I've found time for dist-upgrade of my home server, finally. As usual, there was one thing
needing manual intervention: PostgreSQL update. But this time it was more complicated.
Between Fedora 42 and 43, PostgreSQL jumped from v16 to v18. And postgresql-setup --upgrade
handles adjacent versions upgrades only. Fortunately, Fedora ships other version-suffixed
packages for this database.
It is possible (and needed!) to use postgresql-server17 and postgresql17-upgrade packages as an intermediate
step in the upgrade. Commands are documented in bz#2411778#c1.
It should be included in F43 Common Bugs
list, but it isn't. (And the list itself was moved from Wiki into Discourse…)
Note to self: the upgrade always fails with my customised postgresql.conf.
Remember to plant the default config for the duration of postgresql upgrade.
026/100 of #100DaysToOffload
Marisa pracuje w agencji reklamowej. Doskonale gra w biuro, przygotuje prezentację, ma świetnie pomysły, umie udawać zajętą, wie, co powiedzieć na kolejnym spotkaniu; nikt nie wie, ile ją to kosztuje. Bo Marisa zdaje sobie sprawę, jak daremna jest to praca, jak bardzo jej nienawidzi i nie jest w stanie funkcjonować bez tabletek poprawiających nastrój. Jedyne chwile szczęścia to oglądanie filmików na YT i uciekanie z pracy do muzeum Prado, gdzie zawsze ląduje przed obrazem Boscha. Albo do całodobowego Carrefoura. Ma jedno marzenie, że przejedzie ją samochód w drodze do pracy i nie będzie musiała tam iść. Zamiast tego dociera do biura i z fałszywym uśmiechem jedzie na wyjazd integracyjny, gdzie cringe przeplata się z nienawiścią.
Urlop jest jak plaster na ranę po toporze. Jedziesz do miejsc, gdzie nigdy nie zamieszkasz, prowadzisz styl życia, na który cię nie stać, a potem wracasz, a w wiadomościach telewizyjnych mówią o “syndromie pourlopowym”, chociaż tak naprawdę powinni mówić: “Twoje życie jest beznadziejne, że popadasz w depresję, kiedy musisz do niego wrócić po dwóch tygodniach fantazji”. Czytając, miałam PTSD, w głowie ciągle żywe epizody z pracy w agencji reklamowej. Ale tak naprawdę każda praca sprowadza się do tego, że wyjmujesz z “normalnego” życia ileś godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, 48 tygodni w roku, przez 35 lat. To są najlepsze lata Twojego życia, mogłabyś robić rzeczy ciekawe i potrzebne, ale nie - zajmujesz się z pełną intensywnością czymś ulotnym, co po roku okazuje się niepotrzebne. W zasadzie miałam ochotę przepisać pół książki, bo podsumowuje moje życie zawodowe. I nie zrozumcie mnie źle, staram się wybierać taką pracę, w której jestem dobra, a warunki są wystarczająco komfortowe, ale zwyczajnie chciałabym przestać pracować. Może nie tak drastycznie, jak bohaterka, która w zaskakującym finale otrzymuje kartę wyjścia z więzienia, ale więcej sensu widzę w sadzeniu tulipanów (jeszcze w tym roku nie posadziłam!) czy pisaniu o przeczytanych książkach. I czytaniu, jestem świetna w czytaniu.A.I., dzięki za pożyczenie, fantastyczna książka.
#112
Zbiorek opowiadań (ech), ale jednak Marty Dzido (samo gęste). Dla kobiet o kobietach, nostalgicznie, zmysłowo, erotycznie, refleksyjnie, kontrowersyjnie. “Pępowina” jest o doświadczeniu bycia matką i stopniowym pozwalaniu dziecku na samodzielność, z nadzieją, że jednak coś - mimo odległości i innych doświadczeń - będzie do końca życia łączyć. “Luna” to opowieść o kobiecym podnieceniu. “Kochanek” i “Czerwone ferrari” mają podobną nutę - powroty do dawnej miłości, czy to w formie okazjonalnego FwB, czy odnalezienia się po latach. W innych widać niechciane male gaze (i żeby tylko spojrzenie, brr) i tęsknotę za drugą kobietą. Ładne, do powolnej lektury.
Inne tej autorki.
#111
1983[1]. Fabryka w Golewicach finalizuje zakup technologii katalizatora od francuskiej firmy, kiedy to firma nagle zrywa negocjacje i jej przedstawiciele wyjeżdżają. To oznacza katastrofę, bo bez katalizatora nie ruszy produkcja potrzebnych nawozów sztucznych. Grupa inżynierów unosi się honorem i stwierdza, że sami wykminią technologię, nie trzeba opóźniać rozpoczęcia produkcji, czekając na laboratorium z Centrali. I wszystko prowadziłoby do wykonania planu, gdyby nie pojawiające się dziwne zdarzenia - ktoś odkręcił kurki u jednego z inżynierów, mieszkanie drugiego spłonęło, trzeci się czymś zatruł, a w jego samochodzie zginęła przypadkowa osoba. Włącza się milicja, która zaczyna podejrzewać, że ktoś sabotuje prace. W drugim wątku pokazana jest perspektywa i motywacje sabotażystów - jednemu oczy się świecą do dolarów, jakie ma dostać z centrali w Monachium, drugi chciałby robić bomby w Stanach, trzeci marzy o luksusie. Oczywiście milicja jest zawsze o krok z przodu, a po serii przebieranek i udawanek, następuje wielki finał. Spoiler alert: inżynierom udaje się mimo przeciwności wynaleźć katalizator.
Się opowiada zabawne dowcipy: o zgwałceniu martwej kobiety, bo Francuz gwałciciel myślał, że to Angielka.
Się czyta: Archera “Czy powiemy panu prezydentowi?”. Co ciekawe, miałam kiedyś wydanie zmienione pt. “Co powiemy pani prezydent?”
Się je: pierożki z mięsem ze zsiadłym mlekiem, ziemniaki również ze zsiadłym mlekiem; jarzynową, mielony z sałatą i coś, co nazywało się kompotem, a smakowało jak rozpuszczone landrynki (u “Truciciela”); chłodnik na śmietanie z jajkiem, kurczaka z sałatą, kompot z truskawek (w domu rodzinnym); sandacza w galarecie, pieczywo, masło, bulion z pasztecikiem, bryzol dla pani i golonka dla panów (w hotelowej restauracji); kaszankę po staropolsku, zrazy po chłopsku (drogo w skansenie); sałatkę z pomidorów i jajecznicę z 6 jaj (na śniadanie, jest też szynka); wspólnie - trzeba oddać kartki żywnościowe osobie gotującej obiady.
Się pali: Marlboro, Ekstra mocne, Pall Malle, Chesterfieldy, Gauloise’y (we Francji).
Się chowa: wódkę w tajnym schowku w tapczanie, bo inaczej mąż wszystko wychla.
Się pije: 2 piwa (więc trzeźwy), zimne mleko, colę, domową nalewkę smorodinówkę, koniak (i zagryza czosnkową kiełbasą dla zabicia zapachu), dry martini z lodem (pod słone paluszki), szkocką, wermut, petit crème, anyżówkę, piwo wzmocnione żytem (pod ogórek lub pomidora), “Neskę” ze śmietanką, sodową z syfonu.
Się przekupuje: paczką kawy, zagranicznymi papierosami, angielską herbatą.
Się nosi: kolorowe skarpety do sandałów, dżinsowe spodnie modnie wytarte na kolanach, koszulkę z idiotycznym napisem “I love you” (przez którą właściciel o mało co nie pobił jakiegoś pedała, który napis wziął do siebie).
[1] Jest to o tyle istotne, że - według “Amerykanina” - fala uchodźców politycznych nie jest już miło witana za granicą. Burzliwe czasy są wspomniane również w odniesieniu do jednego drugoplanowego bohatera, który zaangażował się w wielką politykę, ale po kilku miesiącach mu się znudziło i wrócił do Golewic. Dyrektor zakładów zwierza się, że po październiku zrehabilitowano mnie, ale to nie to samo.
Inne tej autorki.
#110/#28
Będzie trochę rozważań o muzyce. Powodem do rozważań i powstania wpisu jest radio WSQK The Squawk, podrzucone przez kumpla z roboty. Sama stacja związana jest emisją ostatniej, piątej serii serialu Stranger Things produkcji Netfliksa. Podziała tymczasowo i zakończy nadawanie 1 stycznia 2026, dzień przed emisją ostatniego odcinka. Co grają? Muzykę związaną z serialem, muzykę z epoki (i nie …
Czytaj dalej „Radio czyli muzyka”
Artykuł Radio czyli muzyka pochodzi z serwisu Pomiędzy bitami.
Tom Brandis (Ruffalo), odstawiony na boczny tor agent FBI, nagle wraca do akcji - ma wraz z grupą zadaniową odkryć, kto napada na dilerów narkotyków w ich własnych domach; jakkolwiek okradzenie przestępcy nie jest czynnością naganną, tak dilerzy należą do gangu motocyklowego i za chwilę rozpęta się wojna z konkurencją. Drugi wątek wyjaśnia, jaki modus operandi przyjmują złodzieje, czemu ostatnia z akcji kończy się tragicznie i jaka motywacja stoi za napadami. Dowcip w tym, że rzecz się dzieje w małym miasteczku, wszyscy się znają i ukrycie takich akcji jest dość trudne, zwłaszcza jeśli z okradzionego domu znika 6-latek, a zostaje martwy jeden z napadających. Tak, to historia z gatunku “to j*bnie”, nie ma szans, żeby się udało, a jednak cały czas jest nadzieja. Tyle że w FBI jest wtyka gangu, co znacznie utrudnia i śledztwo i zatarcie śladów. Do tego Brandis cały czas nie jest w stanie rozwiązać swoich problemów rodzinnych, głównego powodu zdjęcia z aktywnej służby.
Bardzo wciągający, emocjonujący serial, trochę w stylu “Fargo”; wszyscy są po przejściach i tak naprawdę do końca nie wiadomo, kto na wydarzeniach straci najwięcej. Bo szansa na to, że ktoś zyska, jest minimalna. Ale może ktoś trafi szansę jedną na milion?
Jakiś czas temu spłodziłem krótką historię Doktor Larsen - naukowiec zajmującej się robotyką (tak, śmierdzi Asimovem na kilometr) i której trafił się dron szpiegowski który się... Wypalił zawodowo.
Teraz można ją przeczytać na stronie Branchware w dziale czytadeł: Wypalenie zawodowe. Smacznego!
Chodzenie ciągle tymi samymi ścieżkami mnie uspokaja, a nie nudzę się, bo za każdym razem jest inaczej. Słońce, chmury, roślinność, sąsiedzkie koty, ciągle przemalowywany parkan na Malinowej (już jest nowy, ale to w kolejnym odcinku), mgła i kolor. To mój roczny raport z ubiegłego roku na dzielni, dużo kilometrów w nogach i dużo myśli w głowie.
GALERIA ZDJĘĆ oraz archiwalia: 2023, 2022 i 2021.