Jak Nestle ogłupia.

03 kwietnia, 2008

Tym razem nie chodzi o różne marketingowe teksty w stylu źródło witamin umieszczone na płatkach, które przede wszystkim są źródłem niezbyt zdrowych, przetworzonych zbóż + dodatków smakowych + cukru, czyli węglowodanów. Na tej zasadzie to i piwo jest źródłem witamin (zwł. C). ;)

Chodzi o rzecz poważniejszą. Od dziecka (albo z dzieckiem...) siadasz do śniadania i widzisz napis kółeczka zbożowe z miodem. Tymczasem w opakowaniu

Czytaj dalej...

Termin ostatecznego wypełnienia deklaracji podatkowych zbliża się wielkimi krokami (do końca marca powinniśmy otrzymać PITy od naszych pracodawców, sami składamy deklarację do końca kwietnia). Poniżej garść uwag i porad nt. obliczania podatku w ogólności, a w szczególności odliczania 1% podatku w tegorocznej deklaracji, czyli deklaracji za rok 2007.

Czytaj dalej...

Naprzód, planeto!

06 marca, 2008

Od dłuższego czasu miałem marzenie wizję projektu "planeta SzLUUG" wzorowanej na planet Debian. Miejsca, w którym będą zebrane blogi szluugowiczów i okolic. Sam SzLUUG nie jest aktualnie zbyt aktywny (eufemizm ;)), ale i całkiem nie umarł, a sporo ludzi zajęło się ciekawymi (zawodowymi) sprawami (niekoniecznie w Szczecinie). Poza tym, miło mieć z nimi kontakt, wiedzieć, co się dzieje itd. Wczoraj odbyłem krótką naradę z miłościwie nam panującym prezesem, który stwierdził "chcesz to rób". No to zrobiłem, jak umiałem (with the little help from my friends)...

Czytaj dalej...

Tomattrick.

20 stycznia, 2008

Będzie nietypowo, bo o Hattricku. Ponieważ Hattrick Organizer jest w stanie agonii, trzeba było poszukać innego sensownego helpera pod Linuksa. Padło na Tomattrick. W wersji darmowej ma podstawowe rzeczy, których potrzeba, wliczając w to obsługę szkółki juniorów, pokazywanie skoków skilla i proponowanie najlepszego ustawienia. Jest międzyplatformowy i przenośny, więc nie ma problemu z wyjazdami na wakacje, do domu itp. Generalnie nie jest zły.
No a wpis jest po to, bym się zdopingował do dokończenia polskiego tłumaczenia, które robię od... od czasu kiedy miałem problem z ręką, czyli długo. Doszedłem do etapu, że jest bliżej niż dalej - zostało do przetłumaczenia 5 z ok. 40 dużych kategorii. W większości po części zrobionych, zresztą. Ambitny plan jest taki, by w ciągu 2 tygodni oddać wczesną wersję alfa - wiem, że gdzieniegdzie brakuje formatowania, tłumaczenie nie jest jakieś megaspójne.
Trochę winę ponosi interfejs do tłumaczenia - brakuje czegoś w stylu szablonów, przez co pewne zwroty tłumaczy się wielokrotnie (a team to i zespół, i drużyna), a że nie jestem pierwszym tłumaczem, tylko sporą część odziedziczyłem, to niespójności na pewno będą. Zresztą samemu też trochę niekonsekwencji wprowadziłem. No i tłumaczyć trzeba online, co specjalnie wygodne nie jest, bo przy krótkich zwrotach dłużej czekam na przeładowanie serwera, niż tłumaczę...
A tłumaczenie wziąłem po części jako odskocznię od zwykłej pracy (i tłumaczeń Debiana, które czasem zdarzało mi się popełniać), po części żeby jednak poćwiczyć i zobaczyć jak to jest tłumaczyć cały produkt. No jest ciekawie i nie za łatwo.
Tak czy inaczej graczom Hattricka polecam obejrzenie - na razie angielskiej wersji - Tomattricka, a niebawem będzie wersja polska. I będę czekał na uwagi, co zmienić.

Back in the game.

09 grudnia, 2007

Przypomniałem sobie o zabawie, w którą - jak się okazuje po sprawdzeniu - bawiłem się przez 3 miesiące 4 lata temu. Nie pamiętam, czy przestałem wtedy grać(złe słowo, ale lepszego nie znajdę) ze względu na zbliżającą się sesję/wakacje, czy po prostu miałem dość problemów z modemem (czas na odpowiedź jest ograniczony, szybka wyszukiwarka się przydaje, a tu i zrywało, i transfery były żenujące). Bezpośrednim przypomnieniem był pewnien człowiek na meetBSD, który siedział rząd czy dwa przede mną i wszedł na znajomą stronę... Potem jakoś zapomniałem, aż do wczoraj. Przy próbie założenia konta okazało się, że konto o podanej nazwie istnieje. Szybkie przypomnienie hasła i... okazuje się że konto nie zostało skasowane nie skasowane! :-]
Oznacza to, że rozie wraca do Nerdquiz!
A czy ty odpowiedziałeś dziś na swoją porcję pytań? ;>

Bo zgłosić powinni!

08 listopada, 2007

W nawiązaniu do notatki o zapowiedzi maskary myślę sobie, że łatwo jest pisać:

W całej sytuacji dziwi jednak fakt, że żadnej ze 175 tysięcy osób nie przyszło do głowy, że nagranie może doprowadzić do tragedii. Dziwi pogoń jedynie za sensacyjnymi i ciekawymi klipami, mogącymi stanowić rozrywkę, które oglądamy jednak często bez zastanowienia. Ten brak zainteresowania kosztował życie 8 osób.

Ale niby gdzie oglądający mieli zgłosić takie video (skasowane, niestety)? Polskiej policji (LOL)? Czy w ogóle w sieci istnieją jakieś 'siły szybkiego reagowania', najlepiej międzynarodowe, którym można zgłosić coś takiego? A może każdy portal posiada sprawny system obsługi zgłoszeń (także tego typu)? Jakoś znając czas reakcji i poziom niekompetencji niektórych tego typu firm - wątpię. Ale chętnie usłyszę o metodach szybkiego zgłaszania tego typu spraw (od razu darujmy sobie zgłaszanie tego do ISP różnej maści i zgłaszanie nadużyć czysto sieciowych - spam itp. - to nie działa w rozsądnym czasie i rozsądny sposób, choć bywają jaskółki). Zatem?

Prawie moje radio.

31 października, 2007

Dzięki kumplowi z pracy w końcu znalazłem polskie radio, które mi prawie odpowiada. Mowa o ESKA Rock. Jeszcze żeby prowadzący odzywali się o połowę rzadziej i reklam było mniej, to już w ogóle byłoby cudownie. Ale ponieważ nadają także tradycyjnie (co prawda trzy miasta na krzyż), to może wybaczę. Nadają w ogg w 3 jakościach (24, 48, 128 kb/s, VBR), więc plus za otwarty format (i dobrą - w porównaniu z mp3 - jakość). Muzyka starsza i nowa, po tygodniu słuchania nie znam repertuaru na pamięć. Na pewno ląduje w kategorii 'radia, których słucham'.

Na początek: czemu ten poradnik. Krótko: mam dość nieświadomego głosowania/chodzenia na wybory na zasadzie 'bo ten ładnie wygląda', 'trzeba spełnić obowiązek obywatelski', 'żeby frekwencja była' itd. Z drugiej strony wiem, że sporo ludzi jest rozczarowana (jaki ładny eufemizm) sceną polityczną głosuje 'przeciw' na zasadzie 'ja skreślam ich wszystkich', 'nie skreślam nikogo', robiąc dopiski na kartach do głosowania czy głosując na jakieś skrajne partie (można się niemile rozczarować gdy tacy ludzie dojdą do władzy...).

Trzeba sobie powiedzieć jasno: obecna ordynacja skonstruowana jest tak, że nie sposób zagłosować przeciw panującym. Nie ma minimalnego progu frekwencji, więc wybory będą ważne niezależnie, czy do urn pójdzie 20 wyborców, czy 20 mln. Natomiast można dawać pewne sygnały, które nie pozostawiają cienia wątpliwości co do intencji 'głosującego przeciw wszystkim'. Jeśli decydujesz się nie głosować pamiętaj: niegłosowanie to też forma oddania głosu.

A teraz przegląd metod niegłosowania:

  • Nie pójście do wyborów - najprostsze, najbardziej konformistyczne, najłatwiejsze do zmanipulowania przy interpretacji. Zalety: jest tanie i mało czasochłonne. Żadnego załatwiania papierów, żadnych dojazdów, żadnego tracenia czasu. Wady: ginie w tłumie niegłosujących z lenistwa, nie jest łatwo rozpoznawalne. Generalnie niczego nie wnosi.
  • Oddanie głosu nieważnego - czyli pobranie karty i oddanie głosu pustego, ze skreślonymi kandydatami z różnych partii itp. Co prawda jest ujęte w statystykach wyborczych, ale prawda jest taka, że bardzo wielu ludzi nie rozumie instrukcji do głosowania (sic!, tacy też wybierają rządzących). Zalety: widoczne w statystykach. Wady: lądujesz wśród analfabetów funkcjonalnych, intencja nie jest jednoznaczna. Nie ma sensu.
  • Oddanie głosu na karcie nieważnej - czyli karcie bez pieczęci, karcie bez części stron, karcie z innego obwodu wyborczego itp. Zdecydowanie nie polecam - niby jest ujęte w statystykach, ale część tych zachowań (zwł. wrzucanie nieważnych kart do urny) na upartego podpada pod próbę fałszowanie wyborów. No i bez sensu przysparza pracy komisji.
  • Pobranie i niewrzucenie karty do głosowania do urny - pójście na wybory, pobranie karty i... nie wrzucenie jej do urny. Popularne w czasach, gdy obecność na wyborach była obowiązkowa. Od strony formalnej jest bez zarzutu - karta jest pobrana, obowiązku wrzucania jej do urny nie ma, miejsce na 'kart wydano' i 'kart z urny wyjęto' w protokole komisji są. Zalety: widoczne statystycznie, praktycznie nie ma możliwości zrobienia tego nieintencjonalnie, tradycja historyczna w głosowaniu 'przeciw władzy', praktycznie brak możliwości nadinterpretacji tego w mediach (chociaż oni wszystko potrafią przeinaczyć ;-)).
    • Na koniec dla przypomnienia: niegłosowanie jest też formą głosu

Oj, Multimo...

08 czerwca, 2007

Uwaga wstępna: wpis jest z kategorii zaległych i pisany był w większości ok. 2 miesięcy temu, część danych może być nieaktualna.
Ponieważ dotychczasowy operator (TPSA) miał nas głęboko (72 zł za 256/128 z limitem, do tego abonament za 42 zł, i nawet nie chcieli się zgodzić na nową promocję mimo 'odpękania' lojalki), a sytuacja na rynku się zmieniła (Multimo czyli GTSE oraz Netia oferują BSA), to zapragnąłem zmienić dostawcę. Co prawda w ostatniej chwili TPSA zniosła limity (nie żeby one mi przeszkadzały), ale nadal oferta konkurencji była o niebo lepsza (1024/256 za 64zł), do tego możliwość wzięcia abonamentu socjalnego za 28 zł lub wręcz zawieszenia usługi (cóż, voip wchodzi ostro na rynek... - zapewne skończyłoby się na standardowym + ew. voip na wychodzące, choć dzwonimy niewiele). Czyli trzeba zmieniać!
Wybór padł na Multimo, bo Netia w moim rejonie 'może od kwietnia będzie'. Więc zaczęło się: złożyłem zamówienie. A dokładnie wypełniłem formularz na stronie, dwukrotnie odbiłem się od infolinii (dzwoniłem, bo w obiecanych 48h od powtórnego wysłania formularza jakoś nikt się nie skontaktował), i raz GTSE odbiło się od mojej pozostawionej w domu komórki. Przyszły papiery, z których ani nie wynika, że biorę bez modemu, ani od kiedy. Usługa tak jak wypełniłem na stronie - na mnie. Więc dzwonię i wyjaśniam. Okazuje się, że mają wpisane z modemem i że nie może być na mnie, bo nie jestem właścicielem linii. Ponieważ mam do czynienia z jednostką inteligentną, to proponuje ona, że wyśle mi pdfy z umową, ja wypełnię i odeślę. A potem oni odeślą mój egzemplarz. Przy okazji wyjaśniamy termin zawarcia umowy (pierwsze logowanie). Szkoda że nie od razu tak...
Zbyt pięknie by było, gdyby był to koniec kłopotów. Po jakichś 2-3 tygodniach dzwoni facet i pyta, co z papierami. Na co ja, że odesłałem w zeszłym tygodniu. Na co on, że 'ach dopiero w zeszłym tygodniu! to dlatego ich nie mamy jeszcze'. Cóż, Poczta Polska rulez. Było dokleić priorytet... W każdym razie obiecuje, że zadzwoni w przyszłym tygodniu, niezależnie od tego, czy papiery przyjdą. Oczywiście nie dzwoni.
I oto nadchodzi dzień 12 marca! TPSA odłącza mi net (rozwiązanie umowy było z końcem lutego, ale ja tam w wewnętrzne ustalenia Multimo <-> TPSA nie wnikam). I niemal jednocześnie dzwoni mój niedoszły nowy operator! Panienka odczytuje z kartki, że bardzo przepraszają za opóźnienie, że wynika ono z winy TPSA i że bardzo blabla się starają i blabla 'działają' i że TPSA zobowiązała się do podłączenia wszystkich zaległych klientów do 15 marca blabla. No prawie bym uwierzył, gdybym nie wiedział, jak ten świat jest zbudowany. No ale super, w końcu kontakt. Więc pytam, czy dostali umowę. Dziewczę nie wie i nie ma możliwości sprawdzenia. Nie wie również, w jaki sposób dostarczą mi login i hasło. I że te sprawy na infolinię. Mhm. Znaczy dziewczę zadzwoniło, żeby wyrecytować tekst z kartki. Tania musi to być siła robocza, skoro nie opłaciło się odtworzyć wiadomości z sekretarki czy wysłać maila. Ale nie wnikam.
Tak sobie zakładam, że skoro dzwonili, to jednak mają moją umowę, prawda? I aktywacji nie wyślą mi mailem, skoro nie mam netu, prawda? ;-).
Do TPSA w celu zmiany abonamentu się nie wybrałem, za to wybrałem się na Pingwinaria z nadzieją, że wrócę i będzie net. I co? Dnia 19 marca netu nie ma. Dnia 13 marca net wrócił na 3h (logi dobra rzecz ;-)), po czym wysiadł i net i telefon. Od tamtej pory synchronizacji ni widu, ni słychu (telefon po interwencji działa). W związku z czym dzwonię na infolinię multimo gdzie po odczekaniu dłuższego czasu udaje mi się połączyć z konsultantem. Mają umowę, natomiast TPSA nadal nie podłączyła netu. 'Do końca tygodnia powinno działać.' Oby.
Po przyjeździe do domu w sobotę 24. marca okazuje się, że linia jest gotowa. Szybka zmiana haseł i... lipa. Szybki telefon na infolinię i okazuje się, że ma być pppoe zamiast pppoa. Można było powiedzieć od razu. Nic to. Zmieniam i... router uparcie próbuje łączyć się po staremu. Przyczyna - błąd w skryptach od eagle-usb. Poprawiam. 'Status umowy nie pozwala na pobranie loginu i hasła'. Jest po 22, na infolinii od razu sygnał zajętości. Cóż. nie ma supportu 24/7? Czy po prostu za mało ludzi? Tak czy inaczej szkoda.
Niedzielny telefon rozwiewa wątpliwości: 'Tak ma być, bo TPSA nie odesłała papierów potwierdzających możliwość świadczenie usługi o danych parametrach na danej linii. Jutro powinni odesłać.' No to znając życie w poniedziałek GTSE dostanie umowę i teraz zagadka: ile dni zajmie im zmiana statusu umowy? Tak nawiasem parametry to: Tx Rate 320, Rx Rate 1312, Margin 32, Atten 7 dB, Delin GOOD. Ale papier musi być... ;-/
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w sobotę zadzwonił... pracownik podwykonawcy TPSA i zapytał, czy działa. No działa. Szybki telefon do Multimo i okazuje się, że jakiś parametr (VC konkretnie) jest za wysoki i dlatego nakazali powtórne sprawdzenie. I żeby czekać.
We wtorek, 3 kwietnia nie wytrzymałem i zadzwoniłem ponownie na infolinię. Nie wiedzą, jaki jest parametr po sprawdzeniu, bo odpowiedź nie nadeszła i czekają. Uświadamiam im, że sprawdzenie takich rzeczy to jeden telefon. Koleś obiecuje się zająć. W międzyczasie okazuje się, że nie mogą przełączać rozmów między działami (chciałem wyjaśnić sprawę nieodesłanej umowy). Brawo. ;-/
Tego samego dnia koleś dzwoni do mnie. Dwukrotnie. Raz, żeby powiedzieć, że jeszcze dziś będzie wszystko wiedział i upewnić się, że strona register.multimo.pl się wyświetla (ale ja to juz 24. marca mówiłem...). Za drugim razem, by powiedzieć, że w przeciągu 24h będzie można pobrać login i hasło. Tego samego dnia po przyjściu do domu zostaję użytkownikiem działającego łącza Multimo.
Po wstępnych testach wychodzi, że łącze działa OK. Znacznie przyjemniej, niż wcześniejsze neo. Czekam na papiery.
I część aktualna:
Papierów (w sensie mojego egzemplarza umowy) się nie doczekałem. Tzn. przyszedł rachunek (z którym miała przyjść umowa). I nic. Teraz przyszła zmiana regulaminu. Znów bez umowy. Będzie trzeba przetestować powiadamianie na stronie. A może jedyną metodą na otrzymanie papierów jest zerwanie umowy i podpisanie po raz kolejny?
Za to jakiś czas temu rzekomo GTSE zlecił testowanie linii monterom TPSA, przez co monterzy na kilka h wyłączyli mi net. Oczywiście żadnego zgłoszenia z mojej strony nie było.
Podsumowując: czas podłączania usługi jest tragiczny, w papierach i kompetencjach chaos, co osoba na infolinii, to co innego mówi. Szkoda, bo usługa - przynajmniej na razie - działa OK.
A TPSA sobie nagrabiła, wyłączając automatyczne wybieranie prefiksu przy zmianie na abonament socjalny bez informowania o tym. No i ponoć nie oferują tego przy socjalnym... Będzie zgłoszenie do UKE.

Football...

29 kwietnia, 2007

...amerykański. Otóż niedługo po tym, jak mi się spodobało rugby w TV, okazało się, że znajomy gra w football amerykański. No i zaprosił na mecz Husarii Szczecin z Devils Wrocław. Wstęp wolny, wydarzenie na wios^H^H^H^Hperyferyjnej dzielnicy Szczecina, piękny słoneczny dzień. Nie mogłem nie przyjść. ;-)
Gra ciekawa, szkoda, że przed grą nie dopuścili do mikrofonu kogoś, kto się znał, by w 15 minut wyjaśnił podstawowe zasady. Na szczęście stanęliśmy po słonecznej stronie i był tam znawca (autentyczny, w przeciwieństwie do komentatora, który czasem jak coś palnął...), który objaśniał głośno swojej kobiecie o co chodzi, więc szybko się dowiedziałem/przypomniałem. No i szkoda, że Husaria grała tak nierówno, zwł. w ataku. Jedno dobre rozegranie i wygraliby jednym punktem, a tak skończyło się 7:12. Ale drużyna istnieje od niedawna, a poziom był zbliżony, więc zapewne będzie lepiej.
Miły czytnik RSSów, jakim jest akregator (a wy z czego korzystacie?) ma jedną niemiłą cechę - po nieczystym zamknięciu systemu przestaje się uruchamiać i zgłasza enigmatyczny błąd. Jest proste i skuteczne lekarstwo na tę dolegliwość: usunąć
1. lockfile (wszystkie),
2. ~/.kde/share/apps/akregator/Archive/archiveindex.mk4
3. ~/.kde/share/apps/akregator/Archive/feedlistbackup.mk4

Sprawy formalne SzLUUG.

28 stycznia, 2007

Jeden z tematów, który zaprzątał mi głowę od dłuższego czasu został dziś zakończony. No prawie zakończony, bo ostateczna decyzja należy do KRS, ale udało się doprowadzić do porządku sprawy formalne SzLUUGa, przynajmniej po części.
Primo, zwołaliśmy walne zgromadzenie, które tym razem było ważne. Udało się wybrać nowy zarząd. Osobiście bardzo cieszę się z dwóch nominacji - tomlee jako sekretarz (i tak de facto zajmował się papierkologią), ze swoją wizją zajęcia się stroną formalną i dania wsparcia i podstawy do działania młodym, oraz ike jako prezes - zna organizację od samego początku, ma pewną wizję działania, posiada doświadczenie, które - mam nadzieję - pozwoli trafnie ocenić możliwości organizacji i dostosować do nich podejmowane projekty. Skarbnik - cóż, robi swoje.
Secundo, zmieniliśmy statut (tu jeszcze pozostało zatwierdzenie przez KRS). Kierunek - prościej, przejrzyściej. Parę uproszczeń, dzięki którym zmiana nieżywego zarządu nie będzie arcytrudna, literówki, poprawki formalne i brzemienowe. Tu duże podziękowania dla wszystkich, którzy pomagali w tworzeniu nowej wersji, w szczególności dla nienależących do SzLUUG Ani i Justyny.
O poprzednich władzach wiele nie napiszę, bo i nie ma czego. Komisja rewizyjna też nie jest bez winy (taaak, w sumie myliliśmy się nawet co do jej składu w jednym przypadku), jednak chyba w krytycznym momencie zadziałała właściwie i wyprostowaliśmy trochę działanie organizacji (choć raportów na walnym brak - sorry, ale cała para poszła w poprawki statutu i zwoływanie walnego).
Troszkę rozczarował mnie brak zaangażowania w sprawy formalne (czyt.: kandydowania na stanowiska) ludzi z NCDC, którzy od dłuższego czasu są najbardziej aktywną częścią organizacji, choć z drugiej strony robią warsztaty i to im dobrze wychodzi.
W każdym razie, zaczął się rok 2007 dla organizacji. Nowy prezes zapowiedział, że chce ogólnopolskiego Poznaj Linuksa i że wyrobi się w trzy miesiące. Oby.

Nowa siedziba.

25 stycznia, 2007

No i firma się przeniosła. Co prawda niedaleko, ale warunki zupełnie inne. Jest dużo miejsca. Wcześniej każdego miałem w zasięgu podniesionego głosu. Teraz zaczynają się biegi i poszukiwania. Dystans wzrósł. ;-) Na pewno prezentuje się to lepiej, jest przestronniej (no w końcu znowu mam swoje biurko ze swoim porządkiem). Z dużych minusów - nasze pomieszczenie nie ma okien, ani sensownej wentylacji (klima raczej nie załatwi sprawy). Szefowie będą musieli coś wymyślić, bo kilka kompów i kilkoro ludzi i wyrobić nie idzie. Nie wiem jak pracują w wieżowcach, gdzie nie ma otwieranych okien.

2.6.19.2 i badram

24 stycznia, 2007

Z kronikarskiego obowiązku donoszę, że patch badram dla 2.6.19.1 nakłada się bez problemów na waniliowy kernel 2.6.19.2. I wygląda, że działa poprawnie. 2.6.18 w którejś podwersji miało problemy - patchowało, ale kernel nie wstawał (uprzedzając pytania - nie, patch nie był dokładnie do tej wersji, ale nakładał się czysto).
Tym razem pewna firma testuje usługę. W tym celu daje telefon. No i na stronie ma FAQ. A przynajmniej coś, co się tak nazywa. Cytat:
Czy po zakończeniu NADCXXXXXX telefon staje się moją własnością? Warunki są opisane na stronie www.nadcXXXXX.com
XXXXX moje, żeby rekamy nie było. W sumie taką odpowiedź można dać na każde pytanie. Tylko po co FAQ? U mnie minus. Jeszcze przed startem.