Sytuacje awaryjne a telefony.
08 lipca, 2005
Po wydarzeniach w Londynie jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Jak wiadomo, w Londynie 'wysiadły' telefony. Nie jest istotne w tym momencie, czy zostały celowo wyłączone, aby zapobiec odpaleniu kolejnych ładunków, czy się 'zatkały' na skutek nadmiaru rozmów. Dobrze by było, gdyby ludzie nie dzwonili w takim wypadku i pozostawili linie wolne. Mogłoby to pomóc w dotarciu do ofiar (czy to dzwonienie przez samą uwięzioną np. pod gruzami ofiarę, czy wezwanie karetki w jakieś mniej typowe miejsce), poinformowaniu służb o podejrzanych ludziach/ładunkach itp. Spóźnienie do pracy itp. w takim momencie przestaje w końcu być ważne. W ostateczności można wysłać SMSa, żeby przekazać, że się żyje...
Oczywiście, jak znam życie, buractwo uzna, że ich sprawa jest najważniejsza na świecie i bądą dzwonić. Ech...