07.09.2024 Stargard - Wiraszko & przyjaciele: dawno temu na amfi...
WBiA to dziecko szczęśliwych zbiegów okoliczności. W 1998 roku na Politechnice Szczecińskiej spotykają się Soso (Bartosz Sosin), Róża (Paweł Różański) i Patelnia (Paweł Paterkowski). Coś (zapewne uczelniany znój) nakłania ich do zmontowania kapeli. Góral (Marcin Góralczyk) jest wtedy jeszcze uczniem 5-tej klasy Technikum Elektrycznego w Stargardzie, ale jest szkolnym kolegą z podstawówki Patelni więc od słowa do słowa…
WBiA to emanacja młodzieńczej buty. Soso gra już od dawna na gitarze basowej w innej stargardzkiej kapeli więc zupełnie naturalnie siada we WBiA na garach. Patelnia dobrze wie, co i gdzie nacisnąć na gitarowym gryfie – to dobrze wróży. Róża dostaje bas i kilka wskazówek od Sosa, co i jak. Okazuje się, że jest pojętnym uczniem. Góral… każdy może śpiewać w „około punkowej” kapeli – wystarczy chcieć i być przekonanym, że potrafi się napisać jakiś schlagwort (albo dwa).
Do zespołu w pewnym momencie na dłuższy czas dołącza Marta. W odróżnieniu od Górala umie śpiewać – jest uczennicą liceum muzycznego. Jej melodyjny głos przełamuje wrzaski i zawodzenia Górala, a promienny uśmiech łagodzi nieco depresyjno-buntowniczy charakter kapeli.
WBiA karmi się dobrą wolą. Pierwsze koncerty grywa w legendarnej Stargardzkiej knajpie „KATAKUMBA”, którą prowadzi Artur Słowik – prawdziwy muzyk, bluesman. WBiA czasami występuje w klubie jazzowym „GENT” – jego właściciel Krzysztof Rozesłański musiał pod swoim sumiastym wąsem skrywać niejeden pobłażliwy uśmiech słuchając takiej twórczości.
Początkowo próby odbywały się w piwnicy. Później próby odbywają się w Stargardzkim Centrum Kultury – tam też jest kilku przyjaciół i kilku przychylnych ludzi więc latem przez otwarte okna na trzecim piętrze na „Dachy Paryża” (wiaty zajezdni autobusowej) wylewa się punkowy hałas, ale nie odstrasza Dzieci z Placu Wolności – to dobry omen.
WBiĘ niesie przygoda. Koncerty w remizach z okazji finałów WOŚP na które przychodzi góra 20 osób (w tym kilkoro dobrze po 60-tce). Są nas ciekawi – łupiemy bez opamiętania. Koncert w Zakładzie Karnym w Stargardzie, gdzie jednakowo i dość szaro odziana publiczność „stanowczo proszona” jest przez uzbrojonych w kałachy strażników o zajęcie miejsc siedzących. To nie film. Gramy tam m.in. Kazikową wersję „Domu wschodzącego słońca”...
Występujemy na szczecińskich Juwenalich i w Lipianach, w „Ścieku” (12 Groszy) i w Reptowie, w klubie Słowianin w Szczecinie, występujemy niemal wszędzie, gdzie ktokolwiek zechce nas słuchać, gdzie ktokolwiek nas zaprosi. Ktoś organizuje koncert, przychodzi wielu ludzi i tuż przed rozpoczęciem ktoś wywiesza wielki baner jednej z zacnych partii – prosimy o jego zdjęcie, a potem zaczynamy – tłok w klubie nie maleje.
WBiĘ cementuje przyjaźń. Nasze drogi się rozeszły, rozpierzchnęliśmy się na cztery strony świata, ale wracamy do tego co nam zawsze dawało zastrzyk prawdziwej radości. Wystarczy byle pretekst i znowu jesteśmy razem w pierwotnym składzie i znowu poszukujemy tych nut i słów, które nas niosą i wyrażają wszystko to, co najszczerzej w nas siedzi.
Niektórzy robią, to dla sławy, a ja to robię dla zabawy,
niektórzy dla pieniędzy, a ja to mogę robić w nędzy…
WBiA
Trochę zdjęć:
Zespół WBiA na scenie - Błotno 2024
Zespół po koncercie - Stargard 2024
Więcej zdjęć znajdziesz w relacjach z wydarzeń