Trzy dni temu pojawiło się nowe wydanie Knoppiksa. Napisane jest, że to public Beta Release, ale w pierwszej chwili tego nie zauważyłem i ściągnąłem. Skoro już ściągnąłem, to dostał szansę (jako system rescue w zamyśle). Poniżej wrażenia.

Czytaj dalej...

Koniec darmowego FreeNS.

27 stycznia, 2009

Właśnie dostałem informację na maila, że od 16.02.2009 nastąpi zaprzestanie świadczenia bezpłatnych usług hostingowych przez FreeNs.pl. Szkoda, bo przez chwilę trzymałem tam pliki (konkretnie hostowana była planeta SzLUUGa. Na dłuższą metę regulamin był dla mnie nieakceptowalny (zakaz plików binarnych, zakaz hotlinkowania), ale dla chcących mieć prostą stronkę mogło to być fajne rozwiązanie. Było, minęło.

O samym systemie moBILET, służącym do płatności za przejazdy i parkingi, działającym przez telefon komórkowy w sieci dowolnego operatora wyposażony w Javę, pisałem wcześniej. Nadszedł czas na obiecane szybkie przejrzenie "zabezpieczeń" tego systemu.

Czytaj dalej...

Trwa lekki hype na IPv6. Poza sporą liczbą dyskusji na PLNOG2 (to od strony operatorskiej, bardziej), pojawił się ten wpis o rzekomo szybszym działaniu tuneli IPv6 (to od strony użytkownika). Przyjrzyjmy się bliżej...

Czytaj dalej...

PLNOG2 - wrażenia cz. 1.

19 stycznia, 2009

Tym razem w Warszawie, a nie Krakowie, krótko, bo tylko ok. 4 m-ce po pierwszej edycji, ale szczęśliwie udało mi się i tym razem uczestniczyć w PLNOG. Na początek krótkie stwierdzenie: było dobrze. A szczegóły poniżej...

Czytaj dalej...

Nigdy się nie zastanawiałem, ile energii zużywa skorzystanie z wyszukiwarki. Tak, takie zwykłe wpisanie w okienku wyszukiwania ciągu znaków i klepnięcie enter. Naukowcy policzyli. I okazuje się, że mniej więcej tyle, co połowa energii potrzebnej do zagotowania wody na filiżankę herbaty.

Czytaj dalej...

Dziwny Radeon 9200.

10 stycznia, 2009

Przy okazji wspomnianego upgrade do Lenny i odejścia od fglrx przypomniało mi się o zalegającej karcie graficznej. Jest to ATI Radeon 9200 (HiS IIRC, ale głowy nie dam). Cierpiał on na dziwną przypadłość pod fglrx - bez akceleracji wyświetlał OK, natomiast po włączeniu sterownika fglrx był czarny ekran, xorg zajmował 100% procka i... tyle. Po SSH się można było dostać. Z ciekawych rzeczy - system IIRC jakby widział 2 karty (na lspci).

Czytaj dalej...

C rulez.

09 stycznia, 2009

Można sobie stawiać memcached na localhoście, zamiast łączyć się do bazy na innym hoście. Można łączyć się do niego programikiem w C, a nie w Perlu (bo szybciej, niby). Można zmieniać powłokę, z której ten programik jest wywoływany na lżejszą (z basha). Wszystko puhw. Dopiero zaszycie wartości na sztywno (się nie zmieniają, akurat; zresztą można modyfikować źródło i kompilować, zamiast aktualizować bazę memcached - wyjdzie podobnie) w programiku w C i odpuszczenie sobie całkiem jakiegokolwiek łączenia się dało wyraźny zysk w redukcji obciążenia.

A programy, które mają w API do wyboru "łączymy się do *SQL albo wywołamy bashem skrypt zewnętrzny" ssą. Zwł. jak skrypt wywołuje się $bignum razy na minutę.

Upgrade do Lenny'ego.

05 stycznia, 2009

Zbliżał się koniec roku, więc postanowiłem to jakoś linuksowo podsumować. Stanęło na aktualizacji systemu do Lenny na koniec roku. Poza tym, Lenny niebawem będzie stable, a Etch czuć stęchlizną pomału. W końcu ma 2 lata i wersje programów w nim zawarte robią się odczuwalnie przestarzałe. Poprzedni upgrade robiłem na workstacji w firmie, także jeszcze przed wydaniem wersji stabilnej i opisywałem ponad 2 lata temu, a upgrade workstacji ojca (już po wydaniu Etch jako stable) opisałem pokrótce ponad pół roku temu. Kontynuuję zatem tę chlubną tradycję.

Czytaj dalej...

Nieoczekiwane SzLUUG piwo.

04 stycznia, 2009

Drugi dzień 2009 przyniósł nieoczekiwane, ale przyjemne spotkanie, które w zasadzie można nawet nazwać mianem SzLUUG piwo. Początkowo miały być 2-3 osoby i zupełnie nie szluugowo, ale wieść się dziwnymi kanałami rozniosła i ostatecznie liczba uczestników była dwucyfrowa, w sporej części ze SzLUUGiem związanych.

W sumie nie siedzieliśmy przesadnie długo (i dobrze, bo przesadnie zimno było na powrocie), nie nadużyliśmy trunków (mimo zacnej promocji), AFAIK nikt bana na Tavernę nie dostał, ale - pozwolę sobie zacytować (pewnie niedokładnie) jednego z uczestników - miło było ujrzeć znowu wasze wredne mordy.

I to nieoczekiwane spotkanie chyba jest najlepszym podsumowaniem tego urlopu, który był nieco inny, niż miał być, ale był fajny.

Tych, których nie spotkałem, zwł. tych, którzy chorowali - pozdrawiam.

Wysłużonej Nokii 6030 się padło. Wyłączyła się i nie chce się włączyć. Bateria OK. Naprawiać nie ma ekonomicznego sensu, zapewne, a odpowiednich narzędzi pod ręką nie było. Za to pojawiła się okazja zmiany na Nokię 6103, czyli telefon nieco przestarzały, ale całkiem nieźle wyposażony (bluetooth, java, łączność z netem - must have; aparat, radio - gadżety). Nie obyło się bez problemów.

Czytaj dalej...

Parówki sojowe.

18 grudnia, 2008

Wyroby "mięsopodobne" jem bardzo rzadko. W zasadzie ograniczają się one do "schabowego" sojowego raz na kilka lat na jakiejś imprezie i do kostki sojowej raz na kilka(naście) miesiący w bigosie (yup, bigos lubię, a kostka tamże ładnie przechodzi smakiem okolic i nie drażni tekturą). Niedawno pierwszy raz w mej wegetariańskiej historii (oj, dobre kilka lat będzie, chociaż dokładnej daty nie pamiętam, zresztą pewnie trudno by ją wskazać) skusiłem się na parówki sojowe. Bo do parówek ogólnie mnie nie ciągnęło, ale kumpel (nie wege, chociaż dziewczynę ma wegetariankę ;->) namawiał, że są bardzo dobre (jako samoistna potrawa, nie zastępnik mięsa) zwł. w wariancie chilli.

Paczka 4 parówek ważąca 250g kosztuje... 9,5 zł. Niemało, bo jak łatwo policzyć wychodzi 38 zł/kg. Za parówki. No ale tu to nie jest produkt dokładnego przemiału pozostałości, tylko normalna potrawa, więc niech będzie. Po zakupie pojawił się pierwszy dylemat: co z tym zrobić? Na ciepło czy na zimno? Jeśli na zimno, to czy gotować wcześniej? Z musztardą/ketchupem czy bez? Niestety, kumpel okazał się niedostępny, więc nie dane nam było skosztować ich w "jego" sposób (się okazało, że niepodgrzewane, na zimno miały być i bez dodatków).

Koniec końców, moja miła postanowiła, że zjemy na ciepło, jak napisali na opakowaniu. Parówy zostały obrane i wsadzone we wrzątek. No dobrze. Są ciepłe parówki... I co dalej? Sytuację uratowały bułki oraz musztarda i ketchup. Yup, zrobiliśmy wege hot-dogi.

Smakowo bez orgazmu (może za bardzo zachwalane i za dużo się spodziewałem?), ale specjalnie oryginalnych nie przypominały (na szczęście). Hot-dogi całkiem fajne. Szybkie, smaczne, ciepłe danie. Jedyne co muszę zmienić następnym razem, to kupić takie bardziej podłużne bułki... W sumie z 4 parówek spokojnie wyjdzie 8 hot-dogów (tak, tak, wiem, co to za hot-dog z połówką parówki? ;>), więc nie jest to zła opcja na pożywienie awaryjne.

PS. Kolejny wpis z serii "leżało wieki w draftach". ;-/

Pierwsze kroki.

16 grudnia, 2008

Wielki krok dla człowieka, niewielki dla ludzkości. ;-) Właśnie dziś. Całe trzy.

Mobilet to z założenia nowoczesny sposób na bilet, czyli bilet w komórce. Póki co, działa tylko w Poznaniu (płatne parkowanie dodatkowo w Opolu, Radomiu, Śremie, Warszawie, Bytomiu). Nie działa przez SMS, za to wymaga obsługi javy i transmisji GPRS na telefonie. Akurat mój telefon spełnia te wymagania, stąd krótka recenzja tego rozwiązania.

Czytaj dalej...

Niestety, blogspot nie obsługuje trackbacków, więc napiszę tylko, że nawiązuję do wpisu znajomego o tym, jak to nie lubi flame'ów, że Opensolaris jest be, a Linux cacy. A jak jest naprawdę?

Po pierwsze: "...ktośtam zainstalował OpenSolarisa na starym komputerze marki SquadACK, przerobionym z ogrzewacza do wina na bramkę/firewall/router/serwer plików i tak dalej. Po pierwsze: Solaris - podstawa OpenSolarisa - nie był projektowany do takich zastosowań. Przewidywano dla niego dziesiątki rdzeni, setki gigabajtów pamięci, tysiące podłączanych LUN-ów, lata uptime'u." Oh, really? Sprawdźmy więc, co pisze producent? "OpenSolaris is free, open source, and well-suited for desktops, laptops, servers, and data centers." Desktops, laptops. I do tego liveCD dają. Wydaje mi się, czy właśnie producent napisał, że system jest dla laptopów? Może nie jestem na bieżąco, ale o dziesiątkach rdzeni, setkach GB RAM itd. na laptopie nie słyszałem. Na desktopie też nie. Co więcej, argumentacja "bo on się wywodzi z rodziny o wielkich tradycjach" zupełnie do mnie nie trafia. Ani w przypadku OSów, ani ludzi. Jeśli ktoś robi system na destkop, to niech wychdzi od czegoś, co się nadaje. Robienie z łodzi podwodnej samolotu to zwykle kiepski pomysł.

Czytaj dalej...