Mała się śmieje.
18 maja, 2008
Dziś po raz pierwszy udało się nakłonić małą do przewidywanego, powtarzalnego, jednoznacznego, wielokrotnego rechotu. Wykorzystano do tego mnie, robiącego trrrrwrrrrźźźlll i pluszowego królika pozytywkę, udającego młot pneumatyczny na tułowiu małej. Po przerwie na "naukę" nadal działało, zobaczymy, czy będzie działać przy następnej zabawie. Oby.
1. ike napisał(a):
18 maja 2008, 11:38:30
Przerwa na „naukę”?
2. rozie napisał(a):
18 maja 2008, 14:01:14
ike: Oczywiście. Pokazujemy jej obrazki (takie proste głównie, Eschera ma nad łóżkiem), czytamy (/me także melorecytuje/growluje) wierszyki. Gimnastyka…
3. RedHand napisał(a):
19 maja 2008, 19:22:55
omg…Rozie growlujący wierszyki…
:D
4. morisil napisał(a):
20 maja 2008, 00:19:50
He he, nasz Alan też się już lacha dosyć wyraźnie. Szczególnie gdy pogilgać go nieco w klatę – zabieg ten nazywam Gilgameszem. ;)