Sytuacje awaryjne a telefony.

08 lipca, 2005

Po wydarzeniach w Londynie jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Jak wiadomo, w Londynie 'wysiadły' telefony. Nie jest istotne w tym momencie, czy zostały celowo wyłączone, aby zapobiec odpaleniu kolejnych ładunków, czy się 'zatkały' na skutek nadmiaru rozmów. Dobrze by było, gdyby ludzie nie dzwonili w takim wypadku i pozostawili linie wolne. Mogłoby to pomóc w dotarciu do ofiar (czy to dzwonienie przez samą uwięzioną np. pod gruzami ofiarę, czy wezwanie karetki w jakieś mniej typowe miejsce), poinformowaniu służb o podejrzanych ludziach/ładunkach itp. Spóźnienie do pracy itp. w takim momencie przestaje w końcu być ważne. W ostateczności można wysłać SMSa, żeby przekazać, że się żyje...

Oczywiście, jak znam życie, buractwo uzna, że ich sprawa jest najważniejsza na świecie i bądą dzwonić. Ech...

1. Anonim napisał(a):
25 lipca 2005, 19:24:14

Wyobraź sobie że telefony po to są, żeby dzwonić. Żeby przekazać że się jest ofiarą też trzeba zadzwonić. Jak myślisz że ludzie pod gruzami w tunelu metra dzwonią żeby powiedzieć że się spóźnią do pracy to jesteś palant.