Yerba mate - pierwszy raz.
01 czerwca, 2008
Pierwszy raz z tykwy, oczywiście (nie mylić z bombillą - ta w użyciu od dawna). A w sumie nie pierwszy, bo pierwszy był kiedyś w herbaciarni, ale to było dawno i nieprawda. Tykwę dostałem dawno temu, ale jakoś nie było okazji się napić, tym bardziej że tykwę trzeba przygotować... No jakoś w ten niedzielny poranek, dzień dziecka, wyszło.
Trochę często trzeba dolewać (bo to taka mała tykwa, towarzystka wręcz[1]), ale poza tym bardzo fajnie się z tego pije. Nie stygnie tak szybko, nie wylewa się, bombilla się nie buja... Miodzio.
[1] Polecam poczytać o kulturze picia mate, jak ktoś nie wie, o co z towarzystwem chodzi. ;)