1. Zakupić kabel USB (tak zwany USB - mimo oznaczenia z obu stron, że to USB, system widzi go jako konwerter USB->COM).
2. Wyedytować plik konfiguracyjny gnokii:
[global]
port = /dev/ttyUSB0
model = 6510
connection = dlr3p

3. Podłączyć kabel i uruchomić gnokii.
I od tej chwili można wczytywać grafiki (128x128 JPEG i GIF), dźwięki (na razie działają mi pliki midi o dł. poniżej 30kB, dane co do mp3 są rozbieżne - kiedyś spróbuję uruchomić) i - przede wszystkim - w wygodny sposób zarządzać wpisami w książce telefonicznej czy słać SMSy (ach ten monitoring ;>).
Przyznam, że scmxx do Siemensów zrobił na mnie lepsze wrażenie (może dlatego, że telefon bardziej prymitywny był). Nokie mają ten plus, że posiadają osobne gniazdo do ładowarki i dla danych, przez co lepiej nadają się na smsowaczki.
Jakiś czas temu popełniłem wpis nt. stabilniejszego Sagema pod Debianem. Wszystko było prawie pięknie, ale nadal czasami występowało zawieszanie systemu podczas wzmożonego uploadu. Wygląda na to, że jest 100% pewny sposób na eliminację tego. Zamiast nierozwijanego eagle-usb należy skorzystać z eagle-atm. Wymagany kernel 2.6.10 lub wyższy. Krótki opis instalacji (dla Etch + udev + Multimo; pełny niebawem na wonder.pl):

1. wajig install linux-image-2.6.18-5-686 br2684ctl
2. wget http://eagle-usb.org/ueagle-atm/non-free/ueagle-data-1.1.tar.gz
3. utworzenie /lib/firmware/ueagle-atm i skopiowanie tam firmware'ów z ww. archiwum
4. edycja pliku /etc/pppoe.conf:
user "user@provider"
plugin rp-pppoe.so
nas0
defaultroute
persist
noauth
5. modprobe br2684
6. br2684ctl -c 0 -e 0 -a 0.35 -b
7. ifconfig nas0 up (ifconfig, brzydko, brzydko, ale działa ;))
8. pppd file /etc/pppoe.conf Po chwili powinno zostać nawiązane niezawieszające kompa połączenie.

W przypadku problemów/Neostrady (konfiguracja PPPoA nieco się różni od PPPoE) warto zapoznać się ze stroną projektu.
Na wstępie zaznaczę. Jeśli chodzi o strony WWW, to spokojnie można mnie uważać za atechnicznego, zwykłego użytkownika, który dzieli strony na te, które mu się podobają, oraz pozostałe. Oczywiście, jakieśtam techniczne pojęcie o HTML, JS, CSS czy nawet PHP mam ale... to nie moja działka (zresztą po wystroju/kodowaniu bloga widać ;-/). Ale do rzeczy:
Dziś doszedłem do wniosku, że tak naprawdę brakuje mi jednej, jedynej, malutkiej rzeczy, by świat WWW stał się piękniejszy i używalny (yep, nienawidzę forów itp.). W zalewie styli, JS, RSS, bannerów, bajeranckich menu umknęło twórcom WWW jedno: kontakt z odwiedzającym. Ja chcę na każdej stronie jakiegoś przycisku, po kliknięciu którego będę mógł przesłać opinię/uwagę do właściciela/webmastera. Ot, prosty przycisk (typu RSS), po kliknięciu którego pojawia się możliwość dodania 'komentarza' (oczywiście captcha czy coś, by spamu nie było), który trafi np. mailem do autora strony. Najlepiej określeniem strony, z której nastąpiło wysłanie. I z opcjonalną możliwością podania mojego maila (nie, nie lubię wysyłać z mojego konta, poza tym, musiałbym się logować, wpisywać wklejać adres email webmastera, opisywać gdzie bug dokładnie jest...).
A czemu na techbloga? Bo po cichu liczę, że brak takiego feature wynikał jedynie z braku pomysłu na jego zapotrzebowanie i że jakiś haker od WWW stworzy coś takiego, prostego w implemetacji (tak, znam ograniczenia serwerów hostingowych co do słania maili i wierzę, że da się obejść jakoś - w sumie nie musi to być email, tylko np. zapis do pliku) i powstanie... standard prostego 'anonimowego' komentowania stron/zgłaszania bugów?

Poprawianie paczki .deb.

05 września, 2007

Bywa, że zachodzi potrzeba wprowadzenia szybkich zmian w pakiecie .deb, zwł. niedystrybucyjnym (w przypadku dystrybucyjnego pakietu wystarczy zwykle zgłoszenie buga). Najbardziej znany przypadek to skype 1.2.0.18 i Debian/Ubuntu, gdzie była zależność od libqt3c102-mt, a starczało - obecne w distro - libqt3-mt. W takim przypadku wystarczy:

  • dpkg-deb -x pełna_nazwa_deba.deb pełna_nazwa_deba
  • dpkg-deb -e pełna_nazwa_deba.deb pełna_nazwa_deba/DEBIAN
  • rm pełna_nazwa_deba.deb (no bo po co nam zepsuty? ;-)
  • edycja pełna_nazwa_deba/DEBIAN/control
  • dpkg-deb -b ./pełna_nazwa_deba


I poprawiony pakiet gotowy.

k

09 sierpnia, 2007

Małe, niepozorne, zagubione k w parokilobajtowym pliku potrafi sprawić wiele zamieszania. Szczególnie, kiedy jest to k od kilo. Dlatego - jeśli tylko to możliwe - należy generować tego typu rzeczy automatycznie, a przynajmniej automatem sprawdzać składnię.

Przykład z życia: jest sobie RAID widoczny jako /dev/sda. Brak CD-ROM w kompie. Bootowanie z USB powoduje, że RAID staje się widoczny jako /dev/sdb, a klucz USB jako /dev/sda. W takim przypadku instalacja lilo z parametrami:
boot=/dev/sda
root=/dev/sda1

lub
boot=/dev/sdb
root=/dev/sdb1

nie da satysfakcjonującego efektu. Rozwiązanie, zainspirowane opisem to:
disk=/dev/sdb bios=0x80
boot=/dev/sdb
prompt
root=/dev/sdb1

Opcja root jest oczywiście nieprawidłowa (prawidłowego root=/dev/sda1 z niewiadomych względów lilo nie przyjmowało), ale po wyjęciu klucza USB i reboocie podajemy w wierszu poleceń root=/dev/sda1 i ładnie wstaje. Oczywiście potem aktualizacja lilo.conf i jeszcze raz lilo.
Tak, tak. Grub lepszy. ;)

Duże partycje.

03 lipca, 2007

Aby korzystać z dużych (> 2TB) partycji, należy zapomnieć o (c)fdisku i skorzystać z parted. Oraz użyć GPT. Wymagane wkompilowanie obsługi GPT w kernel. Być może parted z Knoppiksa 5.1.1 nie pozwala na tworzenie tak dużych partycji (a może to wina knoppiksowego kernela?), ale parted 1.7.1-5.1 z Etch + jajko z obsługą GPT dają radę.

PS. Podziękowania dla Maćka za tę informację.

Upgrade do Etch.

10 kwietnia, 2007

Jak już pisałem w części pierwszej upgrade do Etch nie nastręcza wielu problemów. Zgodnie z obietnicą kolejne wrażenia z instalacji. Na tapetę poszła workstacja ojca. Było dość późno, ale powinno iść od kopa, więc szybka zamiana wpisów s/sarge/etch/, wywalenie wpisu dla skype (coś ichnie repo nie działa) i:
#wajig update
Informacje o 18810 pakietach zostały zaktualizowane.
This is 2970 up on the previous count with 9184 new packages.
There are 443 new upgrades
Trochę tego jest.
wajig dist-upgrade:
Pobrano 736MB w 2h1m11s (101kB/s)
(dobry apt-cacher, dobry) ;-). Instalacja nie poszła całkiem gładko. W pewnym momencie wywaliła się na niepustym /usr/X11R6/bin/. Przyczyną okazały się pozostałości po fglrx, konretnie plik fireglcontrolpanel (tak nawiasem raczej nie była to wersja z Debiana, zresztą od dawna nie ma tam tej karty...).
rm fireglcontrolpanel && wajig dist-upgrade
Zonk pierwszy - krzyczy o zależności i proponuje apt-get -f install. Dostał co chciał. Wywalił sporo pakietów (nie patrzyłem dokładnie, w końcu noc była, a było patrzeć), wajig dist-upgrade po raz kolejny... Trochę odpowiedzi na pytania i... prawie koniec. Prawie, bo jeszcze krzyczał o smartmontools (chciałem stary plik konfiguracyjny zachować). Skończyło się na wajig purge smartmontools && wajig install smartmontools. Ostatecznie /dev/hda to umiem wpisać w konfigu. ;)
Następnego dnia maszyna 'prawie wstała'. Znaczy Xów nie było. Przy apt-get -f install wywalił Xy, niedobry (było patrzeć...). wajig install xorg (tak, tak, za dużo, ale pisałem, że się spieszyłem?), dpkg-reconfigure xserver-xorg (jakieś pozostałości po tym fglrx nieszczęsnym znowu) i... koniec. No, może poza doinstalowaniem Fi^H^HIceweasel (pewnie też poleciał) i skype.
Ogólnie dobrze (wszystko prawie automatycznie, wystarczy czytać, co napisał), choć nieco gorzej, niż myślałem (nie poszło od kopa). Zapewne spora w tym wina fglrx - mogłem najpierw zrobić porządki, potem aktualizować... Ocena końcowa: 4 z małym plusem.

Firefox 2.0

05 marca, 2007

Konieczność aktualizacji bezpieczeństwa wzięła górę - zainstalowałem FF 2.0 (poprzednio 1.5) na domowym kompie. Co prawda z workstacją w pracy były problemy z 2.0 (okrutnie mulił się, i chyba nawet kompa mulił), ale dochodzę do wniosku, że prawdopodobnie przyczyną było jakieś niekompatybilne rozszerzenie. Więc dałem następną szansę - w domu wywaliłem wszystkie niekompatybilne rozszerzenia i... jak na razie w domu chodzi nieźle.
Co mi się podoba? Sprawdzanie pisowni. W końcu będzie można szybko pisać komentarze do blogów i będzie ładnie po polsku. Tak jak lubię (tak nawiasem, jest sprawdzanie pisowni dla PSI?) Fanem nowych skórek nie jestem, ale wygląd też na nowocześniejszy się zmienił. Oczywiście musiałem przywrócić stary look & feel, czyli jeden przycisk do zamykania (ugh! te nowe są IMO tragiczne - kilka zakładek zamknąłem, zamiast wybrać) i brak minimalnej szerokości zakładki (nie przewija strzałkami). Oto genialne miniFAQ odnośnie FF 2.0 i jego opcji (plus linki sąsiednie). Dodatkowo wyłączyłem cache w pamięci. Przy moim łączu dysk jest aż nadto szybki, a ramu za wiele nie mam. ;-/ No i wyłączyłem cache ostatnio odwiedzanych stron...
Tyle. FF 2.0 działa. Trochę brakuje mi linii oldschool, czyli minimum nowych bajerów, po prostu prosta przeglądarka graficzna na dobrym silniku, z prostym GUI bez bajerów (chyba, że w postaci pluginów). Obecna tendencja dodawania do przeglądarki różnych 'ułatwiających życie' dodatków jakoś do mnie nie przemawia.
Ponieważ zaistniała potrzeba zwiększenia łatwodostępnej przestrzeni dyskowej, wpadłem na pomysł, by do routerka (PII 266MHz, 64MB RAM, 20GB HDD; robiącego także za news-proxy i parę pomniejszych rzeczy) wsadzić nowy dysk. Wybór padł na Seagate 250 GB. W założeniu do tego jakaś samba/FTP/sshfs i jest zawsze dostępne, pojemne, ciche (osobny pokój) miejsce na składowanie danych, które na DVD byłyby zbyt trudnodostępne.
Krok pierwszy - zakupy. Chwilę przed 18 znalazłem się w sklepie, gdzie bez problemu kupiłem dysk. Zachęcony szybkością rozwoju sytuacji postanawiam zamontować go tego samego dnia.
Krok drugi - rozkręcamy router. Po przebiciu się przez warstwy kurzu, podłączeniu obu dysków startuję Knoppiksa na wbudowanym CD-ROMie. Knoppiks się nie uruchamia. Cóż, CDRW, napęd stary. Nie czyta.
Krok trzeci - bierzemy nagrywarkę. Nagrywarka CD wyjęta z innego komputera doskonale radzi sobie z CDRW. Po chwili Knoppix działa. BIOS co prawda nie do końca rozpoznaje dysk (cośtam 8000 MB wykryte), ale ignoruję to - było wzięte pod uwagę, zresztą 20 GB działało. Podział dysku na początkowe / o wielkości jakichś 7,7 GB (swap będzie w pliku) i dwie partycje na dane na dalszej części. Trochę długo zakłada się ten reiserfs, no ale stary sprzęt, 120 GB partycje...
Krok czwarty - kopiowanie danych. Oczywiście na starym dysku tylko / był na reiserze, więc używać będę najdoskonalszej metody: cp -pR. Partycja z danymi poszła gładko. Co prawda czas kopiowania był przerażający, ale najwyżej na noc się zapuści - myślę.
Krok piąty - kopiowanie /. Ponieważ nowa partycja jest ciut większa, to także robię cp -pR i wychodzę z domu. Po powrocie widzę niemiłe komunikaty od Knoppiksa. Brak pamięci, hald ubija procesy. Hm...
Krok szósty - kopiowanie / ze swapem. Dodaję 512 MB swap w pliku i zapuszczam kopiowanie znowu. I znowu to samo. Plus obserwuję tragiczną prędkość kopiowania, zero responsywności systemu. Innego liveCD nie ma w domu. Robi się nieciekawie.
Krok siódmy - a teraz idziemy na workstację. Co prawda pamiętam, że workstacja miała problemy po podłączeniu dodatkowego napędu hdd (zasilacz nie wyrabia), ale spróbujemy. Idzie. :-) Tzn. najpierw idzie, ale po paru minutach charakterystyczny dźwięk restartującego się dysku...
Krok ósmy - Knoppix skopanym distro jest. Postanawiam, że wrzucę to na workstację ojca (uszkodzony RAM, więc bez badram nie podchodź). Okazuje się, że żeby dostać się na zdalną maszynę po ssh Knoppiks potrzebuje minuty. Skopana ta najnowsza wersja (5.1.1). Md5 było sprawdzone przed wypaleniem, poprzednia wersja działała normalnie. Postanawiam wrzucić fizycznie dysk rano do workstacji ojca - jest już po 22, ojciec kładzie się spać.
Krok dziewiąty - hula, hula! Po podłączeniu obu dysków do workstacji ojca i uruchomieniu systemu z badram patch, udaje mi się skopiować /. Została kosmetyka w postaci grub-install i edycji fstab.
Krok dziesiąty - uruchomienie w routerze. Wkładam nowy lśniący dysk do routera, uruchamiam. Grub ładnie wstaje, a po wyborze kernela:
Error 18. Selected cylinder exceeds maximum supported by BIOS.
Teraz mi to mówisz?
Pora uznać wyższość maszyny, przynajmniej na razie. Trochę googlania (nowszego biosu raczej nie ma, ale trzeba sprawdzić), złożenie maszyny z dwoma dyskami (system uruchamiany nadal z 20 GB)... I tyle. :-/ Ciekawe, czemu 20 GB działało, 250 GB nie chce. I czy da się to obejść. Jakieś sugestie?