Brexit. Histeria. Histereza.

No i stało się to, czego „nikt nie przewidział”. Zjednoczone Królestwo[1] wychodzi z Unii Europejskiej po referendum i stosunku głosów 52% za wyjściem, 48% za pozostaniem.

Wielu jest w szoku (głównie media), ja nie tak bardzo. UK było w UE, ale… jednak tak nie do końca. Wielka Brytania ani nie przystąpiła do strefy euro, ani nie ratyfikowała Traktatu z Schengen[2], co w przypadku tak dużego członka jest co najmniej dziwne. Trochę bolały ostatnio nierozwiązane problemy wewnątrz UE, więc można było się spodziewać takiego wyniku, chociaż początkowa reakcja na rynkach walutowych była dość histeryczna.

Przypuszczam, że w praktyce wielkich zmian nie będzie. Przypuszczam, że ekonomicznie wiele się nie zmieni (chyba, że mamy na horyzoncie naprawdę większą zawieruchę, ale to pomińmy…), a nawet – paradoksalnie – wyjście UK z UE może doprowadzić nie do rozpadu UE, który wieszczą niektórzy, a do scementowania i wzmocnienia Unii. Zresztą, po początkowej histerii na rynkach walutowych szybko przyszło opanowanie.

I na koniec zastanawia mnie jedna rzecz: jak to możliwe, że w tego typu głosowaniach nie ma histerezy? W tej chwili o kształcie długofalowej polityki decydują pojedyncze punkty procentowe głosujących. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby referendum przeprowadzić parę miesięcy wcześniej albo później, wynik byłby odwrotny. Po prostu przy małych różnicach istnieje ryzyko oscylacji. Znacznie lepiej by było, gdyby przy tego typu referendach wymagać nie zwykłej większości głosów, ale np. 55% za przyjęciem, a następnie do zmiany 55% za odrzuceniem. Na pewno sprzyjało by to stabilizacji polityki długofalowej.

Niestety, pojawia się problem sformułowania pytania (czy jesteś za pozostaniem w UE vs czy jesteś za opuszczeniem UE), istotny zwłaszcza przy pierwszym referendum. Nie bardzo mam pomysł jak to rozwiązać. Być może jakimś rozwiązaniem byłby wymóg większości dla zmiany, ale jak to od strony prawnej ugryźć, to pojęcia nie mam.

UPDATE Jeszcze dwie kwestie, które pojawiły się po referendum. Pierwsza ojej, oni teraz googlają za czym naprawdę głosowali. No jakby mnie to nie dziwi, bo tak jest w większości przypadków w każdych demokratycznych wyborach. Ludzie zaskakująco często głosują niemerytorycznie, bez zrozumienia, na zasadzie kandydat ładnie wygląda na plakacie albo w radyjku mówili, żeby tak głosować. Nie żebym sam jakoś dogłębnie grokował politykę i zdarza mi się głosować „na partię”, no ale główne założenia programu/poglądy partii znam.

Kwestia druga, to młodzi głosowali za pozostaniem w UE, starzy taki zgotowali im los. Dane, na których opiera się ta teza poniżej.

Brexit przedziały wiekowe.

No i znowu, po pierwsze, to sondaż, po drugie praktycznie nikt z pierwszych dwóch przedziałów nie decydował o przystąpieniu UK do UE z tego prostego względu, że za młody był. I jakby wypada oddać im prawo do nie do takiej unii przystępowaliśmy. I dania temu wyrazu.

[1] Jak to ładnie kumpel dziś na FB ujął teraz to ani zjednoczone, ani królestwo.

[2] Na dodatek używają dziwnych miar i mają kierownicę po złej stronie. Ale nie bądźmy złośliwi…

9 odpowiedzi na “Brexit. Histeria. Histereza.”

  1. Mają nauczkę zachłanni, niemieccy politycy. Gdy Grecja okazała się być bankrutem, należało ją poświęcić i wywalić ze struktur UE. Zamiast tego ładowano w nią miliardy euro, które były nie do odzyskania. I faktycznie, wkrótce zaczęto umarzać długi.

    Teraz się okazuje, że WB – trzeci największy kontrybutor unijnego budżetu – powiedział „dosyć” dokarmianiu pijawek. Zabawnie to wygląda, gdy Unia to de facto silnie gospodarczo Niemcy, paru średniaków i biedaki ciągnące wspólnotę w dół.

  2. Całe długie lata EWG istniało bez W. Brytanii. W końcu gdy wstąpiła, to była cały czas jedną w EWG a potem w UE a drugą poza. Byli i nie byli. Myślę, że po pierwszym szoku UE otrząśnie się.

  3. Mnie wcale nie dziwi wynik referendum, anglicy zawsze manifestowali swoja odmiennosc, ponad to agresywna, wrecz totalitarna polityka Niemiec tylko sprzyja rozpadowi unii, ktory w koncu nastapi. Zastanawiam sie gdzie jest unia do, ktorej przystepowalismy, w obecnym ksztalcie bardziej przypomina to kolonie niemieckie niz unie panstw europy. Mnie cieszy taki obrot sytuacji, straszenie putinem w celu wiekszej kontroli obywateli pod pretekstem podniesienia poziomu bezpieczenstwa… Wolalbym unie miedzy Wegrami, Slowacja i Czechami niz ta cala pseudo europe

  4. Giełda sama z siebie się nie ustabilizowala. Bank centralny Szwajcarii i UK wydali pieniadze. UK wydalo pożyczone ;] UE wiele nie straci ma wyjściu uk, jak sam wskazales ze paru rzeczy nie zrobili (z waluta to bylo oczywiste).
    W tym wszystkim bawi mnie to, że ludzie myślą, że to ludzie wybrali. Brytyjczycy to dziwny naród i za 30 lat nakreca o tym film ;] Trzeba sprawdzić kto na tym skorzystał i zarobił.

  5. W ogóle pojawiły się głosy, że niekoniecznie do czegokolwiek dojdzie, bo referendum nie jest wiążące – musi być zatwierdzone przez parlament. Oraz może skończyć się rozpadem, ale UK. Tak czy inaczej liczę, że wszystko dobrze się skończy. I być może, że polityka UE się poprawi.

  6. Też liczę, że referendum okażę się kubłem zimnej wody dla co niektórych, mocno oderwanych od rzeczywistości, polityków. Niestety przeglądając nowości mam wrażenie, że istnieją szansę, że wyjście UK może zostać wykorzystane jako straszak na resztę członków. Mam wrażenie, że przewidywane perturbacje związane z wyjściem będą gorsze niż np. rezultat sankcji nałożonych na Rosję

  7. To, że powinni zmienić politykę to jasne. Tylko w jakim obszarze? Samo przejrzenie kompetencji w zakresie jakim działa UE zajmuje od kilku do kilkunastu dni.

    Do tzw. eurosceptyków nie dociera, że państwa jak Polska – nie istnieje dzisiaj w świecie. To, że tutaj ktoś się urodził nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Dopiero jako grupa prawie kontynent ma szanse mieć jakiś wpływ. Podpięcie się do państwo postkolonialnych jest dobrym rozwiązaniem.
    Grupa wyszehradzka ma znaczenie tylko, kiedy jesteśmy w UE. Tworząc klikę państw Europy Środkowej możemy przynajmniej pilnować swoich interesów – w innym przypadku jesteśmy zbieraniną państewek postsocjalistycznych, która nie ma ani pieniędzy, ani technologii… moment wymienię tylko to co mamy: tanią siłę roboczą… ups, a jednak nie. Na karku czuć już oddech Ukraińców, Białorusinów czy Litwinów.

    Ale wątpię, by to miało cokolwiek wymusić w zmianach w zarządzaniu UE. Nawet to byłoby złe. Posuwać się do szantażu stricte emocjonalnego, by coś zmienić. Swoją drogą niejasne są dla mnie powiązania UK z Rosją – skądś kasa na tubylczych nacjonalistów musi płynąć.

  8. @bagienny.net Aleś mi się rozpolitykierował… Z tym „Polska nic nie ma” to tak bez przesady. Mamy ludzi o niezłych kompetencjach i niezłym stosunku jakość/cena. Zgadza się, że wschodni sąsiedzi mają podobnie, a przy tym bywają tańsi, ale jednak i bliżej jesteśmy, i cena wynika raczej z poziomu cen w kraju. Tanią siłę roboczą to ma Azja…

    Powiązania nacjonalistów z UK z Rosją? Brzytwa Hanlona się kłania. I to, co wyżej – nawet w Polsce ludzie chcą czuć się dowartościowani i ciężko im zaakceptować fakty, szczególnie, że niekoniecznie znają realia z innych krajów, zwł. z pierwszej ręki. Więc nadając im wartość i podbijając ego łatwo – szczególnie odwołując się do historycznych okresów świetności – wywołać nacjonalizm.

    W przypadku Brytyjczyków o tyle łatwiej, że UK to pierwsza liga światowa (i dawne imperium), jak by nie patrzeć. Broń atomowa? Jest. Nominalne PKB? 6 razy wyższe niż w Polsce i prawie 20% całego UE. Na osobę? Trzy razy wyższe, niż w Polsce, o połowę wyższe, niż średnia w UE. Do tego wspomniana stosunkowo słaba dotychczasowa integracja z UE oraz położenie geograficzne. Wydaje mi się, że zupełnie nie trzeba dolewać oliwy do ognia – im samoistnie może się wydawać, że lepiej poradzą sobie sami.

  9. Miałem okazję pracować z kolegami po fachu za wschodniej granicy. I stwierdziłem, że skoro to są średniacy jak o sobie mówili, to naszych fachowców zjedzą na śniadanie. Miałem też okazję widzieć jak pracują w Irlandii. Oczywiście, wiadomo, że swoich doświadczeń nie powinienem ekstrapolować na całość, ale im żyję tym się tylko upewniam, że moje obserwacje nie są dalekie od rzeczywistości.

    Dodatkowo mam pewne zastrzeżenie do sensowności naszego systemu edukacji – wykształcenie prawie darmo i eksportujemy w świat specjalistów, bo w Polsce nie ma dla nich pracy. Moje wykształcenie kosztowało ok. pół miliona, nie znalazłem pracy w zawodzie (chemik od wody), a Hiszpanom nie przeszkadzało to, że nie mam doświadczenia. Podatki płaciłbym w Hiszpanii, jaki to zysk dla Polski, że wykształciło fachowca?

    Mówisz głupota. Oh well, też to bym zakładał, gdybym na studiach z filologii polskiej nie był maglowany z historii. Ale byłem. Za każdym buntem i zrywem szła kasa… lub jej brak ;] Ale zgodzę się, że na końcu łańcucha decyzyjnego ci co machają flagami, tatuują na sobie wydarzenia historyczne (WTF?) oni robią to dla idei, którą im ktoś pod nos podsunął. Ale zawsze gdzieś w tle wydarzeń są pieniądze.

    Próbuję od dłuższego czasu zrozumieć tę dumę i poczucie wyższości Brytyjczyków. Ale raczej tego nie ogarnę. Tak samo jak nie ogarniam lokalnego nacjonalizmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *