WBiA logo

Bio zespołu

WBiA to dziecko szczęśliwych zbiegów okoliczności. W 1998 roku na Politechnice Szczecińskiej spotykają się Soso (Bartosz Sosin), Róża (Paweł Różański) i Patelnia (Paweł Paterkowski). Coś (zapewne uczelniany znój) nakłania ich do zmontowania kapeli. Góral (Marcin Góralczyk) jest wtedy jeszcze uczniem 5-tej klasy Technikum Elektrycznego w Stargardzie, ale jest szkolnym kolegą z podstawówki Patelni więc od słowa do słowa…

WBiA to emanacja młodzieńczej buty. Soso gra już od dawna na gitarze basowej w innej stargardzkiej kapeli więc zupełnie naturalnie siada we WBiA na garach. Patelnia dobrze wie, co i gdzie nacisnąć na gitarowym gryfie – to dobrze wróży. Róża dostaje bas i kilka wskazówek od Sosa, co i jak. Okazuje się, że jest pojętnym uczniem. Góral… każdy może śpiewać w „około punkowej” kapeli – wystarczy chcieć i być przekonanym, że potrafi się napisać jakiś schlagwort (albo dwa).

Do zespołu w pewnym momencie na dłuższy czas dołącza Marta. W odróżnieniu od Górala umie śpiewać – jest uczennicą liceum muzycznego. Jej melodyjny głos przełamuje wrzaski i zawodzenia Górala, a promienny uśmiech łagodzi nieco depresyjno-buntowniczy charakter kapeli.

WBiA karmi się dobrą wolą. Pierwsze koncerty grywa w legendarnej Stargardzkiej knajpie „KATAKUMBA”, którą prowadzi Artur Słowik – prawdziwy muzyk, bluesman. WBiA czasami występuje w klubie jazzowym „GENT” – jego właściciel Krzysztof Rozesłański musiał pod swoim sumiastym wąsem skrywać niejeden pobłażliwy uśmiech słuchając takiej twórczości.

Początkowo próby odbywały się w piwnicy. Później próby odbywają się w Stargardzkim Centrum Kultury – tam też jest kilku przyjaciół i kilku przychylnych ludzi więc latem przez otwarte okna na trzecim piętrze na „Dachy Paryża” (wiaty zajezdni autobusowej) wylewa się punkowy hałas, ale nie odstrasza Dzieci z Placu Wolności – to dobry omen.

WBiĘ niesie przygoda. Koncerty w remizach z okazji finałów WOŚP na które przychodzi góra 20 osób (w tym kilkoro dobrze po 60-tce). Są nas ciekawi – łupiemy bez opamiętania. Koncert w Zakładzie Karnym w Stargardzie, gdzie jednakowo i dość szaro odziana publiczność „stanowczo proszona” jest przez uzbrojonych w kałachy strażników o zajęcie miejsc siedzących. To nie film. Gramy tam m.in. Kazikową wersję „Domu wschodzącego słońca”...

Występujemy na szczecińskich Juwenalich i w Lipianach, w „Ścieku” (12 Groszy) i w Reptowie, w klubie Słowianin w Szczecinie, występujemy niemal wszędzie, gdzie ktokolwiek zechce nas słuchać, gdzie ktokolwiek nas zaprosi. Ktoś organizuje koncert, przychodzi wielu ludzi i tuż przed rozpoczęciem ktoś wywiesza wielki baner jednej z zacnych partii – prosimy o jego zdjęcie, a potem zaczynamy – tłok w klubie nie maleje.

WBiĘ cementuje przyjaźń. Nasze drogi się rozeszły, rozpierzchnęliśmy się na cztery strony świata, ale wracamy do tego co nam zawsze dawało zastrzyk prawdziwej radości. Wystarczy byle pretekst i znowu jesteśmy razem w pierwotnym składzie i znowu poszukujemy tych nut i słów, które nas niosą i wyrażają wszystko to, co najszczerzej w nas siedzi.

Niektórzy robią, to dla sławy, a ja to robię dla zabawy,
niektórzy dla pieniędzy, a ja to mogę robić w nędzy…

WBiA

Zdjęcia

Tu będą zdjęcia.

Muzyka MP3

Koncerty

Teksty

Do prostego

Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"

Autorem tekstu jest Julian Tuwim