefonie. Akurat mój telefon spełnia te wymagania, stąd krótka recenzja tego rozwiązania.
Niestety, blogspot nie obsługuje trackbacków, więc napiszę tylko, że nawiązuję do wpisu znajomego o tym, jak to nie lubi flame'ów, że Opensolaris jest be, a Linux cacy. A jak jest naprawdę?
Po pierwsze: "...ktośtam zainstalował OpenSolarisa na starym komputerze marki SquadACK, przerobionym z ogrzewacza do wina na bramkę/firewall/router/serwer plików i tak dalej. Po pierwsze: Solaris - podstawa OpenSolarisa - nie był projektowany do takich zastosowań. Przewidywano dla niego dziesiątki rdzeni, setki gigabajtów pamięci, tysiące podłączanych LUN-ów, lata uptime'u." Oh, really? Sprawdźmy więc, co pisze producent? "OpenSolaris is free, open source, and well-suited for desktops, laptops, servers, and data centers." Desktops, laptops. I do tego liveCD dają. Wydaje mi się, czy właśnie producent napisał, że system jest dla laptopów? Może nie jestem na bieżąco, ale o dziesiątkach rdzeni, setkach GB RAM itd. na laptopie nie słyszałem. Na desktopie też nie. Co więcej, argumentacja "bo on się wywodzi z rodziny o wielkich tradycjach" zupełnie do mnie nie trafia. Ani w przypadku OSów, ani ludzi. Jeśli ktoś robi system na destkop, to niech wychdzi od czegoś, co się nadaje. Robienie z łodzi podwodnej samolotu to zwykle kiepski pomysł.
Mamy chyba w firmie nową sprzątaczkę. Chyba, bo jeszcze jej nie widziałem. Ale wczoraj otworzyły się drzwi od pomieszczenia adminów i usłyszałem (siedzę "niestrategicznie", tyłem do wejścia, więc nie widziałem) jak stara sprzątaczka mówi w tym pokoju są tylko komputery. Obróciłem się i zobaczyłem tylko zamykane drzwi. I tak mówię do kumpla halo, my też tu jesteśmy... Czy w ogóle za napęd komputerów nas uznają? A może wręcz cyborgi?
Kiedyś, bardzo dawno temu, założyłem sobie skrzynkę na Onecie. Taka typowa publiczna skrzynka (nawet na newsy z niej pisałem, bez odspamiaczy). Z przyzwyczajenia używałem adresu frikoX.onet.pl. Zresztą IIRC na początku nie było innych... W każdym razie nawet po pojawieniu się poczta.onet.pl korzystałem ze starej wersji. Do wczoraj. Ale po kolei...
Przychodzę do domu, a na klamce wisi ulotka. Taka ładna zawieszka. Z ręcznie wpisanym numerem telefonu. Kupę kasy kosztowała. ;) A na ostatniej stronie, drobnym drukiem, urocze: Wszystkie podane przepływności to przepływności maksymalne, np. 512 kbit/s to przepływaność 512 kbit/s (pogrubienie moje). Netio! Wiemy! 2 to 2 a 4 to 4!
Zalogowałem się dziś przez webmaila do poczty na WP. Moją uwagę przykuł tytuł maila z listy mailowej, który wskazywał, że kumplowi udało się rozwiązać pewien problem. Kliknąłem i...
Od: nieznany nadawca Do: brak adresatów Data: nieznana data wysyłki Temat: (brak tematu)
nagłówków również brak. Postanowiłem zrobić szybką diagnostykę...
Aktualnie w dzielnicy, w której mieszkam, wymieniają gaz. Na lepszy, wysokokaloryczny (bla, bla, bla). Jest to część dużego projektu wymiany gazu w całym Poznaniu. W związku z tym była jedna wizyta człowieka, który robił inwentaryzację sprzętu, a teraz będzie druga - człowieka, który wymieni dysze. Wszystko pięknie, tylko czemu nowy gaz jest uruchamiany w piątek? Zapewne dziś nikt nie przyjdzie wymienić dysz, w weekend tym bardziej... A do czasu wymiany można warunkowo korzystać z jednego palnika na kuchence, wietrząc pomieszczenie na dodatek.
O całej akcji można poczytać na stronie zmieniamy gaz. W sumie przygotowanie do akcji oceniam pozytywnie - ulotki, czytelna (jak dla mnie) strona. Wcześniejsza inwentaryzacja również robi wrażenie - szanse, że przyjdzie fachowiec i powie "panie, to stara kuchenka, takich dysz nie mam" odpada. Jak to wyjdzie - zobaczymy, opiszemy.
UPDATE: Przyszli po jakichś 2 tygodniach (dobrze, że wodę mam na prąd) i sprawnie wymienili. Tak czy inaczej z małym dzieckiem to horror jakiś tyle czasu bez gazu...