Jamendo jako przykład porażki P2P jako metody dystrybucji.
23 lutego, 2009
Serwisu Jamendo nie trzeba specjalnie przedstawiać - po prostu serwis z darmową (na licencji CC) muzyką, plus możliwość jej oceniania, tworzenia playlist, a nawet - jak się komuś spodoba - wspomożenia artystów groszem. Dla kapeli to możliwość zaprezentowania się szerszemu gronu, nawiązania znajomości, postawienia podstawowej stronki z info o zespole za free. Generalnie bardzo fajna sprawa i trochę ciekawej muzyki. Ale dziś będzie nie od strony muzycznej, tylko technicznej. I marudzenie.
Zwykle słucham online, ale wypadła mi samotna podróż pociągiem, więc postanowiłem pobrać parę albumów. Domyślnie po kliknięciu pobierz zaczyna się ściągać spakowany zipem album z mp3 192 kbit VBR. Ale można także użyć torrenta do pobrania wersji mp3 lub ogg. Postanowiłem wspomóc serwis i pobrać torrentem. Teoretycznie mniej obciążenia dla nich (bo mniej od nich pobieram, a na dodatek jeszcze inni będą mogli pobrać ode mnie.
Liczyłem się oczywiście z tym, że pobieranie w taki sposób potrwa nieco dłużej (choć via HTTP inne albumy też szły wolno, bo tylko ok. 40 kB/s - czyżby problemy z łączem?), ale nie spodziewałem się tego, co ujrzałem. Otóż nie ma żadnych peerów. I to po dobrych kilkunastu godzinach od dodania pliku do pobierania.
Po prostu Jamendo ma tę metodę dystrybucji głęboko i nie udostępnia w ogóle tych plików przez P2P. Chociaż ma uruchomionego swojego trackera i posiada je na swoich dyskach (serwuje je via HTTP). Czy dołożenie demona (choćby znakomity, konsolowy rTorrent, który by udostępniał albumy przez P2P, nawet z niewielką prędkością, to taki problem? Nie wierzę. Tym bardziej, że można pobrać własną playlistę w zipie przez HTTP - czyli kompresują online...
W każdym razie w obecnej formie sensu nie ma to najmniejszego - żeby P2P jako metoda dystrybucji miała sens, to przynajmniej jedna osoba musi udostępniać cały czas.
Z ciekawości, zostawię to na parę dni włączone i zobaczę, czy się cokolwiek ściągnie. I kiedy. No i pozwolę nawiązać sobie do wpisu Kutka w którym zbierał on pomysły poprawek dla Jamendo.
Jak już przy poprawkach jesteśmy - obecnie pliki z utworami umieszczone są bezpośrednio w zipie. Przydałby się tam jeszcze katalog o tytule płyty (ew. wykonawca i tytuł płyty) i dopiero w nim pliki z muzyką.
A tak w ogóle, to norweskie whynotme mi się bardzo.
UPDATE: Coś jednak pomalutku idzie, choć bardzo powoli. Po ok, 1,5 doby jest 0%, 5% i 20% ściągnięte. Ten ostatni to 9 MB singiel... Wychodzi, że za jakiś miesiąc, może dwa będzie całość. Aż sprawdzę.
1. Bartek napisał(a):
23 lutego 2009, 08:56:25
Tak, to zupełna porażka z tymi torrentami na Jamendo. Loteria. Niektóre ktoś poseeduje, innych nie. Sad but true.
2. PiotrLegnica napisał(a):
23 lutego 2009, 09:38:55
> Czy dołożenie demona
Albo Web Seed, skoro i tak via HTTP udostępniają.
3. azhag napisał(a):
23 lutego 2009, 19:20:33
Przed udostępnieniem pobierania via HTTP nie było (przynajmniej zazwyczaj) problemów z seedami. Od kiedy ta opcja jest — dużo się pogorszyło.
4. robot@jogger.pl napisał(a):
23 lutego 2009, 21:11:10
Niestety, seedów nie ma, potem są, później nie ma (dokładnie, one się zmieniają, jakby liczba seedów była strasznie ograniczona – zgroza). Swojego czasu sam ściągałem via p2m i trzeba było mieć trochę szczęścia ;s
Jak chce ściągać muzykę – SoulSeek , naprawdę polecam.<br>
Problem taki, że tam sam musisz poszukać legalnej muzy, itd.